@vir: Tu nie chodzi o problemy w kontaktach międzyludzkich, ale o to, że większość ludzi po prostu chce spokojnie zjeść i nie lubią gdy ktoś w trakcie posiłku zawraca im głowę głupimi pytaniami. Co innego gdy kelner zada to pytanie po posiłku, np: podczas zbierania talerzy, czy podawania rachunku (to jest fajne), a co innego gdy to pytanie pada w trakcie jedzenia gdy kelner specjalnie przychodzi po to by zapytać (pomimo,
Kiedyś byłem w restauracji. Wchodzimy z kumplem i od razu przychodzi kelnerka - pyta czy może stolik zaproponować. Mówimy, że tak, ale na 3 osoby, bo jeszcze kolega dołączy (chcieliśmy powiedzieć, że dojdzie, ale zostało na dołączy jednak). Oprowadziła nas po wszystkich wolnych stolikach i wszystkich 3 piętrach. Wybraliśmy ten, który najbardziej nam się podobał, zamówiliśmy piwo, czekając z jedzeniem na kumpla. Po chwili on wchodzi i się śmieje. Mówi nam, że
Uwagi proste i na temat, to jest takie kelnerskie minimum. Punkt 7:
W środku jedzenia dania głównego podchodzimy do klientów i pytamy: Jak Państwu smakuje? zastąpiłbym tym pytaniem, ale dopiero po posiłku i zapłaceniu rachunku, tak na pożegnanie.
@kytutr: Dokładnie. Pytanie czy smakuje, w środku jedzenia dania głównego, powoduje, że gość będzie musiał odpowiedzieć z pełnymi ustami co może być dla niego lekko krępujące.
@PanPojdzieZNami: Nigdy bym się nie odważył na wymianę. To mocno zwiększa prawdopodobieństwo niespodzianki w jedzeniu. Jedyną karą może być niewrócenie do knajpy i wyrabianie złej opinii wśród znajomych. Poza tym mnie też irytuje gdy kelner przychodzi w trakcie posiłku i pyta jak smakuje.
"7.W środku jedzenia dania głównego podchodzimy do klientów i pytamy: Jak Państwu smakuje?"
Pamiętam jak kiedyś poszedłem do jakiejś restauracji i otrzymawszy już zamówiony posiłek, po chwili podeszła do mnie kelnerka i zapytała się "Czy wszystko w porządku?". Poczułem się jakbym wbił sobie widelec w szyję oO
@teesik: Hehe, podobnie bywa w sklepach. Kiedy np. chodzę sobie i oglądam buty, a tu nagle podchodzi do mnie pani i pyta czy w czymś może pomóc. Czuje się wtedy jak intruz lub jak niepełnosprawny umysłowo. No, ale to może moja prywatna szajba.
@teesik: Faktycznie można to różnie zinterpretować np. że ona zauważyła, że coś z nami nie w porządku i teraz mamy rozkminę czy się uwaliliśmy czy z ryja nam jedzie czy jeszcze coś innego.
Zgadzając się z kilkoma poprzednimi komentarzami, również nie lubię interakcji wewnątrzposiłkowej z kelnerem.
@kinlej: No to odpowiedz Kelnerowi, żeby się odpierdo..ił - zgodnie z tym co myślisz. Obstawiam, że najczęściej w takiej sytuacji mówisz, że smakuje i jeszcze się fałszywie uśmiechasz ;)
Problemem polskich lokali nie jest słabe zachowanie personelu a jego niedostateczna ilość. Przy tym czego wymagasz ( i słusznie ) w lokalu na 20-30 stolików powinno pracować 5-6 kelnerów, w naszej słodkiej rzeczywistości jest ich maksymalnie dwóch.
@pankotek: Tylko przyczyną tego złego zachowania, jest często brak edukacji personelu o którą powinien dbać właściciel lokalu. Nie każdy rodzi się profesjonalnym kelnerem, nie każdy wynosi z domu zasady savoir-vivre. Często zatrudnia się nieodpowiednie osoby, nienadające się do tej pracy.
To akurat bzdura. Sztućce razem na godzinę piąta oznacza koniec posiłku. Oddzielnie oznacza, że jeszcze jemy. Koniec. Ostrze czy nóż po tej czy tamtej nie ma żadnego znaczenia, jak ci nie smakuje to o tym mówisz.
Dodałbym jeszcze, że posiłki podajemy jednocześnie dla wszystkich i tak samo zbieramy talerze jak już wszyscy zjedzą. Irytujące jest, jak jeszcze jem, a obsługa zbiera talerze tych co zjedli wcześniej.
@vir: Mnie właśnie tak uczono, że podając posiłek podajemy go wszystkim razem, żeby nie było sytuacji, że jedna osoba już je, a druga musi czekać i się patrzeć. Talerze również zbierało się razem- goście zjedli, pozbierało się naczynia i dopiero podawało się kolejne zamówione rzeczy- między innymi dlatego, żeby nie było tak, że jedna osoba zabiera się do deseru, a z innych talerzy unosi się jeszcze zapach mięsa czy ryby. Nigdy
@PanPojdzieZNami: to nieistotne co nam się zdaje. Talerze się zbiera jak wszyscy zjedzą. Jak się podaje posiłki razem, to wszyscy kończą prawie w tym samym czasie, więc nie ma mowy o burdelu na stole. Jak zbiorą talerze z głównego dania, to wtedy jest miejsce na kawę i deser.
Podejrzewam, że częściowo moje argumenty się mogły powtórzyć, ale jako bywalec restauracji z doświadczenia mówię tak:
6. Spojrzenie musi być "natarczywe", czyli intensywne. Nie mam ochoty błądzić wzrokiem po podłodze, bo przypadkiem spojrzę na kelnera, gdy na luzie rozglądam się wokół przeżuwając.
7. Sprawa problematyczna. Gdy przy moim stoliku ludzie jedzą i nic nie mówią (bo są głodni, bo jest sztywna atmosfera) to może być. Ale gdy podczas jedzenia dyskusja toczy się
Przeczytałam wszystkie komentarze i jednej rzeczy nie rozumiem: dlaczego niektórzy się tak napinają? :) Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie wyjście do restauracji to zwykle nie tylko okazja, żeby coś dobrego zjeść, ale też żeby miło spędzić czas. Podawanie potraw równocześnie, pilnowanie, żeby goście nie czekali godzinami na zamówienie, dania, napoje czy rachunek i uśmiech to absolutna podstawa. Ale żeby DENERWOWAĆ się tym, że ktoś pyta, jak smakuje? Czy naprawdę
Ja nie jestem fanem pytania, czy smakuje, ale nigdy się nie wykrzywiam, jak takie pytanie pada - trzeba się trzymać schematów :)
Inną sprawą jest fakt, że często obsługa w lokalach potrafi olać mnie ciepłym moczem z powodu mojego mocno casualowego stroju (nie mowie tu o porzadnych restauracjach, bo tam po prostu wypada sie ubrac) - np jakas taka lepszawa kawiarnia, ja w trampkach, bojowkach, t-shircie czesto z kolegami nierzadko koncze z
@kaziu12: Dokładnie, wiadomo że się pytają sztucznie i tylko dla dobrego wrażenia albo im szef kazał. Autor wykopu widać mało obyty i niedowartościowany.
Kandydatom do tytułu kelnera (kandydaci to tytułu "posługacza u stołu" mogą sobie darować) polecam dwie książki "Jak obsługiwałem angielskiego króla" i "Zaklęte rewiry".
dlaczego w tych lepszych restauracjach naliczany jest odgórnie napiwek dla kelnera? Rozumiem, że biedni tam nie chodzą, ale wg mnie napiwek powinien być indywidualną sprawą każdego klienta, czy obsługa mu pasowała czy nie.
Ja rozumiem, że z napiwków mają 2/3 pensji, tylko chodzi mi o sam fakt obowiązkowego napiwku. Sam prawie zawsze daję napiwki (trzeba sobie nagrabić, żeby nie dostać), ale jak widzę na rachunku doliczone bez pytania 20% to już tam więcej nie przychodzę. Wg mnie to traktowanie ludzi jak debili, którzy nie wiedzą jak się zachować w restauracji.
@KiepskiFerdynand: Czesciowo racja, ale tylko czesciowo bo co restauracja to inny system maja, bo "ale jak widzę na rachunku doliczone bez pytania 20% to już tam więcej nie przychodzę" jest krzywdzace dla kelnera bo mozliwe ze on nic z tego nie dostaje, przedewszystkim cokolwiek jest doliczone jest opcjonalne, wiec nie trzeba tego placic.
Wazne zeby sie zapytac czy ta oplata to napiwek, bo mozliwosci jest kilka:
Wszystko ok poza pytaniem "jak panstwu smakuje". W europie kelner powinien byc niewidoczny. Pytanie czy "wzystko ok?" Jest to zaczerpniete z kultury amerykanskiej i na sile niektore knajpy proboja forsowac ten trend tak jak mowienie do klienta "panie x, panie y" po przeczytaniu imienia klienta z karty platniczej. Jesli mi cos smakuje lub nie to informuje kelnera o tym po zjedzeniu podczas placenia. Mialem juz sytuacje ze kelner w Pizza Hut przyszedl
Punkt 7. to jest akurat brak kultury. Jak klient nie wzywa to mu się nie przeszkadza. Kelner może spytać NA KONIEC jak smakowało, ale musi się liczyć z gorzką prawdą.
Ad3 - podchodzimu dopiero kiedy Klient odłoży menu. Nie lubię jak mnie ktoś nachodzi zanim wybiorę potrawy. Szczególnie w nowym miejscu gdzie jeszcze nie byłem.
Ale chyba najważniejsza zasada, o której niektórzy kelnerzy zdają się zapominac, to po prostu klient nasz pan. Jeśli klient mówi, że np. stek jest wypieczony nie tak, jak było w zamówieniu, to grzecznie przepraszamy i oferujemy np. zamianę. Nie kłócimy się z goścmi, bo ci kulturalni i tak pewnie powiedzą, że już trudno (chyba, że jakosc bedzie fatalna) albo odwdziecza sie wlasnie wyzszym napiwkiem, a buce, które często zapominają o tym, że
@mefiu: Sie zgadza. U nas mielismy sytuacje w ktorej pewna czarnoskora dama (tak w 99% to czarnoskorzy sprawiali probley) caly czas twierdzila,ze burger jest zle wypieczony. Ze ona chciala chciala medium-rare a ten jest rare. Szef kuchni za pierwszym i drugim razem spelnil jej prosbe dopiekajac kolejne kotlety craz mocniej. Za 3 razem nie wytrzmal. Wrzucil kotleta na ruszt i spalil na wegielek. Wyszedl z tlerzem i podal Pani przy calej
Jedna bardzo dobra rada dla kelnerów, którzy chcą zarobić więcej z napiwków. Przed pracą warto rozmienic pieniądze na drobne: 2 zł, 5 zł, i wydawać resztę klientom w bilonie, wtedy często
@zdun8: Jeśli rachunek daje się w etui, to nie zabiera się go zanim gość nie wyjdzie/nie odejdzie od stołu (warto zrobić to na tyle szybko, a jednocześnie subtelnie, aby w przypadku osób, które postanowiły się najeść za darmo, zdążyć powiadomić ochronę/kolegów kelnerów ;)). Jeśli jest więcej to jest to po prostu napiwek. Dotykanie pieniędzy/mieszanie po kieszeniach przy kliencie nie jest postrzegane zbyt dobrze. Mówimy oczywiście o restauracji aspirującej do miana ...
@Lysy_z_Oporowa: apropos etui... Nie wiem czy wiecei, ale sposob w jakie je polozysz tez ma znaczenie. Za granica jest to dosc powszechne a i w Polsce w niektorych lokalach zauwazylem,ze praktyka sie przyjela.:
- jesli etui kladziesz zlozone tak by wystawalo odrobine za stol, kelner wie (albo wiedziec powinien) , ze masz tam grubszy banknot i oczekujesz na reszte
- jesli etui lezy normalnie ma prawo sadzic, ze w srodku jest
1. Jeśli istnieje tego podejrzenie - spytać czy rachunki mają być osobne albo inaczej, grzeczniej "czy wystawić kwote na jeden rachunek?" (2-3 pary siedzące razem)
2. Piana piwa na 2 palce.
3. Czysty stolik
4. Miło jeśli zaproponuje aby jedno menu pozostało przy stoliku
@r_a_f: czysty stolik to faktycznie podstawa, pozostałe zasady z "kodeksu" są już jak to zauważył mazi nie podzielane przez innych. To by dopiero kelnerzy mieli życie jakby każdy klient z własnym "kodeksem" restauracje odwiedzał ;)
@wjtk: a jaśnie Pan daje napiwki? czy tylko czeka aż ktoś go zapyta o samopoczucie żeby potem wyjść z restauracji nie zostawiając napiwku? ;) Ech daleko nam jeszcze do cywilizowanych krajów
Komentarze (229)
najlepsze
Do restauracji nie przychodzę gadać z obsługą tylko, żeby zjeść i porozmawiać z osobami mi towarzyszącymi np. z żoną.
Jednak najbardziej wkurzające jest to, że większość kelnerów nie ma pojęcia, że potrawy przynosi się jednocześnie dla wszystkich przy stoliku.
Czyli, o ile się nie mylę, to ma wyglądać w taki sposób:
- Na co się Państwo zdecydowali?
- Tak.
;)
- Tak więc będzie stek, czy kotlet?
- No.
W środku jedzenia dania głównego podchodzimy do klientów i pytamy: Jak Państwu smakuje? zastąpiłbym tym pytaniem, ale dopiero po posiłku i zapłaceniu rachunku, tak na pożegnanie.
Pamiętam jak kiedyś poszedłem do jakiejś restauracji i otrzymawszy już zamówiony posiłek, po chwili podeszła do mnie kelnerka i zapytała się "Czy wszystko w porządku?". Poczułem się jakbym wbił sobie widelec w szyję oO
Zgadzając się z kilkoma poprzednimi komentarzami, również nie lubię interakcji wewnątrzposiłkowej z kelnerem.
Chcę w spokoju zjeść więc odp...dol się na ten czas łaskawie.
Tym bardziej że tak naprawdę g...o cię obchodzi jak mi smakuje a tylko chcesz dostać napiwek.
6. Spojrzenie musi być "natarczywe", czyli intensywne. Nie mam ochoty błądzić wzrokiem po podłodze, bo przypadkiem spojrzę na kelnera, gdy na luzie rozglądam się wokół przeżuwając.
7. Sprawa problematyczna. Gdy przy moim stoliku ludzie jedzą i nic nie mówią (bo są głodni, bo jest sztywna atmosfera) to może być. Ale gdy podczas jedzenia dyskusja toczy się
Komentarz usunięty przez moderatora
Natomiast na poważne błędy (włos w potrawie) można reagować odejściem od stołu i niezapłaceniem rachunku (byle powiedzieć kelnerowi).
Można odejść i nie zapłacić? Cały czas mówisz o Polsce czy o Hameryce?
Inną sprawą jest fakt, że często obsługa w lokalach potrafi olać mnie ciepłym moczem z powodu mojego mocno casualowego stroju (nie mowie tu o porzadnych restauracjach, bo tam po prostu wypada sie ubrac) - np jakas taka lepszawa kawiarnia, ja w trampkach, bojowkach, t-shircie czesto z kolegami nierzadko koncze z
"7.W środku jedzenia dania głównego podchodzimy do klientów i pytamy: Jak Państwu smakuje?"
Najlepiej co 5 minut niech podchodza i pytaja o kazda czesc posilku...
dlaczego w tych lepszych restauracjach naliczany jest odgórnie napiwek dla kelnera? Rozumiem, że biedni tam nie chodzą, ale wg mnie napiwek powinien być indywidualną sprawą każdego klienta, czy obsługa mu pasowała czy nie.
Ja rozumiem, że z napiwków mają 2/3 pensji, tylko chodzi mi o sam fakt obowiązkowego napiwku. Sam prawie zawsze daję napiwki (trzeba sobie nagrabić, żeby nie dostać), ale jak widzę na rachunku doliczone bez pytania 20% to już tam więcej nie przychodzę. Wg mnie to traktowanie ludzi jak debili, którzy nie wiedzą jak się zachować w restauracji.
Wazne zeby sie zapytac czy ta oplata to napiwek, bo mozliwosci jest kilka:
a) oplata idzie do tego
Także właściciele restauracji, nie zatrudniajcie wytapetowanych wieśniar – dziewczyn osiedlowych kiboli...
zostawiają część :)
- jesli etui kladziesz zlozone tak by wystawalo odrobine za stol, kelner wie (albo wiedziec powinien) , ze masz tam grubszy banknot i oczekujesz na reszte
- jesli etui lezy normalnie ma prawo sadzic, ze w srodku jest
1. Jeśli istnieje tego podejrzenie - spytać czy rachunki mają być osobne albo inaczej, grzeczniej "czy wystawić kwote na jeden rachunek?" (2-3 pary siedzące razem)
2. Piana piwa na 2 palce.
3. Czysty stolik
4. Miło jeśli zaproponuje aby jedno menu pozostało przy stoliku
To są raczej porady na to jak nie dostać napiwku.