Panu Profesorowi gratulujemy zatracenia braku obiektywności i dostrzegania zależności przyczynowo skutkowej.
Cały kryzys szkolnictwa wyjaśnił wpływem psychologów i pedagogów, zupełnie pominął fakt coraz większej i "głębszej" specjalizacji nauki, coraz szybciej zmieniających się warunkach na rynku pracy, o zmianie kultury (i wszelkich innych zmianach społecznych) itp.
Ale przecież łatwiej zrzucić na to, czego się nie rozumie.
@ShooleR: Nic się nie zmieniło od ponad pół wieku w systemach nauczania więc nie wiem o jakich zmianach mowa. Zmienili się tylko nauczyciele, którzy tak jak prof. Wolniewicz mówił dążą według nowej mody do zadzierzgnięcia stosunków partnerskich między nimi, a uczniami. Sam byłem uczniem i wiem jak to wygląda. Na moje szczęście (czy może i pecha ) była jeszcze grupa (pecha bo tylko grupa) nauczycieli wychowanych w starej tradycji nauczania
@ShooleR: To nie jest moja opinia. Zmienił się system o tyle, że stworzono gimnazjum, ale program nauczania pozostał ten sam. Czyli liceum w 3 lata robi dzisiaj program, który był przewidziany dla 4 letniego cyklu. Popytaj nauczycieli, poszukaj opinii. Ja tylko wyrażam być może i subiektywną, ale w moim odczuciu prawdziwą opinię. Wiele osób, które zasmakowały nowego stylu nauczania pewnie się ze mną zgodzą.
Do tego trzeba dodać, że pokolenie naszych rodziców (jestem rocznikiem 90') wyniosło znacznie więcej wiedzy ze szkoły niż dzisiejsza młodzież.
Ale to nic. Możesz się ze mną nie zgadzać. Jednak obrażanie mnie i zarzucanie mi niewiedzy gdy Ty się nią popisujesz jak klaun w cyrku stawia mnie w sytuacji gdzie dalsza dyskusja nie ma
Pana Bogusława - jak zwykle zresztą - poniosło. Skoro jego wizja szkoły jest jedyną słuszną to ciekawe dlaczego najlepsze wyniki uczniowie uzyskują w szkołach prywatnych/społecznych, które WYBITNIE kierują się w swoich programach nowomodnym (czyli według Wolniewicza - "lewackim") szkolnictwem (inne podejście do ucznia, inna forma zajęć), który jest ZUPEŁNIE INNY od tego, do jakiego próbuje przekonać nas Wolniewicz. No i jeszcze ten pseudopedofilski kontrargument... W każdym statucie szkoły prowadzonej na nową modłę
Do lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, szkoły kościelne konkurowały z państwowymi na równych warunkach, wkrótce jednak stało się jasne, że te kościelne są o wiele lepsze, więc rząd postanowił zlikwidować niewygodną konkurencję. Nie odważono się jednak po prostu upaństwowić szkoły kościelne, gdyż wywołałoby to ostry protest biskupów Kościoła Anglikańskiego, zasiadających w Izbie Lordów. Zdecydowano się dokonać tego po cichu
W roku 1891, Parlament zniósł czesne w szkołach publicznych, nakładając jednocześnie wysokie podatki, by pokryć koszty tej "darmowej" nauki. Ci z rodziców, którzy zdecydowaliby się pozostawić swe dzieci w szkołach kościelnych, oprócz czesnego, musieliby oczywiście zapłacić narzucony im podatek na szkolnictwo państwowe. więc po prostu przenieśli swoje pociechy do szkół państwowych, by nie płacić
Komentarze (20)
najlepsze
Cały kryzys szkolnictwa wyjaśnił wpływem psychologów i pedagogów, zupełnie pominął fakt coraz większej i "głębszej" specjalizacji nauki, coraz szybciej zmieniających się warunkach na rynku pracy, o zmianie kultury (i wszelkich innych zmianach społecznych) itp.
Ale przecież łatwiej zrzucić na to, czego się nie rozumie.
Do tego trzeba dodać, że pokolenie naszych rodziców (jestem rocznikiem 90') wyniosło znacznie więcej wiedzy ze szkoły niż dzisiejsza młodzież.
Ale to nic. Możesz się ze mną nie zgadzać. Jednak obrażanie mnie i zarzucanie mi niewiedzy gdy Ty się nią popisujesz jak klaun w cyrku stawia mnie w sytuacji gdzie dalsza dyskusja nie ma
Do lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, szkoły kościelne konkurowały z państwowymi na równych warunkach, wkrótce jednak stało się jasne, że te kościelne są o wiele lepsze, więc rząd postanowił zlikwidować niewygodną konkurencję. Nie odważono się jednak po prostu upaństwowić szkoły kościelne, gdyż wywołałoby to ostry protest biskupów Kościoła Anglikańskiego, zasiadających w Izbie Lordów. Zdecydowano się dokonać tego po cichu
W roku 1891, Parlament zniósł czesne w szkołach publicznych, nakładając jednocześnie wysokie podatki, by pokryć koszty tej "darmowej" nauki. Ci z rodziców, którzy zdecydowaliby się pozostawić swe dzieci w szkołach kościelnych, oprócz czesnego, musieliby oczywiście zapłacić narzucony im podatek na szkolnictwo państwowe. więc po prostu przenieśli swoje pociechy do szkół państwowych, by nie płacić