Nie chcę was martwić, ale to raczej nie jest film "przyrodniczy". Sądząc po narracji i muzyce wygląda mi to na jeden z tych chorych filmów w stylu Cannibal Holocaust. Reżyser specjalnie koncentruje się na brutalności scen - jest nagła śmierć bezbronnej kozicy i ogromny orzeł, pan życia i śmierci (pewnie reżyser jak to ogląda ma mega erekcję - jak to u psycholi). Najprawdopodobniej sceny były spreparowane - kozice miały np. połamane nogi,
@kudu: Też podzielam te podejrzenia. Niby skąd mieliby rozstawioną całą ekipę filmową dokładnie w tym miejscu w którym za chwilę orzeł ma zaatakować biedną kozicę górską? Czy ktoś zdaje sobie sprawę z ilu kamer i pod iloma różnymi kątami było to kręcone?
Komentarze (63)
najlepsze