#bekazkatoli Kosciol byl zawsze dla mnie synonimem psuja dobrej zabawy. Niszczycielem pozytywnych emocji. Nigdy w swojej katolockiej karierze, do ktorej bylem zmuszany. Nie zaznalem nic milego, poza hajsem z komuni. Juz jako dziecko to czulem, ze banda smutasow co chca zebym tez byl smutny. Poza robieniem tego w swojej organizacji probowali to narzucic innym. Patrz Halloween. Taki byl moj dziecinny poglad na koscial.
Dobrze, ze ta instytuacja powoli umiera. I jej wladza sie skonczy. Jako osoba wychowana 90 latach na wsi chodzilem do kosciala "bo co ludzie powiedza". Moi rodzice nie wierzyli, a stary siedzial u znajomych cala msze, ale reszta musiala sie pokazac w kosciele.
@TeoriaWielkiegoPrzegrywu to wszystko to wina złej interpretacji chrześcijaństwa przez naszych rodziców, dziadków i ich pokolenia ( ͡°ʖ̯͡°) nasza wiara sama w sobie jest fajna i dobra, tylko ludzie ją nadinterpretowują, tak samo jak i Kościół. Ja miałam to szczęście, że śpiewałam w scholi kilka lat, chodziłam na pielgrzymki, więc doznałam ze strony Kościoła dużo dobrych chwil i emocji, ale zgadzam się z Twoim wpisem absolutnie
@Keiosss nie no, porównanie z dupy, bo tak naprawdę nie wiadomo jak traktowani są grzesznicy po śmierci. Piekło niby jest, istnieje, ale gdy okażesz żal za swoje grzechy, mogą zostać Ci wybaczone (ponoć). Nikt Cię wtedy tam nie „napier***a” jak przemocowy partner.
@Keiosss a ja powtarzam po raz kolejny - bo jest zle interpretowana przez pokolenia i Kościół. Ja jestem wierząca i szczęśliwa, nie wierzę w takie pierdy jak złe mięso w piątek czy okropny seks przed ślubem. 10 przykazań Bożych to dla mnie wyznacznik, inne głupoty to tylko interpretacja człowieka więc nie biorę tego na poważnie, szczególnie ze cześć tych tematów to naprawdę nielogiczne rzeczy.
@Keiosss bo wierzę w Pana Jezusa i Jego naukę, uważam, że promuje dobre życie wobec siebie i innych. Nie będę jednak łykać interpretacji innych ludzi, bo często jest to podporządkowane jakimiś innymi ideami a nie samym chrześcijaństwem jako wiarą. To jest długi temat generalnie, ciężko mi w kilku zdaniach wyjaśnić dokładnie co mam na myśli, ale staram się żyć według 10 przykazań Bożych + kierować się własnym sumieniem w sprawach, które
@Keiosss możesz to nazywać jak chcesz, ale ja odrzucam założenia zwykłych ludzi, nie Jezusa, nie Boga. Nie będę żyć bez Niego, bo wiem, że On istnieje i mam potrzebę wierzyć i tą wiarę pielęgnować. Po prostu nielogiczne założenia głupich ludzi nie przemawiają do mnie bo są w dużej mierze sprzeczne z chrześcijaństwem moim zdaniem.
@stanley___ tak, u babci tak robię. Ona dość dobrze widzi, ale jest tak oszczędna, że myje naczynia w kropelce płynu, zużytą gąbką, w wodzie po makaronie ( ͡°ʖ̯͡°) potem niby płuka czystą wodą ale i tak mnie to brzydzi. Ale kocham ją i tak (。◕‿‿◕。)
Muszę się pochwalić -chodzę dzień w dzień na spacery z domu na dworzec i do pracy i z pracy na dworzec i do domu. Nie piję alkoholu, słodyczy też nie jem, właściwie to niewiele jem i psychicznie jest znośnie. Plecy nie bolą, bo czasem ćwiczę jak zawsze w sumie. Nie muszę chudnąć, bo już jestem chudy i dzisiaj zrobiłem prawie 10 kilometrów i nawet tego nie odczułem.
@switcher20 spoko! wprowadź sobie do tego wszystkiego dobrą dietę to w ogóle będzie super :) ja od dwóch dni dopiero zaczęłam zmniejszać węglowodany i pilnować białka i tłuszczy i może to placebo, ale już czuję się lepiej (ʘ‿ʘ)
W tym kraju nie da się żyć przez co najmniej pol roku. 16:00 i #!$%@? ciemność jak w dupie w jaskini. Nie wiem jak mi to kiedyś nie przeszkadzało. Jestem tak wkuwiony ze chyba wpadnę w alkoholizm
@Klynt_Wschodniodrzewny ja też tak miałam ale zaczęłam sobie trochę rekompensować słabą pogodę takimi przyjemnościami jak czytanie książek pod kocykiem bez wyrzutów sumienia cały długi wieczór np, z herbatką z miodem i imbirem, albo oglądanie filmów czy seriali. Na dłuższe spacery wychodzę tylko jak nie pada i jest miło i ciepło, a tak to krótkie tylko (bo mam psa i muszę). Po prostu włączam tryb przetrwania na ten czas i umilam go
Jestem załamana. Laska zaszła w ciążę z chłopakiem, niby była rozmowa o dzieciach, o małżeństwie, przyszłości szerokopojętej. On najpierw mówi, że no fajnie, fajnie, dzidziuś. A po kilku godzinach przychodzi do niej, popłakał się i mówi, że on jednak nie da rady, że się muszą rozstać. Znowu, wielka niespodzianka, że seks przyniósł dziecko i co zrobić, no naprawdę, szok i niedowierzanie.
Potrzebuje sie wygadać. Wczesniej opisywalem historie mojego związku. Nie oczekuje rad bo wiem co mam zrobić, ale nie czuję sie gotowy na podjęcie takiej decyzji.
Z żoną mamy powazne problemy w relacji. Nie rozmawiamy praktycznie ze sobą z wyjatkiem jej ciągłej krytyki i pretensji o wszystko. Zero czulosci, zero seku, zero zaangazowania z jej strony.... z mojej juz chyba tez go nie ma. Jedyny laczacy nas element to nasze dziecko.
W sumie nawet sie juz nie kłócimy, ona prowokuje do kłotni pretensjami, krzykiem o byle co albo pasywno-agresywnymi atakami przy jej rodzinie po to zeby mnie sprowokować. Odpowiadam jej zawsze na spokojnie, ze nie ma prawa sie na mnie wydzierać i zeby nie prowokowała kłótni. I tak sie kreci ta spirala w dół...
@Lambert11 a terapia małżeńska? Moim zdaniem powinniście iść razem, Ty masz problem ale ona też ma problem, ze sobą i z Tobą. Jeśli nie wie o co jej chodzi to psycholog/psychoterapeuta z niej to wyciągnie, musicie określić co Wam w tym związku tak nie pasuje.
@Lambert11 no w porządku, to może zrób tak jak ona mówi? Znajdź terapeutę, zapłać, zorganizuj opiekę do dziecka i jedźcie. Zrób wszystko, żeby w razie rozwodu udowodnić sędziemu, że Ty chciałeś to ratować. A może akurat terapia Wam pomoże.. sami się nie dogadacie, nie ma szans. Przynajmniej spróbujcie uratować ten związek, jeśli się nie da, to będziesz miał przynajmniej czyste sumienie że zrobiłeś co w Twojej mocy aby Twój syn żył
@Lambert11 rozumiem Cię, ale skoro zorganizujesz terapeutę i to wszystko, a ona nie pójdzie, to będziesz miał dowód do ewentualnego rozwodu, że Ty zrobiłeś wszystko dla dobra tego związku.
Jak to jest, że na siłowni ładna kobieta to na 95 % nie jest #p0lka. Ogólnie zauważyłem, że jeśli kobieta jest zadbana, wysportowana to prawdopodobnie jest z erasmusa. Jak widzę uśmiechniętą kobietę, która nie ma kartoflanego ryja to wiem, że to nie jest p0lka. Czy ewolucja naprawdę tak pokarała te pokraki? Typowa p0lka na siłowni: Kartoflany ryj płaskodupie
ale w ogóle co za pierniczenie tutaj, są ładne i brzydkie Polki, są ładni i brzydcy Polacy - jak w każdej nacji. Oczywiście u nas w Polsce większość ludzi jest niestety brzydkich, część z tych „ładnych” to też ludzie po prostu mocno zadbani a nie wcale ładni, no i w każdej nacji jest to samo. Mówi się, że Niemki są brzydkie, ale to jest nieprawda, jest dokładnie tak samo jak u nas,
@Kawa_z_cynamonem no i zajebiście, rodzą się biedakami i umierają jak biedaki, super xD a jak im się noga powinie i zdrowie się popsuje to wypad na bruk, bo nie ma na czynsz ( ͡°͜ʖ͡°)
@Kawa_z_cynamonem ale frazesy. Oczywiście, że w większości przypadków nieposiadanie mieszkania na własność świadczy o tym, że danej osoby po prostu na to nie stać.
@Kawa_z_cynamonem mnie akurat stać (✌゚∀゚)☞ natomiast tak, każdy powinien mieć swój kąt, czy to mieszkanie czy dom. I jeśli większości pracujących obywateli na niego nie stać, to świadczy słabo o państwie. Jeśli kogoś stać a nie chce - jego wybór, oczywiście. Gorzej, że większość chce a ich nie stać, trzeba się zastanowić co jest nie tak, że tak się właśnie w Polsce dzieje.
@Kawa_z_cynamonem mam pretensje do państwa (podkreślam to w każdym swoim komentarzu) które dopuściło do takich warunków kredytowych dla swoich obywateli we wczesnej polskiej demokracji. Kiedyś takie warunki nazywano po prostu lichwą a dziś udajemy, że „taki jest świat”. Świat jest taki na jaki się zgodzimy, i jeśli naród będzie miał takie podejście jak Ty, to wciąż będziemy dymani przez banki jak kiedyś przez Żydów.
@Kawa_z_cynamonem większość społeczeństwa się zgadza bo nie ma innego wyjścia, inaczej zostanie bez własnego dachu nad głową. Ale widzę, że trafił mi się rozmówca-egoista, który patrzy tylko na końcówkę swojego nosa. Więcej empatii do innych ludzi Ci życzę, obywatelu ( ͡~ ͜ʖ͡°) pozdrawiam!
Kosciol byl zawsze dla mnie synonimem psuja dobrej zabawy. Niszczycielem pozytywnych emocji.
Nigdy w swojej katolockiej karierze, do ktorej bylem zmuszany. Nie zaznalem nic milego, poza hajsem z komuni.
Juz jako dziecko to czulem, ze banda smutasow co chca zebym tez byl smutny. Poza robieniem tego w swojej organizacji probowali to narzucic innym. Patrz Halloween. Taki byl moj dziecinny poglad na koscial.
Dobrze, ze ta instytuacja powoli umiera. I jej wladza sie skonczy. Jako osoba wychowana 90 latach na wsi chodzilem do kosciala "bo co ludzie powiedza". Moi rodzice nie wierzyli, a stary siedzial u znajomych cala msze, ale reszta musiala sie pokazac w kosciele.