Bezskutecznie wzywała w nocy z sali pomocy, więc zadzwoniła na 112
Nikt nie usłyszał, że starsza pacjentka po operacji serca potrzebuje pomocy. Ratunek przyszedł dopiero, gdy dodzwoniła się na numer alarmowy i... wezwała pogotowie do szpitala. Kobieta następnego dnia zmarła.
flamner z- #
- #
- #
- #
- 385
- Odpowiedz
Komentarze (385)
najlepsze
@Erravi: po pobycie w szpitalu jestem skłonny stwierdzić że 90% personelu to jednak bardziej z powołania niż dla kasy.
@Karol-Habryka: ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Opcje są 3:
-Ktoś będzie i przyjdzie.
-Nikogo nie ma, więc nawet nie będzie ci głupio, że krzyczałeś, bo i tak nikt nie usłyszał.
-Ktoś cię usłyszy, ale zignoruje/wyśmieje. Na to nic nie poradzisz - jak nie zawołasz, to wtedy większa beka.
3 tygodnie ja trzymali i zaczeli karmic pozajelitowo dopiero jak o to poprosiłem czyli kilka dni przed śmiercią. "co 2 dzień".
Co ciekawe zgon stwierdzili ostatniego dnia, kiedy mieli ją przenieść z izoltaki (bo byla podejrzana o covid, bo test dodatni) na normalny oddział. Na tych covidowych wiecej zarabiał szpital chyba.
Zwłaszcza, że taki wpis w karcie zgonu to niemalże przyznanie się do winy.
Ale to ty dzwonisz.
obudzilem sie nocy zakrwawiony dzwonie dzwonkiem i nic
wiec wstalem i jakos po scianie doszedlem do dyzurki to sobie spaly i jeszcze pretensje ze po co z lozka wstawalem
Hurr DURR DAJcIE POdWyŻkii!!
12k netto mało. U mnie też jak leżałem były imprezy w kanciapie.
Fajnie jak za popychanie pierdół w kanciapie i przejście się 3 razy po oddziale w ciągu 12h. Albo i nie bo o zastrzykach wieczornych też zapomnieli - dali po godzinie z łaską jak się „delegacja” pacjentów pod drzwiami ustawiła