W Polsce zużyjesz ten sam produkt szybciej niż w Niemczech. Kupiona sól do nóg w aptece miała naklejkę z instrukcją używania tak aby osoba która nie umie po niemiecku ani słowa mogła sobie poradzić w wsypać 20g soli do 3 litrów wody. Po odklejeniu naklejki(prawie w sposób nie możliwy bez zniszczenia) niespodzianka! U naszych sąsiadów zużywają 20g soli na 4 litry wody. Wnioski samemu można wyciągnąć - produkt w Polsce kosztował 19,99 zł(można go w niektórych miastach kupić za 17,99 zł), natomiast w Niemczech kosztuje około 3 EURO czyli około 13zł : //www.idealo.de/preisvergleich/OffersOfProduct/720520_-fussbad-250-g-gehwol.html.
W Polsce pracownik zap$?@%@$a 10 godzin w najtańszych butach roboczych więc syry walą mu bardziej niż syry niemca i dla tego potrzebuje rozpuszczać tę samą ilość produktu w mniejszej ilości wody :)
Ale to podobna ściema jak w reklamach pasty do zębów - napier*alają w nich na szczoteczkę na maxa, jak tylko wystarczy odrobinę... ale wiadomo - lepiej konsumentów przyzwyczajać do zbędnego zużywania.
@acidd: czytałem, że dawno, dawno temu dziurki w tubkach pasty do zębów były o ponad połowę mniejsze. Tak samo z dużymi 2 litrowymi szamponami - mają dużą, miękką butlę i duży otwór. Złapiesz za mocno, przechylisz za bardzo lub zbyt długo i nagle połowa opakowania znika. I tak nikomu nie potrzeba używania tych produktów w ilości do której jesteśmy "przymuszeni", ale teoria celowego postarzania sprzętu się tak jakby pokrywa. A Ty
@bacon: A w TV zrobią test i wyjdzie, że to tylko psychoza, produkty są takie same, co najwyżej polski rynek ma inne wymagania - wolimy słabszy zapach. Jadą nas w pupę na każdym kroku...
Za to każdy za wyjątkiem mnie był niesamowicie podekscytowany jakością chemii i kosmetyków z RFN, choć nigdy tej chemii w Polsce nie używał bo robiła to żona...
Różnica w chemii gospodarczej polega głównie na tym, że zachodnie produkty (a przynajmniej niemieckie, bo te mam sprawdzone) są o wiele bardziej skondensowane. Potrzebujesz mniej proszku czy płynu do płukania żeby uzyskać ten sam efekt, co na "naszym". Kłopot w tym, że jeśli u nas w sklepie postawisz na półce 10 kg proszku w cenie 10 zł, a obok będzie stało 5 kg proszku w cenie
@DanielPlainview: Znajomy mnie kiedyś przekonywał jaka to różnica jakości niemieckich produktów. Widać było że on naprawdę w to wierzy. No to wziąłem od niego na próbę trochę "niemieckiego" proszku. Zrobiłem dwa prania w "polskim" i "niemieckim". Nikt w domu się nie zorientował a jak się dowiedzieli to myśleli że robię sobie z nich jaja i że pranie robiłem w tym samym proszku :) A najlepsze że znajomy z takim entuzjazmem opowiada
Raz na 2 miesiące jeżdżę do Niemiec na zakupy, niedaleko do Prenzlau (100 km w obydwie strony), robię tam zakupy, chemii gospodarczej, higieny osobistej, słodycze i alkohol - generalnie wino + burbon (około 9 złotych tańszy na butelce). Płyny do płukania wydajniejsze, proszki do prania również, pasta do zębów Meridol tańsza, nawet papier do d... wydajniejszy. Słodycze staram się kupować takie, których nie widuję w Polsce na półkach. A ostatnio w odzieżowym
Nie znam niemieckiego, ale na oryginalnej plakietce napisane (chyba) jest, że rozpuścić należy w czterech litrach wody. Tłumaczenie mówi o «około» trzech litrach. Cztery to jest około trzech. ;-)
"Planowane starzenie (także: planowane postarzanie produktu, ang. planned obsolescence) – strategia producenta, mająca na celu takie projektowanie towarów, aby miały one ograniczony czas użytecznego życia, po tym zaś okresie stawały się niesprawne, a często nieopłacalne w naprawie. Towary te zwykle psują się zaraz po upływie gwarancji.
Planowe starzenie ma wymusić na konsumencie ponowne kupienie produktu i tym samym przyniesienie zysku producentowi. Co do zasady przedsiębiorstwa produkcyjne nie przyznają się do praktyki planowanego
Mnie martwi to, że coraz częściej w centrach handlowych widzę stoiska z artykułami z Niemiec, tymi samymi które są dostępne właśnie w tym centrum. Czekoladki merci czy coca-cola o kilka złotych droższa, ale niby lepsza. Tak właśnie Nas się traktuje, a wielu ludzi kupuje tam i doprowadza do tego, że będziemy robieni w konia jeszcze bardziej.
@sosens: Co ty gadasz, ja kupuję niemiecką kawę w tej samej cenie co polską w hipermarkecie albo i taniej, a sprzedawca i tak na niej zarabia, a w dodatku musi ją przywieść z przygranicznego sklepu i ponieść inne koszty, ale produkt w Niemczech jest zwyczajnie tańszy, a na promocji to już w ogóle można zgarnąć za pół ceny, a jakość jest nieporównywalnie lepsza, że o smaku nie wspomnę.
@sosens: Jak kupuje na giełdzie niemieckie słodycze to często wychodzą taniej niż Polskie odpowiedniki. Gdzie dostanie się żelki Haribo w cenie 6 zł/360 gr., lub knoppersy po 1 zł/sztuką?
Komentarze (100)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Ogólnie polska woda ma więcej wody w wodzie, więc w 3 litrach naszej jest tyle wody, co w 4 litrach niemieckiej.
Żywność trochę gorszej jakości, chemia i kosmetyki identyczne wg. mnie, ubrania równie niskiej jakości.
Za to każdy za wyjątkiem mnie był niesamowicie podekscytowany jakością chemii i kosmetyków z RFN, choć nigdy tej chemii w Polsce nie używał bo robiła to żona...
Jak dla mnie jest to w 98% mit.
@globalgsmtm:
@piwotomojepaliwo:
Różnica w chemii gospodarczej polega głównie na tym, że zachodnie produkty (a przynajmniej niemieckie, bo te mam sprawdzone) są o wiele bardziej skondensowane. Potrzebujesz mniej proszku czy płynu do płukania żeby uzyskać ten sam efekt, co na "naszym". Kłopot w tym, że jeśli u nas w sklepie postawisz na półce 10 kg proszku w cenie 10 zł, a obok będzie stało 5 kg proszku w cenie
20g na jedno moczenie nóg i w Polsce i w Niemczech.
Gdzie zużyje się szybciej?
Te 3€ to cena promocyjna. Nawet przekreślona jest cena 5€ i taka sama jest w większości pozostałych sklepów (albo wyższa).
Gdzie w Polsce można to kupić w sklepach stacjonarnych po niskich cenach? To jest w ogóle skuteczne?
Planowe starzenie ma wymusić na konsumencie ponowne kupienie produktu i tym samym przyniesienie zysku producentowi. Co do zasady przedsiębiorstwa produkcyjne nie przyznają się do praktyki planowanego
Wolny rynek ma to do siebie, że działa wolno i zanimby fama obeszła całą Polskę do ziemi poszłoby sporo ludzi.