Zadziwiające, jak wielu moich wykładowców albo było bucami, albo w mniejszym stopniu pokazywało, że oni są tutaj kimś, a my jesteśmy z "coraz gorszych roczników". Od liceum słyszę, że "coraz gorsze roczniki" przychodzą się uczyć. Rozumiem, że nie każdy jest dobrym pedagogiem i większość siedzi na uniwersytetach z pobudek naukowych, ale tam z dobre 25% zachowuje się, jakby miało jakiś kompleks i musiało się wyżyć na studentach albo pokazać, że mają władzę.
@lunaexoriens: bo gro tych ludzi to nieudacznicy ktorzy nie mieli pomyslu na siebie, wiec zostali na uczelni. Tam sie zarabia przewaznie gowniane pieniądze. Kazdy z nas mial chyba PANA PROFESORA chodzacego w 20letnim garniturze, jezdzacym starym tico, i mieszkającym w mieszkaniu w plycie otrzymanym za friko w PRLu, i ta frustracje wyladowuja na studentach. Bo to jest te kilka godzin w ciagu doby gdy czuja sie kimś. Sa tez naprawde fajni
Marnowanie zajęć na śpiewanie, bo ktoś się spóźnił. A jak ktoś musiał wyjść do toalety to podnosił rękę i błagał o pozwolenie przez taniec czy recytację wiersza? To uczelnia wyższa, a nie przedszkole żeby takie szopki robić.
Wykładowcy na polskich uczelniach to sfrustrowani nieudacznicy którzy się do niczego innego w życiu nie nadawali więc po prostu "zostali" na studiach, nic dziwnego że muszą teraz upokarzać swoich studentów żeby poczuć się lepiej.
Miałem takiego profesora na studiach, który nauczył fizyki. Mieliśmy z nim zajęcia, ćwiczenia w grupach około 15 osobowych. Gdy się ktoś spóźnił to kupował czekoladę, którą musiał wszystkich poczęstować. Każdy to akceptował, właściwie to był miły akcent. Profesor był zabawny, kilka lat później okazało się, że splagiatował swoją pracę doktorską.
Syf, patola i w ogóle nie do obrony. Ale ciekaw jestem jej reakcji gdyby ktoś zaśpiewał "Zęby w dupie". Może to by jej wybiło ze łba te kretyńskie pomysły.
No nieźle. U mnie jedna kobieta zamiast bawić się w jakieś dziecinne próby upokarzania po prostu określiła jasno uczciwe zasady. Wchodziła do sali ostatnia i zamykała drzwi na klucz ¯\_(ツ)_/¯
@Escalade: Na mojej uczelni było podobnie, jak się człowiek spóźnił to po prostu nie wchodził na zajęcia i był w plecy z materiałem. Rozwiązanie problemu dziecinnie proste, wystarczy się nie spóźniać na zajęcia, nikt nie będzie musiał śpiewać. Skoro studenci chcą aby ich traktować jak dorosłych ludzi to niech się tak zachowują.
U mnie na uczelni też była taka kobieta, która za spóźnienie kazała śpiewać lub powiedzieć wiersz :) ale jak sama się spóźniła, to i ona wiersz powiedziała :)
@volatile_pc: Jakbym chciał dystansu, to wybrałbym się z kolegami na piwo, albo do cyrku, a nie na uczelnie. Na wszystko jest odpowiednie miejsce i czas ¯\_(ツ)_/¯
Taka jedna pani doktor u nas bardzo nie lubiła przeklinania. Więc jak usłyszała pod gabinetem, i poznała kto to mówi, a miala pamięć do twarzy, to kazała pisac referaty na temat użytego słowa na kilka stron a4. Potem mówiła, że wiesza je sobie nad łóżkiem ( ͡°͜ʖ͡°)
Powinni się zebrać na roku i wybrać najodważniejsze osoby potem wchodzić co 15 minut i śpiewając co chwile zje#ać jej cały wykład - tutaj zastosuję płytką pułapkę myślową: skoro wykładowczyni jest zje#ana to jej wykłady też, więc mała strata. Elo.
Słyszałem też historię, że w pewnej uczelni żeby zaliczyć matematykę trzeba było zaśpiewać hymn Polski. Ogólnie standardowo powiem, że Polskie studia gówno. Jak studiować to tylko za granicą.
Komentarze (179)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
https://www.youtube.com/watch?v=l74Tqkn8nRA
A na końcu pokazać dupę jak Skiba, jako dalszą część występu.
@Qba1996:
Jakbym słyszał murzyna któremu coś każesz zrobić, a nie chce. Też się powołuje na systemowy ucisk, ponizanie i opresje ze strony przełożonych.
@GoddamnElectric:
Pewnie w pracy chodzisz z kijem w tyłku i napięty jak plandeka na żuku :).
" Jakbym chciał dystansu, to wybrałbym się z kolegami na piwo, albo do cyrku"
Może szkoda, że nie masz dystansu na co dzień, a jedynie od święta. Pomyśl o tym.