Wpis z mikrobloga

Zawsze się uważałem za tolerancyjnego i otwartego względem innych kultur człowieka. Od kiedy pracuję jako #goodguyrecruiter mam awersję do niektórych narodów...

1. Hindusi - najgorsza kategoria kandydatów dla każdego rekrutera, który działa międzynarodowo. Widzą ogłoszenie po angielsku to ślą w ciemno aplikacje. Ba, czasem wystarczy, że sam tytuł jest po angielsku, to nic, że nie rozumieją treści ogłoszenia, które jest po włosku albo niemiecku czy tam francusku. Jeszcze pół biedy, że tylko zaaplikują, wyślę mu odmowę, nie kosztuje mnie to aż tak dużo czasu, ale typ czasem dzwoni (jeśli znajdzie mój numer) lub pisze i się pyta czemu odpadł.

-"Zna pan język włoski, jest tu wymagany?"

- "Nie nie znam, ale się przecież szybko nauczę".

- "Tutaj jest jeszcze wymagany SAP, widzę, że nie pracował Pan z nim nigdy"

- "No tak, ale znam trochę html (?!?!?), to przecież szybko się nauczę, już zacząłem kurs online".

Nie lubię być niegrzeczny, ale czasem nie mam wyjścia...

2. Arabowie - dla nich też wszystko zawsze jest spoko, a w życiu nie ma żadnych przeszkód. Kiedyś dzwoniłem do byłego pracodawcy pewnego kandydata z Arabii Saudyjskiej:

- "No to panie Ahmed, jak się sprawdzał w pracy ten były pana podwładny Yusuf?"

- "Doskonale, Yusuf to dobry człowiek, kocha Boga, kocha rodzinę, wspaniały muzułmanin..."

- "OK, OK, ale proszę mi powiedzieć jaki był jako sprzedawca, jakie miał cele, czy je osiągał, itp.?"

- "Świetnym był sprzedawcą, w końcu to bardzo bogobojny człowiek, serce na dłoni, zawsze otwarty, kochający mąż i ojciec"

I tak w kółko przez pół godziny. I weź tu potem napisz klientowi raport z takich "referencji".

3. Rosjanie - ich w sumie lubię, bo są bardzo bezpośredni, ale nie mają za grosz kultury osobistej (oczywiście generalizuję i świadomie krzywdzę kulturalnych Rosjan, których przecież też nie brakuje). Nie używają zwrotów grzecznościowych. Zanim skończę się przedstawiać przez telefon to od razu pytają o wynagrodzenie. Gdy któregoś wysyłam na rozmowę z menedżerem to zawsze drżę, żeby nie zrobili jakiegoś przypału, żeby się ubrali normalnie, itp.

4. Francuzi i Włosi.

Wpis w CV:

French - native

English - fluent

- "Czy możemy chwilę pomówić po angielsku" - pytam.

- "W sumie nie, bo dawno nie używałem, chyba nie da rady".

- "Ale nie będę pytał o szczegółowe rzeczy, tak ogólnie tylko".

- "Nie".

5. Niemcy - bo rzadko odpowiadają na ogłoszenia i są skłonni pracować po 20 lat u jednego pracodawcy (tacy europejscy Japończycy). Trudno się ich rekrutuje. No ale taka specyfika narodu.

6. Polacy - mają obsesję na punkcie udowodnienia rekruterowi, że się gówno zna na ich zawodzie (to zazwyczaj prawda akurat), a oni są wspaniali. Rozmawiam z Anglikiem to on nie ma problemu z tym, że mu powiem "Nie znam się na tym co teraz mówisz, chciałem tylko sprawdzić parę ogólnych rzeczy, a techniczna rozmowa będzie już z menedżerem, on ci też powie więcej odnośnie tych systemów, o które pytasz". "OK, no problem". Polak w tej samej sytuacji będzie kpił, kwestionował "profesjonalność firmy i procesu rekrutacji", strzelał fochy. Aha - i żaden inny naród nie robi takich cyrków przy pytaniu o oczekiwane zarobki. Niemiec, Francuz, Szwed, Anglik powie wprost ile chce, zwykle też ile ma obecnie lub miał ostatnio. Polak będzie się wił i unikał odpowiedzi w nadziei, że to ja powiem ile mu możemy zaoferować.

7. Murzyni (obywatele krajów czarnej Afryki) - są spoko, miewają niezłe kwalifikacje, ale w zachodnioeuropejskich krajach są dyskryminowani i często moi klienci ich nie chcą. Oczywiście nikt nie powie wprost, że to dlatego, że są czarni tylko wymyślą milion innych absurdalnych i błahych powodów. Najbardziej rasistowscy są pod tym kątem Francuzi. Gonią ich Belgowie, Włosi, Hiszpanie, czasem Szwajcarzy. Z moich obserwacji wynika, że najbardziej tolerancyjni w Europie obok Anglików są... Niemcy.

8. Amerykanie. "I am so cool, I am from mighty America, I can handle this, no doubt I can do that". To nic, że nie mam pojęcia o tej pracy i nigdy nie robiłem niczego choćby zbliżonego. "Little Europe, I am coming to teach ya!". Często byli wojskowi.

Oczywiście proszę powyższe traktować z przymrużeniem oka. Wcale nie nienawidzę wszystkich ludzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#hr #korposwiat #swiat #europa
  • 71
@msq: "tu gdzie jestem" - czyli cholera gdzie?

Na tym polega właśnie kłopot. Bez konkretów twoje teksty miały wartość równą zero - jak dyskutować z twierdzeniem, które w jakimś konkretnym kontekście jest prawdziwe, a w innym fałszywe, a owego kontekstu brak?
@charles-gregoire: heh, pewnie ten sam standard w całej branży. Taki plus życia w Polsce, że możesz pracować na raz na 3 stanowiskach, a dostawać 1/3 kasy, którą Turek w Niemczech zarabia mając 1/3 obowiązków i przykładając się o połowę mniej - przynajmniej jak człowiek wyjedzie, to czuje się jak rąbany król życia.
jak w ogóle trafiłeś do tej branży?


@Pantokrator: Tak jakos wyszlo. Nie chcialo mi sie po kanalach lazic...

Serio serio. Przez 10 lat pracowalem (prawie) fizycznie, potem stwierdzielm ze mnie to nic a nic nie kreci i zaczalem programowac. Najpierw w domu, potem w pracy (juz innej) jako rzecz dodatkowa (oprocz obowiazkow), po pewnym czasie to juz bylo moim glownym obowiazkiem, a potem zmienilem prace, a potem wyjechalem do Irlandii.

To
@msq: ha, czyli jednak się da!To jest właśnie "inspirująca historia".

Miałem napisać do drugiego kolegi, ale w sumie odpowiedź od ciebie okazała się całkiem wartościowa.

Najgorsze, co ludzie robią w pracy, to tkwienie po 20 lat na tym samym niskim stanowisku. Ilekroć kogoś takiego widzę, na ułamek sekundy odczuwam głęboką depresję wyobrażając sobie siebie na ich miejscu.
@osobliwoscHoryzontuZdarzen: W ogóle tak. Ale ja chwilowo takich nie prowadzę.

@Pantokrator: Przez przypadek oczywiście. Skończyłem tzw. gównokierunek, choć nie z tych najgorszych (nie europeistyka ani socjologia), postanowiłem spróbować sił w korpo, ale nie lubię tabelek z liczbami ani sprzedaży usług telefonicznych więc padło na rekrutację. Było spoko, więc zostałem
@msq: Każdy szanujący się spawacz najpierw pyta o stawkę, jeżeli jest mało lub zaczynają się teksty w stylu ile by pan chciał - kończy rozmowę, doświadczeni ludzie np. Ja - nigdy nie aplikują na oferty bez podanej stawki. Najlepsi pracodawcy piszą stawkę w tytule ogłoszenia: spawacz tig 30pln netto.

Ostatnio znalazła mnie praca bez żadnego pytania o CV albo uprawnienia, przysłali mi na maila zdjęcia co robią a ja im odesłałem
@zongobongo: hmmm... to brzmi zachęcająco. Młodszemu znajomemu powiem, żeby ewentualnie próbował.

A są jakieś kursy etc. które ułatwiają zdobycie pracy albo chociaż stażu w rekrutacji? Warto kończyć jakieś konkretne studia podyplomowe?
Aha - i żaden inny naród nie robi takich cyrków przy pytaniu o oczekiwane zarobki. Niemiec, Francuz, Szwed, Anglik powie wprost ile chce, zwykle też ile ma obecnie lub miał ostatnio. Polak będzie się wił i unikał odpowiedzi w nadziei, że to ja powiem ile mu możemy zaoferować.


@zongobongo: heh. W sumie przypomniała mi się sytuacja gdy na rozmowie o pracę w jednej z ciuchowych sieciówek facet spytał mnie jaki zarobek
@msq: Jeszcze mu wprost mówię przez telefon: wie pan, stawka dupy nie urywa bo ostatnio miałem dwa razy tyle - ale wezmę to bo ciekawa firma. Teraz na mnie czekają od ponad miesiąca aż dończę swoje sprawy i zadzwonie kiedy zaczynam (kocha to poczeka) i tutaj szef nabiera szacunku, że nie jakiś gamoń. Obecna firma też na mnie miesiąc czekała. Ta firma która mnie do uk ściągnęła - też miała czekać