Wpis z mikrobloga

Wracając do tego wpisu > http://www.wykop.pl/wpis/9054280/staralem-sie-o-odszkodowanie-z-oc-pracodawcy-miale/

związanego z moim wypadkiem w pracy - ucięta część kciuka.

Zostało wysłane do pracodawcy odwołanie pisemne w związku z zadośuczynieniem za wypadek. Pracodawca miał 30 dni na odpowiedz, ale jakos nie odpowiadał i dopiero po dwóch miesiącach udzielił odpowiedzi. ;/

Dodam tylko że w wyegzekwowaniu odszkodowania od pracodawcy pomaga mi jedna firma odszkodowawcza, która weźmie 25% od wywalczonej kwoty.

Dzisiaj dostałem odpowiedź od tej firmy odszkodowawczej:

Witam,

otrzymaliśmy odpowiedź od pracodawcy – pracodawca nie przyznaje się do odpowiedzialności. Informuje, że roszczenia winniśmy zgłaszać gdzie indziej, jednak w drodze polubownego zakończenia sprawy proponuje ugodę w kwocie 10 950 zł.

Mając na uwadze powyższe, akta sprawy zostają przekazane do analizy orzecznika pod katem ponownego określenia aktualnego uszczerbku na zdrowiu, wówczas nastąpi odpowiedź do pracodawcy.

Pozdrawiam

10 950zł proponują, nie wiem czy dużo czy mało, ale chciałem wywalczone pieniądze przeznaczyć na plastyke tego palca - jakieś 8 000zł+. Mam w większej części tego kciuka, ale miejsca ucięcia na czubku palca jest bardzo wrażliwe i nie mogę prawą ręką chwytać pewnie. Jak biore jakiś przedmiot to musze wykorzystywać palec wskazujący i środkowy palec. Oczywiście wykorzystuje lewą ręke ale jestem praworęczny.

Wracając do sprawy nie wiem za bardzo co mam teraz robić. Pewnie firma odszkodowawcza bedzie chciała wywalczyć więcej bo biorą procent od wygranej sprawy.

Byłem również u radcy prawnego - były darmowe porady prawne ostatnio u mnie w mieście.

Dowiedzialem się, że w sądzie jakbym coś ugrał to za każdy 1% uszczerbku sąd przyznaje poszkodowanemu 5000 zł. ZUS okresił mój uszczerbek na 10% - 10 x 5000zł = 50 000zł . Tylko, że ...

aby założyć sprawę w sądzie przeciwko pracodawcy musiałbym wyłożyć jakieś 5000zł nie licząc kosztów sądowych. Niestety nie mam pieniedzy zeby walczyc w sądzie a po za tym pewnie tyle bym wydał na tą batalie z pracodawcą że wywalczone odszkodowanie pewnie by nie pokryło kosztów sądowych.

Nie wiem co mam robić. Wypadek mialem w styczniu w tym roku - przedawnienie jest po dwóch latach wiec jeszcze mam czas. Tylko że jak mi sie to zaraz wszystko przypomina - wypadek, karetka, zeznania potem na policji, cierpienie ze zmianą opatrunków to najchętniej bym już o tym zapomniał.

A może tak naglośnić sprawe w mediach? Ale kto by chciał o tym słyszeć.

PS. Jeszcze takie jedno pytanie. Byłem zatrudniony na umowe zlecenie w trakcie wypadku. Walcze o odszkodowanie z pracodawcą u którego wykonywałem prace, czy mogę się też starać się o odszkodowanie u pracodawcy który zlecił mi zlecenie? Przeciez tak na prawde to byłem u niego zatrudniony, a tam tylko wykonywałem prace - tam gdzie miałem wypadek.

#przemyslenia #oswiadczenie #wypadek #praca #pracbaza #wypadekwpracy #cierpienie #pomocy #pytanie #coolstory #gorzkiezale #prawo #prawopracy
  • 4
@kopek: bierz kasę, jeżeli kwota Cię urządza. W sądzie będziesz się szarpał kolejne 3-4 lata. Już nie wspominając o tym, że w sądzie nie ma sprawiedliwości i koniec końców możesz więcej stracić, niż wygrać. Tak więc, o ile kwota jest dla Ciebie do zaakceptowania, to ją bierz.

Jak potrzebujesz jeszcze czasu na zastanowienie, a boisz się przedawnienia, to napisz do sądu wniosek o zawezwanie pracodawcy do próby ugodowej. To kosztuje 40