kierczu
kierczu
Jak dla mnie to wystraszył się wyjścia bramkarza. Bramkarz w ostatniej chwili zatrzymał nogi, w przeciwnym wypadku gdyby napastnik stał na nogach, to by skończył ze złamanymi piszczelami. Nie dziwie się, że uciekł z nogami do góry, a że ciężar ciała miał wysunięty do przodu, to poleciał na główkę. Zresztą napastnik nawet nie próbował udawać, nie skręcał się i nie płakał. Sam był zdziwiony karnym. Fakt- mógł się przyznać, jednak nie powiedziałbym,