Witek Wysocki
Co zrobisz kiedy zobaczysz potrąconego psa na drodze? Udasz, że go nie widzisz? Przeczytaj co mógłbyś zrobić.
ignis84 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 3
- Odpowiedz
Co zrobisz kiedy zobaczysz potrąconego psa na drodze? Udasz, że go nie widzisz? Przeczytaj co mógłbyś zrobić.
ignis84 z
Komentarze (3)
najlepsze
akcja ma miejsce dziś 29/01/20 ok 17. wracam do wawy z lublina. wyjazd firmowy, warunki ujowe, ciemno, ślisko, nic nie widać. droga nr 50 góra kalwaria - grójec. w połowie drogi między górą, a dębówką. nagle predkość z 40 spada do 0, bo kierowcy przede mną musza sie zatrzymać, żeby ominąć przeszkodę. bus omija i odjeżdża, a ja już wiem co spowolniło ruch. na jezdni jest potrącony, ewidentnie, przed chwilą pies, duży pies, w typie owczarka. i uwaga, nie nie martwy, na przednich łapach, czołga się na pobocze, a tylne łapy ciągnie za sobą.
omineło go przynajmniej 6 samochodów, każdy się zatrzymał, zobaczył (musiał widzieć, bo ominął) i pojechał dalej.
w jakim my ku*wa kraju żyjemy??? naprawdę ominąć istotę potrzebującą ewidentnie pomocy i pojechać dalej??? bo ku*wa co? śpieszę się? pada? jest zimno? nie wiem co zrobić???
udostępnijcie ten post dalej, może trafi do tych, którzy jechali przede mną (tak, do każdej osoby na ziemi dzielą nas 3 kontakty), bo poniżej będzie instrukcja co należy zrobić. i uwaga: nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji, też nie wiedziałem (tak, to nie wstyd przyznać, że czegoś się nie wie) pewnie wiele rzeczy mógłbym zrobić lepiej, ale postanowiłem improwizować i coś zrobić, cokolwiek.
włączam awaryjne, widzę że pies już jest na poboczu, zatrzymuje się. pierwsza myśl - 112. szybkie połączenie, odbiera jakaś pani, błąd połaczenia, 112 się rozłącza. wysiadam, idę w kierunku psa. nagle za mną jak spod ziemi wyrasta samochód służby drogowej (nie mam pojęcia kim dokładnie byli, ale odpowiadali za udrożnienie drogi), myślę - fajnie, ktoś wezwał pomoc. guzik, zatrzymali się, bo zobaczyli mnie na awaryjnych. podchodzimy do psa, który dalej próbuje iść. widok straszny, w oczach psa widać błaganie o pomoc, nie rozumie co się stało, próbuje wstać, ale nie może, z pyska krew. pierwszy komentarz jednego z panów: "eee,
tu kontakt przeszedł na smsy i chyba raz jeszcze rozmawialismy przez telefon, bo dowiedziałem się, że góra kalwaria ma umowę na przewóz znalezionych/rannych zwierząt ze Schronisko Na Paluchu
dostałem kilka numerów telefonów do Fundacja Animal Rescue Polska i strazy miejskiej gory kalwarii. dzwonię do fundacji, raz, drugi, trzeci - za każdym razem słyszę o nagrywaniu rozmów, jeśli się nie zgodzę to niech wyślę maila, a pózniej info, że w przypadku potrąconych zwierząt wybrać 1, po czym centrala się rozłacza. i tak za kazdym razem. dzwonię na SM (oczywiście info o nagrywaniu rozmów), odbiera jakiś pan, zgłaszam, dopytuje o lokalizację, podaję drogę, kilometr trasy, kierunek (wspomagają mnie panowie ze służby drogowej). ok przyjął zgłoszenie. ale dla mnie oczywiste jest że jeśli ktoś mówi, że coś zrobi to ja chce wiedzieć kiedy, wiec pytam. pan mówi, że nie wie. aha i się rozłaczam.
mija 10 minut, pies co raz słabszy. dzwonię na SM ponownie, mówie że zgłaszałem potrącenie itd, w odpowiedzi słyszę: "jadą, ale kiedy będą nie wiem, helikopterem nie przylecą". dziekuje, rozłączam się. professional as fuck z tym helikopterem.
za chwilę słychać sygnały, pojawiają sie niebieskie swiatła, pierwsza myśl - jadą, druga myśl to pewni ekaretka. gościa ze służby drogowej się pytam - oni? on - uprzywilejowani? na pewno nie.
jednak to byli oni. jak się okazało Fundacja Animal Rescue Polska jako jedyna organizacja w pl ma uprawnienia do jazdy uprzywilejowanej. nie wiem kto wydał na to zgodę, ale wreszcie jakaś dobra decyzja. pies pojechał do szpitala