Ostatnio mam dużo różnych myśli. Wygrałem sprawę sądową z byłą, która pomawiała mnie w sieci. Nic nie mam z tego, jedynie święty spokój. Olka już nigdy nie będzie nic o mnie pisać.
Więc sukces.
Z drugiej strony przypomina mi się jak mnie okradała i zerwałem z nią. Jak pomawiała mnie i prawie każdy w to wierzył. Ludzie pisali mi, że stracę życie, że mam udowadniać że nie jestem pedofilem, że nigdy nie byłem w więzieniu itd. Byłem zmęczony tym, dobrze wiem że gdybym był kobietą nie spotkałby mnie lincz społeczny. Zaraz znalazłby się jakiś bialo rycerz obrońca.
Ludzie chcieliby rozmawiać, myśleliby o uczuciach itd. A do mnie pisali jacyś kolesie grożąc, że mnie znajdą i zakopią w lesie jak pójdę założyć sprawę Olce.
Nigdy lekko nie miałem i jestem tym zmęczony. Ludzie mówią mi, że silny jestem, że tyle przetrwałem. A ta siła objawia się depresją w wieku 33lat, lękami i masą innych problemów.
Miałem matkę alkoholiczke, która regularnie mnie biła. Ojca nie miałem bo umarł. Zawsze miałem awantury, słuchałem że jestem najgorszy, zły, matka mówiła babce jak ma bić żeby nie było śladów. Słyszałem teksty "po co Ty się urodziłeś" sypiałem po piwnicach żeby nie uczestniczyć w tych awanturach. Policja mnie z domu wywaliła kilka razy bo matka zgłosiła że jestem przemocowy. Matka była pijana i nikt nawet nie pomyślał o mnie. Bo jestem facetem i mam sobie dać radę.
Mając 15lat musiałem rozdzielać pijana matke i jej faceta jak się bili.
Gdy miałem 18lat brała pożyczki na mój dowód. Ja się zgadzałem bo po latach wyzwisk uważałem że jestem śmieciem i że tak trzeba. Ona nie raz grała mi na emocjach. W liceum nauczyciele widzieli że zasłaniam się rękoma I matka musiała przychodzić na rozmowy.
A w ich trakcie była kochająca, czuła, miła i dobra. Pedagog miała mnie później za mitomana a ja byłem bity psią smyczą i duszony.
Koniec końców zostałem z długami i matka wywaliła mnie z domu. Nie miałem meldunku. Nie wiedziałem co robić i co mi wolno. W ogóle swoich praw nie znałem, nie miałem internetu. Żyłem z dnia na dzień ucząc się i dostając lanie. Sąsiedzi mi współczuli ale nikt nic nie robił - bo matkę trzeba kochać.
Byłem pół roku bezdomnym, spałem w namiocie przy torach kolejowych gdzie pracowałem przy podkładach kolejowych. Dziennie pracowałem po 12h, straciłem znajomych, każdy miał mnie za menela.
A ja musiałem sobie radzić. Zapisałem się na siłownię gdzie miałem prysznic, jadłem same świństwa i czasami głodowałem bo ze stresu nie potrafiłem jeść. Zbierałem kartony po śmietnikach żeby mieć na czym spać.
W ogóle co do matki i babki. Całe dzieciństwo mnie zniechęcały i poniżały. Jak zaczynałem z zhp, kursem tańca, krav magą, fotografowaniem, radiem to słyszałem - nie jesteś jak inni, nie nadajesz się.
Do dziś nie czuje się jak inni, czuje się gorszy od każdego i nie ogarniam jak ktoś mówi mi że jestem wartościowy.
Po kryzysie bezdomności zacząłem wynajmować pierwszy pokój, poszedłem ma studia ale tylko pół roku wytrzymałem przez ogromny stres i zmęczenie.
Boli mnie to wszystko podwójnie, bo nie raz czytam w sieci aktualnie że ludzie z takich rodzin to patologia itd.
Nigdy nic nie brałem, nie paliłem fajek, trawy, pierwsze p--o wypiłem mając 25lat. Ogółem prawie w ogóle nie pije, wolę herbatę wypić wieczorem. W tym roku wypiłem może cztery piwa z alkoholem. Nigdy nikogo nie zdradziłem, nigdy nikogo nie pobiłem, itd.
Zresztą z alkoholem było też tak, że do tego 25r życia każdy mnie wysmiewał że nie pije. Raz prawie zostałem pobity bo odmówiłem napicia się. Normalnie jakiś seba przykładał mi tulipana do twarzy. Duzo kobiet myślało że jestem gejem bo nie piłem, ubierałem koszule i używałem perfum.
Wychowałem się w Lublińcu, tam była straszna patologia.
Do dziś pamiętam tych ludzi którzy tylko żyli imprezami.
Często też obrywałem bo nie broniłem kobiet, nigdy nie starałem się o nie na siłę. Skupiałem się na sobie, na terapii, na spłacie długów itd.
Od zawsze widziałem ile kobiety dostają, o ile im łatwiej w życiu. Zawsze mnie to drażniło i przeciwstawiałem się temu.
Zawsze miałem swoje zdanie i nie przytakiwałem każdemu. Co często powodowało konflikty. Nie sliniłem się do kobiet, nie płożyłem się i otwarcie mówiłem o braku równości co często było atakowane.
Mimo tego wszystkiego nie czuje się jakoś dobrze. Ledwo chodzę do pracy gdzie ktoś sprawdza moje granice, wyzywa bo czegoś nie umiem.
W sieci słyszę - p-----c ma płeć. Co mocno mnie boli bo moja matka i była były przemocowe. To jak mam się czuć? Jakby to co przeżyłem było niczym bo przecież to facet jest tym złym według społeczeństwa.
Czy ktoś mi pomógł? Podał rękę? Nie, wszystko musiałem sam ogarniać.
Za to np jedna moja znajoma zaraz po liceum dostała pracę w urzędzie miasta.
Jak szukałem pomocy to słyszałem że dla mężczyzn jest tylko przytulek dla bezdomnych. A ja wolałem już ten mój namiot.
Mógłbym tak długo pisać. Tylko po co? Nic z tego nie mam. Tylko się użalam, zwyczajnie nie mam sił jestem zmęczony.
Mam super partnerke, która mnie wspiera, rozumie i czuje się dobrze. A mimo to cierpię. Nigdy nie miałem czasu i pieniędzy żeby zająć się zdrowiem i sobą.
A każdy wymaga ode mnie ze będę facetem który spełnia jakieś oczekiwania.
Ile razy słyszałem że jestem obleśnym chudzielcem w okularach albo patusem no nie mam studiów, że skoro nie mam rodziny to pewnie jestem psycholem.
Nie czuje się silny, dobry, nic z tego co przeżyłem nie mam tylko ból, traumy i wypalenie. Okropne, codzienne wypalenie z którym walczę jak mogę.





Komentarze (7)
najlepsze
ok oski
Pozbierałeś do kupy warunki bytowe ale nadal musisz uporządkować emocje w głowie. Skoro mogłeś postawić i zrealizować sobie cel od bezdomnego do dachu nad głową, jesteś też w stanie wyjść z zera na plus. Przy pomocy dobrego psychiatry i stawiając sobie za cel pogodzenie się z przeszłością i danie sobie prawa do szczęścia.
ok oski, zakop