Cześć mirasy. Dzisiejszy dzień jak każdy w tygodniu pojechałem do pracy. Jadąc po 8 na spotkanie miałem wypadek. Gość mi zajechał drogę i zepchnal na torowisko. Barierka odgradzająca przystanek przebiła się do auta i wbiła mi w nogę. Na szczęście mam czucie w palcach, nie urwało mi nogi i nie przecięło tetnicy Bo byśmy już nie mirkowali.. Kość udowa i kolano rozstrzaskane. Nikt nie wie jak to bedzie. Piszę bo leżę tu
Życie pisze najlepsze scenariusze. Przyszliśmy z żoną do indyjskiej restauracji (Chiny, wyspa Hainan, miasto Sanya). A ta się pyta czy maja coś z wołowiną. Kelner mówi że oni nie jedzą wołowiny, na to moja żona, cytuje:
Ahh yes I forgot that you guys worship…. Yyyy how you call beef when it’s still alive? Ah yes! Cow!
Nawet nie staram się jej tłumaczyć jaka gafę teraz jebla bo i tak nie zrozumie i
Bo byśmy już nie mirkowali.. Kość udowa i kolano rozstrzaskane. Nikt nie wie jak to bedzie. Piszę bo leżę tu