Czy ktoś z Was ogarniał kiedyś pomoc pieniężną poprzez fundację?
Mam w rodzinie osobę chorą na raka, która była leczona na #nfz leczenie w ramach refundowanych opcji nie przyniosło efektów i zalecono nam leki komercyjne. Jest to dość drogie. Kontaktowałam się z fundacją ale z tego co rozumiem to oni środków nie dają, a jedynie pomagają w organizacji zbiórki. Ich zdaniem większość środków pochodzi z promocji własnej tzn po rodzinie i znajomych.
Mam w rodzinie osobę chorą na raka, która była leczona na #nfz leczenie w ramach refundowanych opcji nie przyniosło efektów i zalecono nam leki komercyjne. Jest to dość drogie. Kontaktowałam się z fundacją ale z tego co rozumiem to oni środków nie dają, a jedynie pomagają w organizacji zbiórki. Ich zdaniem większość środków pochodzi z promocji własnej tzn po rodzinie i znajomych.
Mam w rodzinie chorą osobę na raka trzonu szyjki macicy. Dostała chemioterapię, a po zakończonej terapii miała odbyć się operacja usunięcia (nie wiem czego dokładnie, nie jestem lekarzem) chorej tkanki. Na trzy dni przed operacją ma wykonać badanie tzw. Izotop.
Mi lekarze nie udzielają żądnych informacji bo rozmawiają tylko z najbliższą osobą w rodzinie, a ta osoba z kolei nie potrafi zadać odpowiednich pytań i w sumie to
Z innych spraw: osoba chora może upoważnić konkretną osobę do wiedzy o stanie jej zdrowia i nie musi być to osoba z najbliższej rodziny, ważniejsze żeby była kumata i umiała porozmawiać z lekarzem, zadać jakieś pytania, zapamiętać a najlepiej zapisać odpowiedzi. Bo inaczej zawsze to będzie tak wyglądało, że
Dodaliśmy wiadomość w tym samym czasie. Problemy w dostępie do izotopu jak najbardziej mogą występować, przynajmniej przy mojej scyntygrafii też się pojawiły. Z tego co wiem wytwarzane są one