Zarabiałem sobie zbierając owoce, trawę pokosiłem, udawałem, że nie ma reszty ze sklepu a paragon zniknął. Pieniądze na drożdżówkę lądowały w kieszeni, a nie w głodnym brzuchu. Żeby mieć swoją super piłkę.
W końcu się udało, piłkę kupiłem wysypując reklamówkę zaskórniaków i wracając wyglądałem jak










![Spadek liczby turystów kosztował Paryż 850 milionów dolarów. [ang]](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_RYxNekfkGfhYwP05N13C2pYgkZgWnwze,w220h142.jpg)



Mireczki, poszukuję baru w Warszawie, na spokojne piwko, tak aby można było na luzie porozmawiać. Najchętniej okolice centrum / ochoty. Nie musi być kraftu, zależy nam przede wszystkim na spokoju i rozmowie. Jakie miejsca możecie polecić?