Moim zdaniem winę ponoszą też rowerzyści sam jeżdżę rowerem, i widzę jak to co niektórzy jeżdżą to ja pierdziele. Leją na wszystko jak widzą zielone i tralala jazda i ciul przecież to ja mam zielone. Ja jak nawet mam zielone to się zatrzymuję i patrzę czy czasami nie będzie czekał mnie szpital, ale ludzie nie myślą mam zielone K... mać to jadę
@Popaparaniec: nie mogę się zgodzić z twoim zdaniem. Być może jak widzisz jak to co niektórzy jeżdżą to pierdzielisz, nie neguję :) W tych jednak przypadkach winę bezsprzecznie ponoszą kierowcy.
Zielone światło na sygnalizatorze (nie na strzałce - chyba, że to strzałka na sygnalizacji dla pasa, z którego można jechać w kierunku wskazanym strzałką, ale nie o tych sygnalizatorach mówimy) oznacza możliwość bezkolizyjnej jazdy. Słowo "bezkolizyjnej" jest tu bardzo ważne. Mówi
@scottx85: jak najbardziej możliwe. Jak może zauważyłeś (albo i nie) pas na którym stała był przeznaczony wyłącznie do jazdy w prawo. Nie mogła więc mieć zielonego światła w momencie, gdy ruch odbywał się na wprost (i piesi/rowerzyści mieli zielone światło). Musiała mieć czerwone z definicji (zielone oznacza możliwość bezkolizyjnej jazdy). Dostała za to strzałkę (nie od razu na pewno, strzałka zapala się po pewnym czasie), które dało jej możliwość warunkowego przejechania.
Komentarze (5)
najlepsze
Leją na wszystko jak widzą zielone i tralala jazda i ciul przecież to ja mam zielone.
Ja jak nawet mam zielone to się zatrzymuję i patrzę czy czasami nie będzie czekał mnie szpital, ale ludzie nie myślą mam zielone K... mać to jadę
Zielone światło na sygnalizatorze (nie na strzałce - chyba, że to strzałka na sygnalizacji dla pasa, z którego można jechać w kierunku wskazanym strzałką, ale nie o tych sygnalizatorach mówimy) oznacza możliwość bezkolizyjnej jazdy. Słowo "bezkolizyjnej" jest tu bardzo ważne. Mówi