Mirki,
szukam auta do 40-45k,
coś na granicy suva albo suv,
fajnie gdyby był powyżej 2015 roku
#auto #kiciochpyta
szukam auta do 40-45k,
coś na granicy suva albo suv,
fajnie gdyby był powyżej 2015 roku
#auto #kiciochpyta
tag mojej kici zabranej ze wsi, okazało się ze jest trochę chora i tak sobie ją oswajamy, próbujemy dbać o regularna prace jej jelit poprzez pasienie jej gęsim smalcem jak indora i takie tam, zapraszam do obserwacji: #kotkahiacynta
jesteśmy już po operacji, poszło bardzo szybko, już po 1,5-2 godzinach można było Hiacynte odebrać, przytomną, ale na pewno bardzo głodną (nie jadła od 15 wczoraj :() i lekko skołowaną, od razu poszła położyć się do łóżeczka, dostała maść do oczu i po dwa szwy, na dole powieki i na gorze, nikt niczego jej nie golił a tego się tez obawiałam, odebrana została tylko z lekko okrwawionym pyszczkiem :( od razu zostało jej to w miarę możliwości umyte, pozostałości które widać nie dały sie rozpuścić, a nie chce jej tam trzeć i grzebać, teraz będzie miała codzienne wizyty na zastrzyki i obserwacje, wyglada jak siedem nieszczęść, nawet nie ma siły na ucieczkę (a sam dźwięk torby w której chodzi do weterynarza, czy momenty po powrocie od niego, są takie ze nieco obrażona idzie się schować gdzies głęboko, tu widać kompletna rezygnacje :(()
została wygłaskana, otulam ją jakimiś pieleszkami, kotki jej doglądają, najbardziej łamie mi serce fakt, ze nie może jeść i jest mi strasznie przykro, bo najchetniej dałabym jej jakies smakołyki, ale może pic tylko wodę :((
Jutro będzie miała dzien traktowania jak król i podsuwania rożnego rodzaju przekąsek (╥﹏╥)
Jestem bardzo dobrej myśli, naprawdę spodziewałam się większej masakry, będziemy informować w następnych dniach jak jej powieka, ale liczę ze to już ostatnie przeboje i wycieczki z nią gdziekolwiek, dobija mnie to ze ona musi być
jesteśmy już po operacji, poszło bardzo szybko, już po 1,5-2 godzinach można było Hiacynte odebrać, przytomną, ale na pewno bardzo głodną (nie jadła od 15 wczoraj :() i lekko skołowaną, od razu poszła położyć się do łóżeczka, dostała maść do oczu i po dwa szwy, na dole powieki i na gorze, nikt niczego jej nie golił a tego się tez obawiałam, odebrana została tylko z lekko okrwawionym pyszczkiem :( od razu zostało jej to w miarę możliwości umyte, pozostałości które widać nie dały sie rozpuścić, a nie chce jej tam trzeć i grzebać, teraz będzie miała codzienne wizyty na zastrzyki i obserwacje, wyglada jak siedem nieszczęść, nawet nie ma siły na ucieczkę (a sam dźwięk torby w której chodzi do weterynarza, czy momenty po powrocie od niego, są takie ze nieco obrażona idzie się schować gdzies głęboko, tu widać kompletna rezygnacje :(()
została wygłaskana, otulam ją jakimiś pieleszkami, kotki jej doglądają, najbardziej łamie mi serce fakt, ze nie może jeść i jest mi strasznie przykro, bo najchetniej dałabym jej jakies smakołyki, ale może pic tylko wodę :((
Jutro będzie miała dzien traktowania jak król i podsuwania rożnego rodzaju przekąsek (╥﹏╥)
Jestem bardzo dobrej myśli, naprawdę spodziewałam się większej masakry, będziemy informować w następnych dniach jak jej powieka, ale liczę ze to już ostatnie przeboje i wycieczki z nią gdziekolwiek, dobija mnie to ze ona musi być
Antycjuszka via Wykop
- 3
@czaszkopranie: moja kicia pozdrawia swoją imienniczke :)
- 1379
Mireczki, na mojej dzielni najpierw kurierem DPD był stary typ, który nigdy nie chciał wejść na moje piętro mówiąć, że "ma problemy z sercem" a dzwonił dopiero jak był pod blokiem; w efekcie jeśli byłem zmuszony coś tym kurierem zamówić to musiałem po to sam schodzić i mieć nadzieję, że się zgramy czasowo. Później był młody Polak, który potrafił ściemnić, że u mnie był albo przychodził o totalnie losowych godzinach. A teraz
@r5678: czemu myslisz, ze do czasu? Dostarczanie paczek do mieszkania, a nie pod blok jest jego praca, wiec po prostu wypelnia swoj obowiazek.
Moj ulubiony kurier zawsze rano dzwoni i umawia sie na godzine, zazwyczaj udaje mu sie byc z maksylalnie kilkuminutowym poslizgiem. A pracuje w mpim rejonie dpbre 10 lat.
Wielu kurierow jest na wlasnej działalności, wiec to, fo ludzie zglaszaja do centrali (skargi czy pochwaly) ma znaczenie.
Moj ulubiony kurier zawsze rano dzwoni i umawia sie na godzine, zazwyczaj udaje mu sie byc z maksylalnie kilkuminutowym poslizgiem. A pracuje w mpim rejonie dpbre 10 lat.
Wielu kurierow jest na wlasnej działalności, wiec to, fo ludzie zglaszaja do centrali (skargi czy pochwaly) ma znaczenie.
konto usunięte via Android
- 1
Mirki,
standardowe pytanie o it- z czego sie szkolic albo gdzie probowac sil z takimi skillami:
-angielski B1/B2 (komunikacyjnie 5/10, ale komputerowe terminy i nazwy w wiekszosci 8/10),
-Word Press- dosc zaawansowany
standardowe pytanie o it- z czego sie szkolic albo gdzie probowac sil z takimi skillami:
-angielski B1/B2 (komunikacyjnie 5/10, ale komputerowe terminy i nazwy w wiekszosci 8/10),
-Word Press- dosc zaawansowany
@Antycjuszka: poszukaj jakichś zlecen na useme
#hulajnogaelektryczna
Mirki, poszukuję hulajki z siodełkiem dla seniorki, polecicie coś?
Mirki, poszukuję hulajki z siodełkiem dla seniorki, polecicie coś?
- 2
@Antycjuszka: z siedzeniem to jest motorower.
- 1
Komentarz usunięty przez autora
- 11
Chce ktoś kupić?? Dobra cena kurde
https://www.otodom.pl/pl/oferta/extra-lokalizacja-wigry-30a-dom-ID4hxH3
#nieruchomosci
https://www.otodom.pl/pl/oferta/extra-lokalizacja-wigry-30a-dom-ID4hxH3
#nieruchomosci
@zwier: tu robotę robi okolica, to teren Wigierskiego Parku Narodowego, więc niełatwo sie w tej okolicy wybudować. Poza tym dookola jest serio dziko, a za to tez sie placi.
- 734
Śniadanie do oceny :)
@drakan8: skad info, ze przy drugim ozt leci sie do piachu? Mam za soba pewnie ze 30 zaostrzeń, pzt od 22 lat i dopiero dorobilam sie torbieli na trzustce.
Wszystko, jak zawsze, zależy.
Wszystko, jak zawsze, zależy.
@drakan8: racja, ze ozt to zazwyczaj alko. U mnie nie alko i nawet rzadko bledy w diecie, za to w stresowych sytuacjach wlasciwie to juz czekam na atak. I wcale nie sa lagodne, uwierz mi. Znam tez przypadki lagodnego przejscia z paskudnymi wynikami po alko wlasnie. Ile ludzi, tyle ozt. Trzustka jest nieprzewidywalna i jak juz da o sobie znac, niestety trzeba sie z nia zaprzyjaznic.
@drakan8: tak, badalam sie tez pod katem genetycznym i autoimmunologicznym ;) takze pod katem woreczka zolciowego ;)
Pozostaje idio(pa)tyczna ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pozostaje idio(pa)tyczna ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- 286
- 27
@FOTEL: mirku, jak obeznasz sie w temacie, chetnie poznam sensowne kaski :)
#anonimowemirkowyznania
Mirki, nie wiem nawet od czego zacząć. Odbiłem się od ściany i nie wiem co dalej. Jestem grubo ponad trzydziestoletnim facetem, wychowuję córkę. Nieistotne dlaczego ja. Jej matka widuje ją co drugi weekend, połowę wakacji i ferii oraz co drugie święta. Wszystkim to pasuje. Byłem 6 lat w długiej relacji, ta kobieta zamieszkała ze mną po niecałym roku, więc - chcąc nie chcąc - wychowywała też ze mną córkę. Rozstaliśmy się trochę ponad rok temu. Jako, że córa już kumata to zapytaliśmy ją czy chce utrzymywać kontakt z Anią (była partnerka, ale nie matka dziecka). Obie chciały, więc widują się obecnie może raz na miesiąc. Czasem rzadziej, ale cały czas w ramach "koleżeństwa", jakieś lody, kino, czasem jadą do jej rodziców. Nikt nie chciał małej zastąpić matki, bo matka jest obecna. Jak to mówią jest jaka jest, ale jest. I tu zaczyna się właściwa historia, bo w zeszłe lato poznałem - mam wrażenie - miłość mojego życia. Kobieta o niesamowitej urodzie, charyzmie, idealnie dopasowana do mnie charakterem, lubiliśmy te same rzeczy, śmialiśmy się z tych samych żartów, generalnie sielanka. Wiedziała od początku, że mam córkę. Może nie do końca sobie zdawała sprawę z tego, że córa widuje się z byłą partnerką, ale nigdy niczego nie ukrywałem. Na każde pytanie odpowiadałem wyczerpująco. I mimo wszystko zdecydowała się wejść w tą relację. Kryzys nastąpił przed świętami. Trochę jej rodzina natłukła do głowy o tym, że wchodzi w związek z rozwodnikiem z dzieckiem i "że tego kwiatu pół światu". W każdym razie w którejś z kłótni wygarnęła mi, że ona nie wie czy jest gotowa na to, żeby tworzyć rodzinę, nie od nowa. Że nie będzie miała pierwszego dziecka ze mną (w sensie, że ona tak, ale ja nie), że zawsze będzie gdzieś moja była żona (matka Julki), a w dodatku jeszcze była partnerka, która spędziła z córką kupę czasu i się zżyły, więc nie miałem serca jej tego zabierać. Generalnie stwierdziła, że jest tłoczno i że ona nie wie kim być w tym wszystkim. Nigdy nie dałem jej powodu do tego, żeby zwątpiła w moje uczucia, potrafiłem wygospodarować czas żeby pobyć tylko z nią, zabierałem do kina, na wycieczki, kolację itd. W styczniu był ogromny kryzys, zerwała ze mną, żeby po dosłownie paru dniach wrócić i wyrazić chęć pozlepiania tego wszystkiego bo kocha. Wszystko to komplikuje fakt, że mieszkamy 150km od siebie. Chciałem się nawet przeprowadzić bliżej (bo mogę sobie na to pozwolić) ale napotykam opór i widzę, że ona na każdą taką propozycję reaguje złością, poczuciem presji, tym, że nie jest gotowa itd. Nie chciałem mieszkać z nią, bo to jeszcze nie jest moment, ale chciałem nam to wszystko ułatwić. Mirki, będzie coś z tego? Czy dać sobie spokój? Kocham tą kobitę, ale jak widzę ile jest w niej wątpliwości, tych wszystkich śmierdzących "ale" to łamie mi się serce. Myślałem, że jestem chłop z jajami i potrafię podejmować ważne decyzje w życiu, ale w obliczu tej sytuacji jestem cholernie bezbronny. A nie chcę też dawać sobie złudnej nadziei, bo to chyba boli najbardziej. "Mirko, pomusz".
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61fec2893be9540a5d022eaa
Mirki, nie wiem nawet od czego zacząć. Odbiłem się od ściany i nie wiem co dalej. Jestem grubo ponad trzydziestoletnim facetem, wychowuję córkę. Nieistotne dlaczego ja. Jej matka widuje ją co drugi weekend, połowę wakacji i ferii oraz co drugie święta. Wszystkim to pasuje. Byłem 6 lat w długiej relacji, ta kobieta zamieszkała ze mną po niecałym roku, więc - chcąc nie chcąc - wychowywała też ze mną córkę. Rozstaliśmy się trochę ponad rok temu. Jako, że córa już kumata to zapytaliśmy ją czy chce utrzymywać kontakt z Anią (była partnerka, ale nie matka dziecka). Obie chciały, więc widują się obecnie może raz na miesiąc. Czasem rzadziej, ale cały czas w ramach "koleżeństwa", jakieś lody, kino, czasem jadą do jej rodziców. Nikt nie chciał małej zastąpić matki, bo matka jest obecna. Jak to mówią jest jaka jest, ale jest. I tu zaczyna się właściwa historia, bo w zeszłe lato poznałem - mam wrażenie - miłość mojego życia. Kobieta o niesamowitej urodzie, charyzmie, idealnie dopasowana do mnie charakterem, lubiliśmy te same rzeczy, śmialiśmy się z tych samych żartów, generalnie sielanka. Wiedziała od początku, że mam córkę. Może nie do końca sobie zdawała sprawę z tego, że córa widuje się z byłą partnerką, ale nigdy niczego nie ukrywałem. Na każde pytanie odpowiadałem wyczerpująco. I mimo wszystko zdecydowała się wejść w tą relację. Kryzys nastąpił przed świętami. Trochę jej rodzina natłukła do głowy o tym, że wchodzi w związek z rozwodnikiem z dzieckiem i "że tego kwiatu pół światu". W każdym razie w którejś z kłótni wygarnęła mi, że ona nie wie czy jest gotowa na to, żeby tworzyć rodzinę, nie od nowa. Że nie będzie miała pierwszego dziecka ze mną (w sensie, że ona tak, ale ja nie), że zawsze będzie gdzieś moja była żona (matka Julki), a w dodatku jeszcze była partnerka, która spędziła z córką kupę czasu i się zżyły, więc nie miałem serca jej tego zabierać. Generalnie stwierdziła, że jest tłoczno i że ona nie wie kim być w tym wszystkim. Nigdy nie dałem jej powodu do tego, żeby zwątpiła w moje uczucia, potrafiłem wygospodarować czas żeby pobyć tylko z nią, zabierałem do kina, na wycieczki, kolację itd. W styczniu był ogromny kryzys, zerwała ze mną, żeby po dosłownie paru dniach wrócić i wyrazić chęć pozlepiania tego wszystkiego bo kocha. Wszystko to komplikuje fakt, że mieszkamy 150km od siebie. Chciałem się nawet przeprowadzić bliżej (bo mogę sobie na to pozwolić) ale napotykam opór i widzę, że ona na każdą taką propozycję reaguje złością, poczuciem presji, tym, że nie jest gotowa itd. Nie chciałem mieszkać z nią, bo to jeszcze nie jest moment, ale chciałem nam to wszystko ułatwić. Mirki, będzie coś z tego? Czy dać sobie spokój? Kocham tą kobitę, ale jak widzę ile jest w niej wątpliwości, tych wszystkich śmierdzących "ale" to łamie mi się serce. Myślałem, że jestem chłop z jajami i potrafię podejmować ważne decyzje w życiu, ale w obliczu tej sytuacji jestem cholernie bezbronny. A nie chcę też dawać sobie złudnej nadziei, bo to chyba boli najbardziej. "Mirko, pomusz".
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61fec2893be9540a5d022eaa
@AnonimoweMirkoWyznania: najlepiej by bylo pewnie przegadac temat na jakims wspolnym spotkaniu z psychologiem. Poczatek relacji z tyloma 'ale' bedzie ciagla watpliwoscia.
- 1
Ile na dzien dzisiejszy trzeba liczyc za bydowe domu pod klucz 100m2 bez garazu, parterowa konstrukcja. Przy zalozeniu, ze dzialka i pgrodzenie juz jest, a kostke przed domem i ogrodek ogarne sam? W srodku wyposazenie z ikei takze tanim kosztem.
#budujzwykopem
#budujzwykopem
Nie parterowka, ale z poddaszem, 120 m2 po podlodze, użytkowych 85, garaz w bryle, stan od ssz praktycznie samodzielnie robiony i bez szałowych materiałów, na dodatek z polowa mebli zabranych z mieszkania wychodzi 400 tysięcy. Udalo się jeszcze zalapac na normalne ceny blachodachowki rok temu, ale juz na chore ceny styropianu i osb.
Poza tym 100 m2 domu w prostej bryle jest nierowne 100 m2 domu z np. wykuszem czy dziwnym kształtem.
Poza tym 100 m2 domu w prostej bryle jest nierowne 100 m2 domu z np. wykuszem czy dziwnym kształtem.
od lata będę pokonywać 120 km dziennie 5x w tygodniu.
Szukam auta, które pozwoli mi nie zbankrutować na paliwie.
Czy Prius faktycznie jest najlepszą hybrydą i jest warty zakupu?
#hybryda #auto #samochody