tandaradei1 via iOS
- 0
Czechia? XD
tandaradei1 via iOS
- 0
Spoko, nawet jeżeli formalnie jest ok to widzę tą nazwę pierwszy raz w życiu a sporo pracuje z lengłydżem w kontekście fin/econ. Czech Republic obowiązuje. Ergo: XD
Po czym poznać, że ktoś jest bogaty? Po iPhonie
Jak cię widzą, tak cię piszą. Stare przysłowie można odnieść także do dzisiejszych czasów. Naukowcy sprawdzili, jaki sprzęt sprawia, że jesteśmy postrzegani jako bogaci. Przy tej okazji sprawdziliśmy także, ile kosztują najdroższe produkty, które można kupić w sieci.
z- 12
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- -1
jak się rozejrze to wszyscy mają, to co? wszyscyśmy bogaci ( ಠ_ಠ)
Mirki założyłem dzisiaj #dzialalnoscgospodarcza i jak to jest z kontem - muszę już firmowe zakładać do split paymentu czy nie ma jeszcze takiego wymagania i mogę sobie swoje prywatne wskazać? #firma #podatki #vat
tandaradei1 via iOS
- 0
@MetroStation: muszę chyba wniosek do ceidg czy do U.S. uzupełnić o nr konta, dlatego pytam
@MetroStation: a mogę pozostawić puste już na stałe i działać sobie z prywatnym? chodzi mi o to czy są już jakieś wymogi prawne że trzeba mieć specjalne konta z wydzielonym split paymentem. Z tego co słyszałem sam split payment obowiązkowy nie jest, więc to będzie problem tylko jak spotkam zleceniodawce który będzi chciał się tak ze mną rozliczyć, ale nie przewiduję tego i nie chce mnożyć bytów ponad potrzebę (czyli
@ZespolmBanku: @MetroStation: dzięki, dzięki, wszystko jasne w takim razie
#anonimowemirkowyznania
Mirki, piszę z anonimowych żeby sprawdzić, czy wszystko jest ze mną w porządku.
A więc od początku. Jest taka moja koleżanka, która jest 10/10 i bardzo mi sie podoba, ale bez wzajemności. Jestem bardzo wysoko w friendzonie. Na tyle wysoko, że robimy sobie z nią prezenty na święta (w tym przypadku bożonarodzeniowe). Ja jej kupiłem skromny prezent, ona kupiła mi skromny prezent i tyle. W jej prezencie natomiast znajdował się jej włos. Wiecie co zrobiłem? Wziąłem go i schowałem z podpisem "DNA GABRIELI" z nadzieją, że kiedyś będzie można odtworzyć człowieka z DNA.
Czy wszystko ze mną w porządku?
Mirki, piszę z anonimowych żeby sprawdzić, czy wszystko jest ze mną w porządku.
A więc od początku. Jest taka moja koleżanka, która jest 10/10 i bardzo mi sie podoba, ale bez wzajemności. Jestem bardzo wysoko w friendzonie. Na tyle wysoko, że robimy sobie z nią prezenty na święta (w tym przypadku bożonarodzeniowe). Ja jej kupiłem skromny prezent, ona kupiła mi skromny prezent i tyle. W jej prezencie natomiast znajdował się jej włos. Wiecie co zrobiłem? Wziąłem go i schowałem z podpisem "DNA GABRIELI" z nadzieją, że kiedyś będzie można odtworzyć człowieka z DNA.
Czy wszystko ze mną w porządku?
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie, lecz się
#anonimowemirkowyznania
Kilka lat temu poznałem wspaniałą kobietę i powiedziałem sobie, że zostanie moją żoną, a jest obecnie moją dziewczyną. Nadal tego chcę, ale jedna rzecz dobija mnie do reszty i nie wiem czy sobie poradzę. Moja dziewczyna miewała często wahania nastroju i często zachowywała się w sposób irracjonalny. Przez kilka lat kochaliśmy się tylko parę razy i nie pomagały najlepsze łóżkowe sztuczki, które u innych kobiet już dawno zadziałałyby jak zapalnik. Moja kobieta po najlepszej w życiu grze wstępnej nakręcała się może na kilka procent o ile można to w jakiś sposób "zmierzyć".
Po wielu kłótniach wymusiłem na niej wizytę u lekarza (zdawała sobie sprawę z problemu, ale nie chciała iść, bo po co, przecież wszystko jest dobrze). Badania, leki, tygodnie prób przywrócenia odpowiedniego stanu zdrowia dają niewielkie efekty, a diagnozą jest PCOS plus hormonalny rollercoaster. Dopiero niedawno dziewczyna przyznała się, że od kilku lat nie ma regularnej miesiączki, a od dwóch lat w ogóle nie dostała okresu.
Mówcie co chcecie, że myślę główką, a nie głową, ale brak seksu mnie zabija i raczej nie mam na co liczyć w przyszłości.
Wiem, że nie powinienem, ale czasem wracam myślami do byłej i do tego jak uprawialiśmy s--s kiedy chcieliśmy i gdzie chcieliśmy. Na łóżku, na krześle, biurku, pod prysznicem...
Wiem, że już nigdy to nie wróci i muszę przywyknąć do jednego razu raz na pół roku. Prawdopodobnie starania o dziecko będą bardzo, ale to bardzo trudne, o ile w ogóle przy stanie zdrowia mojej dziewczyny będziemy mogli mieć dzieci...
Kilka lat temu poznałem wspaniałą kobietę i powiedziałem sobie, że zostanie moją żoną, a jest obecnie moją dziewczyną. Nadal tego chcę, ale jedna rzecz dobija mnie do reszty i nie wiem czy sobie poradzę. Moja dziewczyna miewała często wahania nastroju i często zachowywała się w sposób irracjonalny. Przez kilka lat kochaliśmy się tylko parę razy i nie pomagały najlepsze łóżkowe sztuczki, które u innych kobiet już dawno zadziałałyby jak zapalnik. Moja kobieta po najlepszej w życiu grze wstępnej nakręcała się może na kilka procent o ile można to w jakiś sposób "zmierzyć".
Po wielu kłótniach wymusiłem na niej wizytę u lekarza (zdawała sobie sprawę z problemu, ale nie chciała iść, bo po co, przecież wszystko jest dobrze). Badania, leki, tygodnie prób przywrócenia odpowiedniego stanu zdrowia dają niewielkie efekty, a diagnozą jest PCOS plus hormonalny rollercoaster. Dopiero niedawno dziewczyna przyznała się, że od kilku lat nie ma regularnej miesiączki, a od dwóch lat w ogóle nie dostała okresu.
Mówcie co chcecie, że myślę główką, a nie głową, ale brak seksu mnie zabija i raczej nie mam na co liczyć w przyszłości.
Wiem, że nie powinienem, ale czasem wracam myślami do byłej i do tego jak uprawialiśmy s--s kiedy chcieliśmy i gdzie chcieliśmy. Na łóżku, na krześle, biurku, pod prysznicem...
Wiem, że już nigdy to nie wróci i muszę przywyknąć do jednego razu raz na pół roku. Prawdopodobnie starania o dziecko będą bardzo, ale to bardzo trudne, o ile w ogóle przy stanie zdrowia mojej dziewczyny będziemy mogli mieć dzieci...
tandaradei1 via iOS
- 2
Been there, done that. Razem 5 lat, PCOS, ostatnie dwa na biało. Koniec końców to ona mnie zostawiła, dziękować, gdybym przechodził to znowu to wymiksował bym się wcześniej
#anonimowemirkowyznania
Mam dość tej patologii wokół siebie.
Ojciec - chory chłop. Emeryt ale całe życie bez większych ambicji - 1000zł netto emerytury. Matka - leser i leń do kwadratu. CV dziurawe jak ser szwajcarski, obecnie bez pracy, rok przed emeryturą. Przewidywana emerytura - 800zł netto + ma długi nie wiem jakie, bo się nie chwali ale widziałem pisma od komornika nie raz, na pewno jest to kilkadziesiąt tys. Żyjemy na mieszkaniu socjalnym, jak jakieś robaki (chociaż jak byście tu weszli, to nie widać, że socjal bo odwaliłem remont, wiec mam panele, normalne okna PCV, normalną kuchnie a na ścianach gładzie. W łazience mam płytki a nie grzyb - no normalna cywilizacja, ale jak tu było jeszcze jakiś czas temu to kuźwa lepiej nie pytajcie. Przez 1.5 roku nie mieliśmy lodówki bo jedną matka sprzedała a zanim zarobiłem 1000zł na lodówkę to trochę minęło).
I już mam dość. Moja różowa zresztą też. Matka poszła do pracy na stragan z truskawkami i owocami. Skończyło się po 6 tygodniach. Już jest bez grosza przy duszy. Opłaty ma kosmiczne przez samą siebie, bo czynsz tutaj to 200zł i w tym jest nawet 6m3 wody. Rachunki za prąd 250zł+ za 2 miesiące, bo non stop telewizor włączony. Oczywiście proponowałem telewizję naziemną, nawet przez jakiś czas była - NIE - ABONAMENT W NC+ niby 50zł ale jednak. Telefony? Chyba tylko po to, by odrzucać połączenia od windykacji ale są - jeden na abonament. 35zł ale jednak.
Mam dość tej patologii wokół siebie.
Ojciec - chory chłop. Emeryt ale całe życie bez większych ambicji - 1000zł netto emerytury. Matka - leser i leń do kwadratu. CV dziurawe jak ser szwajcarski, obecnie bez pracy, rok przed emeryturą. Przewidywana emerytura - 800zł netto + ma długi nie wiem jakie, bo się nie chwali ale widziałem pisma od komornika nie raz, na pewno jest to kilkadziesiąt tys. Żyjemy na mieszkaniu socjalnym, jak jakieś robaki (chociaż jak byście tu weszli, to nie widać, że socjal bo odwaliłem remont, wiec mam panele, normalne okna PCV, normalną kuchnie a na ścianach gładzie. W łazience mam płytki a nie grzyb - no normalna cywilizacja, ale jak tu było jeszcze jakiś czas temu to kuźwa lepiej nie pytajcie. Przez 1.5 roku nie mieliśmy lodówki bo jedną matka sprzedała a zanim zarobiłem 1000zł na lodówkę to trochę minęło).
I już mam dość. Moja różowa zresztą też. Matka poszła do pracy na stragan z truskawkami i owocami. Skończyło się po 6 tygodniach. Już jest bez grosza przy duszy. Opłaty ma kosmiczne przez samą siebie, bo czynsz tutaj to 200zł i w tym jest nawet 6m3 wody. Rachunki za prąd 250zł+ za 2 miesiące, bo non stop telewizor włączony. Oczywiście proponowałem telewizję naziemną, nawet przez jakiś czas była - NIE - ABONAMENT W NC+ niby 50zł ale jednak. Telefony? Chyba tylko po to, by odrzucać połączenia od windykacji ale są - jeden na abonament. 35zł ale jednak.
tandaradei1 via iOS
- 2
Z tymi alimentami to sprawdzałeś? Ojciec ma dochód, matka zdolna do pracy, plus zasadza Ci proporcjonalnie do dochodu a nie od razu pół. Plus te sprawy się ciągną itd. Zawołaj jakiś prawników bo to grubszy temat
#anonimowemirkowyznania
Ja p------e, najbliższy czas to będzie istna katastrofa dla mnie, ale liczę ze jakoś to wytrzymam. Zbliża się moja osiemnastka, nie jestem zdecydowany czy jakoś chce ją wyprawiać, bo z jednej strony strasznie się boję że mało znajomych na nią przyjdzie i będzie wiało chujem, ale z drugiej w sumie jakaś kasa by pewnie wpadła a to się zawsze przyda. W dodatku niedługo mam egzaminy zawodowe, na które praktycznie nic nie potrafię i czuję że je s-------e. Tak samo z prawem jazdy, jestem niesamowitym s-----------m i praktycznie nie mam żadnych umiejętności praktycznych jak i społecznych. Stresuje się byle gównem, proste sytuacje powodują że serce skacze mi do gardła, to nawet nie chce myśleć co będzie w tym roku. Sylwester, który pewnie znowu spędze w domu, bo z jednej strony jest mi dobrze żyjąc spokojnie, ale z drugiej strony czuje że jestem #przegryw Chciałbym mieć kogoś, z kim mógłbym sobie tak posiedzieć razem, ale z obecnym trybem życia raczej wątpie że kogoś znajde. Ludzie w moim wieku imprezują, poznają nowe osoby, a ja jedyne co to siedze w domu. Nawet gdybym chciał dorwać jakąś robote, to moje s----------e uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie, bo ciągle czuje ogromny stres i kręci mnie w brzuchu. K---a
#zalesie #anonimowemirkowyznania
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Ja p------e, najbliższy czas to będzie istna katastrofa dla mnie, ale liczę ze jakoś to wytrzymam. Zbliża się moja osiemnastka, nie jestem zdecydowany czy jakoś chce ją wyprawiać, bo z jednej strony strasznie się boję że mało znajomych na nią przyjdzie i będzie wiało chujem, ale z drugiej w sumie jakaś kasa by pewnie wpadła a to się zawsze przyda. W dodatku niedługo mam egzaminy zawodowe, na które praktycznie nic nie potrafię i czuję że je s-------e. Tak samo z prawem jazdy, jestem niesamowitym s-----------m i praktycznie nie mam żadnych umiejętności praktycznych jak i społecznych. Stresuje się byle gównem, proste sytuacje powodują że serce skacze mi do gardła, to nawet nie chce myśleć co będzie w tym roku. Sylwester, który pewnie znowu spędze w domu, bo z jednej strony jest mi dobrze żyjąc spokojnie, ale z drugiej strony czuje że jestem #przegryw Chciałbym mieć kogoś, z kim mógłbym sobie tak posiedzieć razem, ale z obecnym trybem życia raczej wątpie że kogoś znajde. Ludzie w moim wieku imprezują, poznają nowe osoby, a ja jedyne co to siedze w domu. Nawet gdybym chciał dorwać jakąś robote, to moje s----------e uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie, bo ciągle czuje ogromny stres i kręci mnie w brzuchu. K---a
#zalesie #anonimowemirkowyznania
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
tandaradei1 via iOS
- 0
Chill the fuck out, z wiekiem będzie lżej
#anonimowemirkowyznania
Post kierowany do mirabelek, ew do kolesi n-----------n. Ja 25-30l. przegrywający hardo całe życie (nerwica, depresja) opanowane już dawno lekami ale pozostawiły trwały ślad na psychice. Zmieniłem pracę i przyszedłem do korpo, a tam mega sztunie, jak to w prestiżowej firmie. Ja z ryja takie 5/10, brak zakoli ( ͡º ͜ʖ͡º), prawie 2m wzrostu. Jest taka dziewczyna która jest top5 w firmie i często nasze spojrzenia się spotykały, ale z wieloma dziewczzynami w tej firmie się spotykają i to normalne. Zaprosiła mnie na fejsie, musiała mnie szukać po firmie i stanowisku, napisałem do niej coś na zagadanie ale bez odpowiedzi. Od tej pory jej spojrzenia na mnie stały się bardziej pożądliwe, bardziej natarczywe, na plecach też czułem że jestem obserwowany. Problemem jest to że laska jest 9+/10, bardzo wysoka, szpile, etc no modelka. Przez mój brak pewności siebie na początku myślałem że to bait.. ale laska widać chciałaby mnie poznać. Nie wiem, wzrost, idealny beta? Laska nie ma pierścionka, ja też nie. Nie wiem generalnie jak zacząć temat, niestety przy lasce takiej urody się peszę.. a dodatkowo siedzi z drugą topką, codziennie ich mijam ale przez to że są dwie ekstralaski trudno mi podbić, zresztą nie wiem co zagadać "hej, też tu pracujesz?" niby nie odpisała nic ale hmm może chce żebym się postarał na żywo? Dodam żew ostatnich dniach nawet jakby zaczęła mnie unikać, jak nasz dział się zbiera to idzie w kierunku toalety.. może chce właśnie żebyśmy się na siebie wpadli gdzieś na uboczu? doradźcie bo mam mętlik :)
#rozowepaski #zwiazki #przegryw
Kliknij tutaj, aby
Post kierowany do mirabelek, ew do kolesi n-----------n. Ja 25-30l. przegrywający hardo całe życie (nerwica, depresja) opanowane już dawno lekami ale pozostawiły trwały ślad na psychice. Zmieniłem pracę i przyszedłem do korpo, a tam mega sztunie, jak to w prestiżowej firmie. Ja z ryja takie 5/10, brak zakoli ( ͡º ͜ʖ͡º), prawie 2m wzrostu. Jest taka dziewczyna która jest top5 w firmie i często nasze spojrzenia się spotykały, ale z wieloma dziewczzynami w tej firmie się spotykają i to normalne. Zaprosiła mnie na fejsie, musiała mnie szukać po firmie i stanowisku, napisałem do niej coś na zagadanie ale bez odpowiedzi. Od tej pory jej spojrzenia na mnie stały się bardziej pożądliwe, bardziej natarczywe, na plecach też czułem że jestem obserwowany. Problemem jest to że laska jest 9+/10, bardzo wysoka, szpile, etc no modelka. Przez mój brak pewności siebie na początku myślałem że to bait.. ale laska widać chciałaby mnie poznać. Nie wiem, wzrost, idealny beta? Laska nie ma pierścionka, ja też nie. Nie wiem generalnie jak zacząć temat, niestety przy lasce takiej urody się peszę.. a dodatkowo siedzi z drugą topką, codziennie ich mijam ale przez to że są dwie ekstralaski trudno mi podbić, zresztą nie wiem co zagadać "hej, też tu pracujesz?" niby nie odpisała nic ale hmm może chce żebym się postarał na żywo? Dodam żew ostatnich dniach nawet jakby zaczęła mnie unikać, jak nasz dział się zbiera to idzie w kierunku toalety.. może chce właśnie żebyśmy się na siebie wpadli gdzieś na uboczu? doradźcie bo mam mętlik :)
#rozowepaski #zwiazki #przegryw
Kliknij tutaj, aby
tandaradei1 via iOS
- 0
gdzie się mieszka i pracuje tam się chujem nie wojuje
#anonimowemirkowyznania
Czy według Was można próbować odbudować związek po zdradzie?
Z moim niebieskim jesteśmy już kilka lat i ze sobą mieszkamy. Po czasie nasza relacja zaczęła się psuć - przestaliśmy ze sobą rozmawiać, okazywać sobie czułość. Niebieski nie reagował na próby naprawy, nie chciał słyszeć o tym, że coś nie działa. Reagował agresją na próby rozmowy.
W pracy poznałam kolegę, z którym dosyć szybko złapałam kontakt i nasza znajomość nabrała zbyt intensywnego tempa. Dawał mi to, czego brakowało mi w związku. Wylądowaliśmy w łóżku, co skończyło się moim płaczem i zrozumieniem, że to nie to pod względem psychicznym. S--s bez miłości jest bez sensu. Kolega twierdzi, że powinnam z nim być, bo będzie nam razem dobrze. Ja tak nie czuję.
Teraz
Czy według Was można próbować odbudować związek po zdradzie?
Z moim niebieskim jesteśmy już kilka lat i ze sobą mieszkamy. Po czasie nasza relacja zaczęła się psuć - przestaliśmy ze sobą rozmawiać, okazywać sobie czułość. Niebieski nie reagował na próby naprawy, nie chciał słyszeć o tym, że coś nie działa. Reagował agresją na próby rozmowy.
W pracy poznałam kolegę, z którym dosyć szybko złapałam kontakt i nasza znajomość nabrała zbyt intensywnego tempa. Dawał mi to, czego brakowało mi w związku. Wylądowaliśmy w łóżku, co skończyło się moim płaczem i zrozumieniem, że to nie to pod względem psychicznym. S--s bez miłości jest bez sensu. Kolega twierdzi, że powinnam z nim być, bo będzie nam razem dobrze. Ja tak nie czuję.
Teraz
@AnonimoweMirkoWyznania: Brzmi jakby Waszego związku już efektywnie nie było - więc pytanie czy jest co ratować? Ale tak, chciałbym wiedzieć
#anonimowemirkowyznania
Jakieś czas temu, wyprowadziłem się ze swojego rodzinnego miasteczka by zamieszkać ze swoim #rozowypasek w mieście, w którym ona obecnie studiuje. I tak po 4 latach w swojej poprzedniej pracy złożyłem wypowiedzenie. Wcześniej pracowałem w średniej wielkości firmie jako stolarz meblowy. Pomimo typowych pracowniczych narzekań co jakiś czas, pracowało mi się całkiem przyjemnie. Zgrani ludzie, robota bez ciśnienia, nigdy nie było problemów z hajsem czy urlopem. Zacząłem się rozglądać za pracą w podobnej branży w większym mieście. Jako, że miałem już pewne doświadczenie w tym fachu myślałem, że nie będzie tak źle.
Rozsyłam cv, jest telefon, jadę na rozmowę. Właściciel gość przed 30tką, typowa gadka jaka to firma nowoczesna i rozchwytywana na rynku, że zamówień pełno, że praca 8 lub 10h dziennie, wolne weekendy, na początek umowa na najniższą krajową, ale reszta pod stołem. Po pierwszych 2 tygodniach pracy możliwa podwyżka zależnie od moich umiejętności i normalniejsza umowa . Kombinacje od początku, ale myślę sobie co tam, spróbuję, najwyżej zrezygnuję. Prócz mnie pracowały tam jeszcze 3 osoby, biuro i szef.
Przez pierwsze 3 tygodnie na moje pytania odnośnie podpisania umowy słyszę tylko, że "jutro/po weekendzie/za 3-4 dni będzie". Pytam gościa który pracuje już tam od paru miesięcy na centrum cnc jak się sprawa ma, a ten mi mówi że przez cały ten czas robi na czarno, ale z wypłatami nie ma problemu. No k---a. W całej firmie umowę ma tylko 3 pracowników nie licząc 2 dziewczyn z biura - główny majster, starsza pani (jest matką szefa, która figuruje w papierach jako właściecielka firmy a jest zwykłą sprzątaczką xD) i szef (który pewnie figuruje jako zwykły robol, chodziły słuchy, że to po to by unikać alimentów xD).
Jakieś czas temu, wyprowadziłem się ze swojego rodzinnego miasteczka by zamieszkać ze swoim #rozowypasek w mieście, w którym ona obecnie studiuje. I tak po 4 latach w swojej poprzedniej pracy złożyłem wypowiedzenie. Wcześniej pracowałem w średniej wielkości firmie jako stolarz meblowy. Pomimo typowych pracowniczych narzekań co jakiś czas, pracowało mi się całkiem przyjemnie. Zgrani ludzie, robota bez ciśnienia, nigdy nie było problemów z hajsem czy urlopem. Zacząłem się rozglądać za pracą w podobnej branży w większym mieście. Jako, że miałem już pewne doświadczenie w tym fachu myślałem, że nie będzie tak źle.
Rozsyłam cv, jest telefon, jadę na rozmowę. Właściciel gość przed 30tką, typowa gadka jaka to firma nowoczesna i rozchwytywana na rynku, że zamówień pełno, że praca 8 lub 10h dziennie, wolne weekendy, na początek umowa na najniższą krajową, ale reszta pod stołem. Po pierwszych 2 tygodniach pracy możliwa podwyżka zależnie od moich umiejętności i normalniejsza umowa . Kombinacje od początku, ale myślę sobie co tam, spróbuję, najwyżej zrezygnuję. Prócz mnie pracowały tam jeszcze 3 osoby, biuro i szef.
Przez pierwsze 3 tygodnie na moje pytania odnośnie podpisania umowy słyszę tylko, że "jutro/po weekendzie/za 3-4 dni będzie". Pytam gościa który pracuje już tam od paru miesięcy na centrum cnc jak się sprawa ma, a ten mi mówi że przez cały ten czas robi na czarno, ale z wypłatami nie ma problemu. No k---a. W całej firmie umowę ma tylko 3 pracowników nie licząc 2 dziewczyn z biura - główny majster, starsza pani (jest matką szefa, która figuruje w papierach jako właściecielka firmy a jest zwykłą sprzątaczką xD) i szef (który pewnie figuruje jako zwykły robol, chodziły słuchy, że to po to by unikać alimentów xD).
@AnonimoweMirkoWyznania: Możesz PIP, ale PIP g---o może. P--------l go do skarbówki. W sądzie się naszarpiesz i możesz nic nie ugrać
#anonimowemirkowyznania
Piszę z anonima, bo nie chcę by mnie znajomi poznali.
Ostatnio robiłem z różową u nas w domu imprezkę. Generalnie jestem introwertykiem ale słabo by zostać samemu na świecie. Z racji, że nie było u nas imprezy chyba nigdy, to zaprosiliśmy znajomych - grill zaczął się o 17 u nas w ogrodzie i szczerze mówiąc liczyłem, że 23-24 pójdę spać. A tu d--a. Ludzi nie wypada wyganiać ale siedzieliśmy do 4 nad ranem, tylko jedna para się zmyła po 22. Ogólnie to było już jasno, w zasadzie już po 2 w nocy było widać pierwsze objawy wstającego dnia. Ja kładąc się o 4 do łóżka nie byłem w stanie już zasnąć, małżonka zresztą też. Cała niedziela do d--y i to mimo totalnego braku kaca, bo jako gospodarze nie piliśmy zbyt wiele nie żałując oczywiście znajomkom. Jeszcze jedna para chciała u nas zostać, więc z grzeczności zaproponowaliśmy nocleg wszystkim ale pozostali wsiedli w taksówki i pojechali i tylko ci jedni znajomi zostali - jak poszli spać o 4 to wstali o 14 zachwyceni i wypoczęci, komplementując nasze materace w gościnnym.
I tak sobie myślę, że nie ogarniam jeszcze bądź co bądź młodych ludzi (wszyscy lvl 24 - 29) - jak można tak zarwać nockę? Odespałem dopiero z niedzieli na poniedziałek ale cały weekend w------y do kosza. Nie żebym nie spędził miło czasu ale po 23 zrobiło mi się już nudno i zacząłem być zmęczony, mój euforyczny humor i radość zaczęły zastępować znużenie i zamknięcie w sobie. Stałem się cichy, już nie prowadziłem rozmowy, raczej słuchałem i się uśmiechałem. Nawet jak ludzie wybuchali śmiechem to chciało mi się po prostu spać i jakoś tak powściągliwie mi to szło. Apogeum zmęczenia przyszło o 1-2 w nocy. Byłem skłonny zasnąć z łbem na stole jak bym zapił się na umór. To taka "moja godzina", jeśli wtedy nie pójdę spać to w zasadzie mogę sobie już odpuścić spanie tej nocy. Pewnie siedzi to w głowie.
Piszę z anonima, bo nie chcę by mnie znajomi poznali.
Ostatnio robiłem z różową u nas w domu imprezkę. Generalnie jestem introwertykiem ale słabo by zostać samemu na świecie. Z racji, że nie było u nas imprezy chyba nigdy, to zaprosiliśmy znajomych - grill zaczął się o 17 u nas w ogrodzie i szczerze mówiąc liczyłem, że 23-24 pójdę spać. A tu d--a. Ludzi nie wypada wyganiać ale siedzieliśmy do 4 nad ranem, tylko jedna para się zmyła po 22. Ogólnie to było już jasno, w zasadzie już po 2 w nocy było widać pierwsze objawy wstającego dnia. Ja kładąc się o 4 do łóżka nie byłem w stanie już zasnąć, małżonka zresztą też. Cała niedziela do d--y i to mimo totalnego braku kaca, bo jako gospodarze nie piliśmy zbyt wiele nie żałując oczywiście znajomkom. Jeszcze jedna para chciała u nas zostać, więc z grzeczności zaproponowaliśmy nocleg wszystkim ale pozostali wsiedli w taksówki i pojechali i tylko ci jedni znajomi zostali - jak poszli spać o 4 to wstali o 14 zachwyceni i wypoczęci, komplementując nasze materace w gościnnym.
I tak sobie myślę, że nie ogarniam jeszcze bądź co bądź młodych ludzi (wszyscy lvl 24 - 29) - jak można tak zarwać nockę? Odespałem dopiero z niedzieli na poniedziałek ale cały weekend w------y do kosza. Nie żebym nie spędził miło czasu ale po 23 zrobiło mi się już nudno i zacząłem być zmęczony, mój euforyczny humor i radość zaczęły zastępować znużenie i zamknięcie w sobie. Stałem się cichy, już nie prowadziłem rozmowy, raczej słuchałem i się uśmiechałem. Nawet jak ludzie wybuchali śmiechem to chciało mi się po prostu spać i jakoś tak powściągliwie mi to szło. Apogeum zmęczenia przyszło o 1-2 w nocy. Byłem skłonny zasnąć z łbem na stole jak bym zapił się na umór. To taka "moja godzina", jeśli wtedy nie pójdę spać to w zasadzie mogę sobie już odpuścić spanie tej nocy. Pewnie siedzi to w głowie.
tandaradei1 via iOS
- 1
Jak wszyscy się porobili a Wy siedzieliście na trzeźwo to czego oczekiwałeś
#anonimowemirkowyznania
Cześć. Mam dylemat moralny. Napisałem prace inżynierska za moją byłą już dziewczynę. Przez cały okres studiów pomagałem jej zdawać wiele przedmiotów. W skrajnym wypadku nawet robiąc za nią projekty. W pracy okolo 60% jest całkowicie mojego autorstwa. Wiadomo człowiek nie chciał sie kłócić i pomagał drugiej osobie.
Nauczyłem ja wiele rzeczy. Szczerze mówiąc utrzymywałem ja 6 miesiecy, żeby dostała pierwsza prace w zawodzie.
Jak się dzisiaj okazało znalazła sobie kogoś zaraz po oddaniu pracy do systemu. Jak przypadkiem sie okazało zdążyli uprawiać już s--s. Za tydzień jest obrona tej pracy. Co zrobilibyście na moim miejscu?
Pozwolić obronić pracę i olać ten kwas czy donieść i odegrać się za tak nieczyste zagranie (wygospodarowanie czasu na jej pisanie kosztowało mnie bardzo dużo wyrzeczeń i kłótni z moja eks)
#prawo #studia
Cześć. Mam dylemat moralny. Napisałem prace inżynierska za moją byłą już dziewczynę. Przez cały okres studiów pomagałem jej zdawać wiele przedmiotów. W skrajnym wypadku nawet robiąc za nią projekty. W pracy okolo 60% jest całkowicie mojego autorstwa. Wiadomo człowiek nie chciał sie kłócić i pomagał drugiej osobie.
Nauczyłem ja wiele rzeczy. Szczerze mówiąc utrzymywałem ja 6 miesiecy, żeby dostała pierwsza prace w zawodzie.
Jak się dzisiaj okazało znalazła sobie kogoś zaraz po oddaniu pracy do systemu. Jak przypadkiem sie okazało zdążyli uprawiać już s--s. Za tydzień jest obrona tej pracy. Co zrobilibyście na moim miejscu?
Pozwolić obronić pracę i olać ten kwas czy donieść i odegrać się za tak nieczyste zagranie (wygospodarowanie czasu na jej pisanie kosztowało mnie bardzo dużo wyrzeczeń i kłótni z moja eks)
#prawo #studia
tandaradei1 via iOS
- 1
Twój pierwszy i podstawowy błąd polegał na tym ze dałeś się wrobić - nie rób tego więcej. Uwalenie pracy różowej jest kwestia wtórna. Ale z doświadczenia Ci powiem ze jeżeli jesteś to w stanie zrobić bez istotnych dla siebie kosztów to poczujesz się lepiej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#anonimowemirkowyznania
Mirki chciałbym podzielić się z wami moją historią - na początek jednak pamietajcie - szanujcie swoje kobiety nigdy nie wiesz jaki Skarb otrzymałeś dopóki go nie stracisz.
Otóz znamy się prawie 10 lat, spotykaliśmy się jeszcze w liceum - wtedy nie wyszło oszukałem kilka razy moją różową, było mi po tym bardzo ciężko, najbardziej przeżywałem
jednak to, że zrobiłem komuś krzywdę, przez chwile utrzymywaliśmy jeszcze kontakt, potem urwałem to bo było to nie dobre dla mojej psychiki. Skończyłem studia, znalazłem pracę jakoś sobie tam żyłem, niczym nie wyróżniałem się z tłumu, po pewnym czasie znalazłem sobie pasję sportową - może bez wyników ale miałem czym zająć swoją głowę. Parę razy spotkałem ją gdzieś w komunikacji czy na koncercie, wydawała się być szczęśliwa, podglądałem ją na portalach, dodałem do znajomych na facebooku, bywała w wielu fajnych miejscach, nie zazdrościłem bo nie mam tego w zwyczaju, ot tak po prostu. Przypadkowo spotkaliśmy się na zawodach, postanowiła pokibicować mi przez ponad 6 godzin, bardzo mi to zaimponowało. Kilka dni później miałem urodziny, nie bardzo miałem z kim je spędzić więc napisałem z propozycją piwa. Poszliśmy do kina, zjeść, a następnie zaprosiła mnie do siebie, upiliśmy się rozmawialiśmy do późnych godzin, po wszystkim po poszliśmy spać, znów poczułem to samo co kiedyś. Wszystko ruszyło na nowo, po pewnym czasie zamieszkaliśmy razem i chociaż denerwowały mnie pewne rzeczy, czy też to ze musiałem poświęcać jej dużo uwagi byłem bardzo szczęśliwy, postanowiła spędzić ze mną resztę życia, porzucając perspektywę wygodnego życia z jakimś dobrze ustatkowanym facetem. Zamieszkaliśmy razem, obecnie wykańczamy nasz dom i ja niestety znów naruszyłem jej zaufanie, dziś rano kazała mi się wynieść, rozumiem ją, po prostu zostałem z tym wszystkim sam, z kredytem, domem, poświeciłem pasje aby wspólnie spędzać czas, najgorsza jest jednak ta świadomość że zostawiłem ją sam z problemami i zmarnowała na mnie tyle czasu Cholernie mi smutno, nie wiem co mam zrobić i nie potrafię się pozbierać. Tak tylko chciałem się wyżalić, kochajcie swoje partnerki, dbajcie o nie, to jeden z największych Skarbów jaki możecie otrzymać
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Mirki chciałbym podzielić się z wami moją historią - na początek jednak pamietajcie - szanujcie swoje kobiety nigdy nie wiesz jaki Skarb otrzymałeś dopóki go nie stracisz.
Otóz znamy się prawie 10 lat, spotykaliśmy się jeszcze w liceum - wtedy nie wyszło oszukałem kilka razy moją różową, było mi po tym bardzo ciężko, najbardziej przeżywałem
jednak to, że zrobiłem komuś krzywdę, przez chwile utrzymywaliśmy jeszcze kontakt, potem urwałem to bo było to nie dobre dla mojej psychiki. Skończyłem studia, znalazłem pracę jakoś sobie tam żyłem, niczym nie wyróżniałem się z tłumu, po pewnym czasie znalazłem sobie pasję sportową - może bez wyników ale miałem czym zająć swoją głowę. Parę razy spotkałem ją gdzieś w komunikacji czy na koncercie, wydawała się być szczęśliwa, podglądałem ją na portalach, dodałem do znajomych na facebooku, bywała w wielu fajnych miejscach, nie zazdrościłem bo nie mam tego w zwyczaju, ot tak po prostu. Przypadkowo spotkaliśmy się na zawodach, postanowiła pokibicować mi przez ponad 6 godzin, bardzo mi to zaimponowało. Kilka dni później miałem urodziny, nie bardzo miałem z kim je spędzić więc napisałem z propozycją piwa. Poszliśmy do kina, zjeść, a następnie zaprosiła mnie do siebie, upiliśmy się rozmawialiśmy do późnych godzin, po wszystkim po poszliśmy spać, znów poczułem to samo co kiedyś. Wszystko ruszyło na nowo, po pewnym czasie zamieszkaliśmy razem i chociaż denerwowały mnie pewne rzeczy, czy też to ze musiałem poświęcać jej dużo uwagi byłem bardzo szczęśliwy, postanowiła spędzić ze mną resztę życia, porzucając perspektywę wygodnego życia z jakimś dobrze ustatkowanym facetem. Zamieszkaliśmy razem, obecnie wykańczamy nasz dom i ja niestety znów naruszyłem jej zaufanie, dziś rano kazała mi się wynieść, rozumiem ją, po prostu zostałem z tym wszystkim sam, z kredytem, domem, poświeciłem pasje aby wspólnie spędzać czas, najgorsza jest jednak ta świadomość że zostawiłem ją sam z problemami i zmarnowała na mnie tyle czasu Cholernie mi smutno, nie wiem co mam zrobić i nie potrafię się pozbierać. Tak tylko chciałem się wyżalić, kochajcie swoje partnerki, dbajcie o nie, to jeden z największych Skarbów jaki możecie otrzymać
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
tandaradei1 via iOS
- 1
Ale widzicie typki z #przegryw to jest właśnie klątwa alphy, ma łatwo żeby zaruchac ale wcale nie musi być przez to szczęśliwy
- 19
tandaradei1 via iOS
- 1
Ja tez mam
#anonimowemirkowyznania
Moja nowa dziewczyna narobiła mi trochę wstydu bo w drogiej restauracji poprosiła kelnera o zapakowanie jedzenia, którego nie zjadła na wynos. Sprawa wygląda tak, ja i ona lat 29, spotykamy się od około 3 miesięcy, dziewczyna super, zabawna, mająca swoje zdanie, jakieś zainteresowania, pracuje jako sekretarka. Chciałem ją przedstawić już znajomym, ale nie było okazji żeby mieli wszyscy czas. W sobotę okazało się, że kilka osób z nich będzie w restauracji do której ja sam też często chodzę. Ja dowiedziałem się o tym kilka godzin wcześniej i powiedziałem, że przyjdziemy ale tak dopiero godzinę później niż ci moi znajomi.
Ogólnie wszystko było ok, przyszliśmy, przywitaliśmy się, przyszło do zamawiania dań. Była godzina 19, ja byłem głody, więc zamówiłem trochę więcej, 2 przystawki, zupę, i danie główne, do tego deser, dziewczyna trochę mniej bo zupę, danie główne i deser. Była trochę zestresowana tym spotkaniem, sama mi powiedziała, myślę, że chyba chciała zrobić dobre wrażenie na moich znajomych bo wie, że bardzo ich lubię. Nie chce teraz wyjść na jakiegoś barana ale obracam się trochę w specyficznym otoczeniu, są to ludzie, którzy zarabiają trochę więcej niż średnia krajowa, mają dobre posady, wiecie prowadzą luksusowe życie, przynajmniej jak na warunki w jakich żyjemy w Polsce. Sam zarabiam nieźle, 8 tys. więc mogę sobie pozwolić na trochę więcej niż przeciętny Kowalski. I nie zrozumcie mnie źle, ja się nie chwalę tylko stwierdzam fakt, że prowadzimy takie a nie inne życie, ja innych ludzi nie krytykuje, żeby to było jasne.
Nie wiem czy to tak stres ją trzymał ale przy połowie dania głównego stwierdziła, że ona już nie może bo jest najedzona. Ok, jak już nie może to niech nie je. I zaraz nastąpiło coś co wprawiło mnie i moich znajomych w lekkie osłupienie, ja oczywiście nie dałem po sobie nic poznać, znajomi też nie. Przyszedł do nas nasz kelner a ona spytała się go czy on może jej zapakować resztę jedzenia na wynos wraz z deserem bo ona już nie będzie jeść, kelner tylko powiedział, że tak, że przyniesie jej przygotowane jedzenie jak już będziemy prosić o rachunek, zabrał jej talerz i poszedł. Mi zrobiło się głupio, znajomi nic nie dali po sobie poznać, ale widziałem dokładnie, że przez chwilę na ich twarzach pojawiły się uśmieszki, takie połączenie żenady i wstydu, czy wywrócenie oczami, zrobiło mi się po prostu głupio i smutno.
I to już nawet nie chodzi ani o moją reakcję ani znajomych tylko o moją dziewczynę, tak się nie robi w takich restauracjach, mogła nie dojeść dania głównego, a jej deser ja mógłbym zjeść bo by mi się zmieścił. Założę się, że ludzie w stolikach obok też to słyszeli i na pewno jakoś na to zareagowali. Po prostu chciałbym ją ochronić przed takimi sytuacjami bo, przepraszam, że to napiszę, ale robi z siebie trochę pośmiewisko i pokazuje, że nie ma obycia w takich rzeczach. No nic, przyszedł później kelner i przyniósł jej paczkę z jedzeniem, całe szczęście, że ładnie do zapakowali. Ja wiem, że ona nawet nie miała świadomości, że nie tak się zachowała, ale było mi po prostu trochę niezręcznie. Podejrzewam, że znajomi później w swoim towarzystwie skomentowali tą sytuację.
Nie wiem też jak jej powiedzieć żeby takich rzeczy nie robiła, bo przecież nie powiem słuchaj, nie rób takich rzeczy bo to wiocha, a wiem że jak jej o tym wspomnę to pewnie będzie to przeżywać. Jak to delikatnie załatwić?
Moja nowa dziewczyna narobiła mi trochę wstydu bo w drogiej restauracji poprosiła kelnera o zapakowanie jedzenia, którego nie zjadła na wynos. Sprawa wygląda tak, ja i ona lat 29, spotykamy się od około 3 miesięcy, dziewczyna super, zabawna, mająca swoje zdanie, jakieś zainteresowania, pracuje jako sekretarka. Chciałem ją przedstawić już znajomym, ale nie było okazji żeby mieli wszyscy czas. W sobotę okazało się, że kilka osób z nich będzie w restauracji do której ja sam też często chodzę. Ja dowiedziałem się o tym kilka godzin wcześniej i powiedziałem, że przyjdziemy ale tak dopiero godzinę później niż ci moi znajomi.
Ogólnie wszystko było ok, przyszliśmy, przywitaliśmy się, przyszło do zamawiania dań. Była godzina 19, ja byłem głody, więc zamówiłem trochę więcej, 2 przystawki, zupę, i danie główne, do tego deser, dziewczyna trochę mniej bo zupę, danie główne i deser. Była trochę zestresowana tym spotkaniem, sama mi powiedziała, myślę, że chyba chciała zrobić dobre wrażenie na moich znajomych bo wie, że bardzo ich lubię. Nie chce teraz wyjść na jakiegoś barana ale obracam się trochę w specyficznym otoczeniu, są to ludzie, którzy zarabiają trochę więcej niż średnia krajowa, mają dobre posady, wiecie prowadzą luksusowe życie, przynajmniej jak na warunki w jakich żyjemy w Polsce. Sam zarabiam nieźle, 8 tys. więc mogę sobie pozwolić na trochę więcej niż przeciętny Kowalski. I nie zrozumcie mnie źle, ja się nie chwalę tylko stwierdzam fakt, że prowadzimy takie a nie inne życie, ja innych ludzi nie krytykuje, żeby to było jasne.
Nie wiem czy to tak stres ją trzymał ale przy połowie dania głównego stwierdziła, że ona już nie może bo jest najedzona. Ok, jak już nie może to niech nie je. I zaraz nastąpiło coś co wprawiło mnie i moich znajomych w lekkie osłupienie, ja oczywiście nie dałem po sobie nic poznać, znajomi też nie. Przyszedł do nas nasz kelner a ona spytała się go czy on może jej zapakować resztę jedzenia na wynos wraz z deserem bo ona już nie będzie jeść, kelner tylko powiedział, że tak, że przyniesie jej przygotowane jedzenie jak już będziemy prosić o rachunek, zabrał jej talerz i poszedł. Mi zrobiło się głupio, znajomi nic nie dali po sobie poznać, ale widziałem dokładnie, że przez chwilę na ich twarzach pojawiły się uśmieszki, takie połączenie żenady i wstydu, czy wywrócenie oczami, zrobiło mi się po prostu głupio i smutno.
I to już nawet nie chodzi ani o moją reakcję ani znajomych tylko o moją dziewczynę, tak się nie robi w takich restauracjach, mogła nie dojeść dania głównego, a jej deser ja mógłbym zjeść bo by mi się zmieścił. Założę się, że ludzie w stolikach obok też to słyszeli i na pewno jakoś na to zareagowali. Po prostu chciałbym ją ochronić przed takimi sytuacjami bo, przepraszam, że to napiszę, ale robi z siebie trochę pośmiewisko i pokazuje, że nie ma obycia w takich rzeczach. No nic, przyszedł później kelner i przyniósł jej paczkę z jedzeniem, całe szczęście, że ładnie do zapakowali. Ja wiem, że ona nawet nie miała świadomości, że nie tak się zachowała, ale było mi po prostu trochę niezręcznie. Podejrzewam, że znajomi później w swoim towarzystwie skomentowali tą sytuację.
Nie wiem też jak jej powiedzieć żeby takich rzeczy nie robiła, bo przecież nie powiem słuchaj, nie rób takich rzeczy bo to wiocha, a wiem że jak jej o tym wspomnę to pewnie będzie to przeżywać. Jak to delikatnie załatwić?
tandaradei1 via iOS
- 11
K--------a bait złapany - stary jedyne co jest żenujące w tej sytuacji to Twoje silenie się na bieda-burżuja. No ale może jak ktoś zarabia tylko 8k to nie umie się zachować ¯\ (ツ)/¯
- 9
#divyzwykopem #roksa
Skończyłem dzisiaj nieco wcześniej pracę i pomyślałem, że wyskoczę na wieczorny diving. Czytałem wcześniej opinie o pewnej brunetce (8 komentarzy każdy opisuje w samych superlatywach) myślę sobie, że jak to szwagry trochę koloryzują, ale nie tym razem. Nie chce mi się rozpisywać, ale dziewczyna była po prostu śliczna taki typ urody i sposobu bycia, że mógłbyś się codziennie przy niej budzić. Całe spotkanie to namiętny s--s
Skończyłem dzisiaj nieco wcześniej pracę i pomyślałem, że wyskoczę na wieczorny diving. Czytałem wcześniej opinie o pewnej brunetce (8 komentarzy każdy opisuje w samych superlatywach) myślę sobie, że jak to szwagry trochę koloryzują, ale nie tym razem. Nie chce mi się rozpisywać, ale dziewczyna była po prostu śliczna taki typ urody i sposobu bycia, że mógłbyś się codziennie przy niej budzić. Całe spotkanie to namiętny s--s
tandaradei1 via iOS
- 0
Pytanie techniczne: jaka stawka godzinowa?
Cześć Mirki, mam 17 lat i jestem w szczęśliwym związku 6 miesięcy (inb4 związek w wieku nastoletnim). W każdym razie moja dziewczyna ( na potrzeby historii niech będzie Wiktoria) została zaproszona na kilkudniowy wyjazd nad morze przez swoich znajomych (nie znam ich).
Zapytała ich czy może wziąć mnie ze sobą, na co oni odparli że nie ma dla mnie miejsca. Wiktoria poinformowała mnie o całej sytuacji i zadała pytanie "Czy miałbym coś przeciwko jeżeli by pojechała?". Zaznaczę że jestem mega niepewny siebie (w końcu siedzę tu z wami), toteż jestem zazdrosny i w głowie kreują mi się wizję mimo że jej ufam. Wiktoria stwierdziła, że absolutnie nie miałaby nic przeciwko jeżeli nie pozwoliłbym jej jechać, aczkolwiek nie chcę trzymać jej na smyczy. Co robić Mirki? (╯︵╰,)
#zwiazki
Pozwolić jej jechać?