Już od kilku lat gdy gdzieś widzę tekst "prawdziwi mężczyźni", to mam przed oczami naszych ręcznych. Zmieniają się zawodnicy, jedni kończą kariery, drudzy przychodzą, ale każdy z nich jest 100 kilową górą mięśni, każdy z nich nigdy nie odpuszcza, nie odstawia, walczy, a po meczu potrafi uronić łzę.
Dlaczego oni zawsze jeśli już wygrywają, to horrorem? Bo nie są wirtuozami. Są walczakami, biją do skutku, a jak poczują krew to kończą rywala.
Dlaczego oni zawsze jeśli już wygrywają, to horrorem? Bo nie są wirtuozami. Są walczakami, biją do skutku, a jak poczują krew to kończą rywala.
KTO SIE ZROBIL NA PIRATA?