Wpis z mikrobloga

Mam taki zwyczaj, że z każdej podróży przywożę sobie pocztówki. Nie jedną, nie dwie, ale kilka, czasami nawet kilkanaście. Przywożę kartki nawet z rodzinnej miejscowości, jeśli wpadam do domu na weekend. Potem zapełniam je notatkami, wspomnieniami z podróży. Czasami są to takie głupoty, jak godzina powrotnego pociągu czy lista zakupów w Biedrze. Robię tak od kilku lat, to rozwiązuje problem "pamiątek z podróży". Kupuję nieraz kilka takich samych kartek, wypisuję je i potem daję znajomym, zostawiam w książkach czy wręczam po prostu, przy kawie, do ręki, zawsze z jakimiś słowami skierowanymi bezpośrednio do nich. Zdarza mi się też spacerując po Krakowie wchodzić do sklepów z pamiątkami i kupować kartki, przeważnie im bardziej kiczowate, tym lepsze. Przeważnie na tych krakowskich umieszczam notatki z wykładów, wnioski ze spotkań autorskich i inne tematyczne głupoty.

Pocztówek używam potem jako zakładek do książek. Pamiętam, gdzie kupiłam większość swoich książek i kiedy. Mam całkiem sporą biblioteczkę, więc często wracając do książek przypominam sobie dawne podróże. Często książka i pocztówka są z podobnego okresu (jeśli są w miarę nowe), jeśli są na półkach dłużej - datuję książki, kartki i łączę je skojarzeniami. Zdarza mi się kupić książkę a chwilę potem pocztówkę, by mieć czym zaznaczyć, gdzie skończyłam.

Zostawiam w książkach paragony, bilety kolejowe i inne głupstwa, które zostają po wyjazdach. Pod koniec lipca kupiłam sobie namiot, ulotkę włożyłam do książki, która pojechała ze mną na pierwsze spanie pod tymże namiotem. Obok jest, a jakże, pocztówka (przejeżdżałam wtedy przez Woodstock, byłam tam kilka godzin, w książce jest ulotka namiotowa, pocztówka i zdjęcie).

Poniżej zdjęcie kilku fantów, które wyjęłam z przypadkowych książek leżących na biurku (czyli podręcznych, czytanych, przeglądanych w ostatnich dniach). Kilka pocztówek z tegorocznych wakacji (Warszawa, Poznań, Muzeum Narodowe w Warszawie, Woodstock, Muzeum Sienkiewicza w Poznaniu, Kraków (pamiątka przyjemnego wieczoru z winem, prasą, jedzeniem, kawą i innymi wspaniałymi, leniwymi rzeczami, które są czasem obrzydliwie turystyczne i jeszcze bardziej satysfakcjonujące)). Kalendarzyk otrzymany na Festiwalu Bażant Pohoda, na którym byłam w lipcu wolontariuszką (to małe, fioletowe, tłumaczenie: "Każda książka jest demokratyczna, ponieważ ma więcej niż jedną stronę"), opaska z Pohody (z książki, która kosztowała mnie tyle Euro, że miałabym za to na osobny weekendowy wyjazd pod namiot), jakiś stary bilet kolejowy (mój lub Drugiej Strony:), pamiątka z Festiwalu Conrada (książkę kupiłam w zeszłym roku w trakcie Targów, wszystko się ładnie łączy:).

#ksiazki #literatura #podroze #pocztowki #pocztowka #podrozujzwykopem #postcrossing #simsoniaktrip #podrozujzsimsoniakiem #warszawatrip #pamiatki #czytajzwykopem #doscatencji #ladnezycie #wspomnienia
  • 6
@HorribileDictu: Jest, dzieciom nie polecam, bo będą krzyczeć i źle spać (zresztą, spójrz sama na pocztówkę:D). Byłam tam w weekend majowy, po schodzeniu ze śnieżki we mgle i śniegu zepsułam sobie kolano, więc się bujałam po mieście. Była parszywa pogoda, wszyscy niedzielni turyści poszli do muzeum (kolejki do kawiarni;_;).

A, superowe szopki! :)