Wpis z mikrobloga

Od dłuższego czasu wykop jest zalewany pytaniami typu: "Czy będzie III Wojna Światowa?".

Moim zdaniem jednak pytanie jest źle postawione - powinno ono brzmieć: "O co chodzi Putinowi?".

Standardowa odpowiedź brzmi: "Bo chce podbić Ukrainę!". Moim jednak zdaniem jest to odpowiedź błędna. Aby to uzasadnić podzielę się moją analizą całego kryzysu od strony polityczno-logistycznej.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że wiele osób uzna, że jestem w błędzie i wypisuję farmazony, ale może kogoś to zainteresuje i uzna, że warto było poświęcić chwilę na przeczytanie tego wpisu. Jeżeli ktoś chce skrytykować moje wypociny to proszę bardzo, prosiłbym jednak o zapoznanie się z całym tekstem i konstruktywną krytykę wraz z uzasadnieniem. Argumenty typu "nie bo nie" oraz (trudne słowo) inwektywy będę z oczywistych przyczyn ignorował.

Zacząć należy od samego początku czyli od Majdanu.

Rząd Janukowycza odrzuca ofertę UE i podpisuje umowę z Rosją. Zamieszki na Majdanie doprowadzają do obalenia rządu i władze przejmują ugrupowania silnie nakierowane na kierunek zachodni oraz nacjonalistyczne. Co ważne formacje te m.in. twierdzą, że umowa przedłużająca dzierżawę baz na Krymie jest zdradą i pojawiły się informacje, że były plany zerwania tej umowy. Biorąc pod uwagę sytuację polityczną było to jak najbardziej możliwe, zwłaszcza, że takim działaniem na pewno było zainteresowane USA.

Dlaczego? Bo to w praktyce oznaczałoby koniec silnej Floty Czarnomorskiej i pozbawiłoby Rosję możliwości wywierania wpływu w basenie Morza Śródziemnego (jak chociażby niedawno w Syrii).

Czy do wypowiedzenia umowy by doszło? Nie wiadomo, na pewno jednak obawiano się tego w Moskwie. W tej sytuacji Putin postanowił skorzystać z zamieszania na Ukrainie i tanim kosztem przejąć Krym na stałe. Działanie takie miało też wielkie korzyści w ramach polityki wewnętrznej, gdyż zapewniało Putinowi znaczne wzmocnienie poparcia, które ostatnimi laty zauważalnie zmalało.

Szybko i bez wielkich problemów dokonano aneksji Krymu, później jednak zaczęły się schody. Aby ułatwić aneksję Rosja przeprowadziła akcję dywersyjną, polegającą na wprowadzaniu chaosu na całej wschodniej Ukrainie.

Wtedy nastąpiło coś, co moim zdaniem było niezaplanowane. Rozochoceni aneksją Krymu radykalni mieszkańcy wschodniej Ukrainy postanowili się odłączyć od niej - zostały ogłoszone separatystyczne republiki.

Dlaczego do tego doszło? Powody są zarówno polityczne jak i gospodarcze.

Politycznie Ukraina była podzielona na dwie części - zdominowany przez rosyjską mniejszość wschód i czystszy narodowo ukraiński zachód (na zachodzie znaczenie mniejszości polskiej pozbawionej wsparcia państwa Polskiego zostało zredukowane do zera). Wielu ludzi na wschodzie dużo chętniej identyfikowało się z Moskwą niż Kijowem.

Jeśli chodzi o gospodarkę t trzeba sobie uświadomić, że Ukraina jest dużo biedniejsza nie tylko od Polski ale i od Rosji. Również poziom korupcji jest tam dużo wyższy. Głodowe pensje, beznadzieja i korupcja powodowały dużą emigrację zarobkową do Rosji, co jeszcze bardziej związywało wschód Ukrainy z Rosją.

Ci ludzie dostrzegli szansę na znalezienie się w lepszym kraju.

Dlaczego uważam, że to nie było planowane przez Moskwę? Świadczy o tym chaos i brak zdecydowania jaki długi czas cechował działania Rosji.

Kiedy wszystko się zaczęło Rosjanie bez problemu mogli wprowadzić swoje wojska (również jako "noname" jak na Krymie) i uniemożliwić Ukrainie jakiekolwiek skuteczne działania militarne. Nie tylko tego nie zrobili ale zaczęli wręcz odsyłać w głąb Rosji oddziały ściągnięte na granicę w związku z aneksją Krymu.

Mogli również przekazać separatystom duże ilości ciężkiej broni, czołgi i wyszkolonych specjalistów i instruktorów (o co stale oskarżała ich Ukraina).

Tego także nie zrobili, owszem, przekazywali, ale głównie była to broń ręczna, wyposażenie i amunicja a do tego dopiero na przełomie maja i czerwca (po dwóch miesiącach) zaczęły powstawać obozy przerzutowe i szkoleniowe na granicy.

Dlaczego tak uważam? Odpowiedź jest banalna.

Od niedawna właśnie to robią - przekazują wielkie ilości ilości pojazdów w tym czołgów i momentalnie ofensywa ATO stanęła w miejscu a separatyści przeszli do kontrataku. Gdyby od początku separatyści to wszystko dostawali to nie byłoby tych wszystkich sukcesów ATO.

Kolejny dowód to brak dowodów na istnienie tego sprzętu i pojazdów. Nie było żadnych zdjęć separatystycznych czołgów. Ich ilość nawet USA jeszcze na początku sierpnia oceniały na 3-6. Nie było żadnych zdjęć z wielkimi ilościami zdobytej broni. Ukraińcy zdobyli wiele bronionych miejscowości, zniszczyli wiele separatystycznych jednostek ale fotorelacje pokazujące zdobyty sprzęt były delikatnie mówiąc żenująco ubogie. A to może oznaczać tylko jedno - tej broni tam nie było.

Co więc woziły te rosyjskie konwoje? Przede wszystkim amunicję. Walczące oddziały potrzebują jej gigantyczne ilości. A słyszeliście kiedyś żeby separatyści narzekali, że im amunicji brakuje? A sami sobie produkować jej nie bardzo mogli, bo zostały zerwane wszystkie powiązania gospodarcze, robotnicy pouciekali i fabryki stanęły.

Ale jeszcze ważniejsze jest coś czego Moskwa nie zrobiła. Nigdy nie pojawiły się najlżejsze nawet sugestie, że Moskwa jest gotowa przyłączyć separatystyczne republiki do Rosji. Nie było ani jednej wypowiedzi oficjalnych władz, która sugerowała by gotowość do aneksji. Zawsze i wszędzie była mowa o specjalnej pozycji tych republik w ramach Ukrainy.

Dlaczego nie chcą ich przyłączyć?

Rosja nie jest w stanie połknąć całej Ukrainy. Nawet gdyby reszta świata pozwoliła na to bez mrugnięcia okiem, to aktualnie Rosja nie jest w stanie gospodarczo udźwignąć obciążeń związanych z okupacją. Nie ma również dość zasobów aby gospodarczo podźwignąć zapuszczoną Ukrainę, a na inwestycje zagraniczne nie mogłaby liczyć (już sama absorpcja Krymu będzie bardzo kosztowna).

Jeśli zatem nie cała Ukraina to może tylko wschodnie prowincje? Odpadał by problem z okupacją bo większość ludności jest prorosyjska.

Ale co by się działo dalej? Pozbawiona prorosyjskiego balastu Ukraina stałaby się krajem dużo stabilniejszym. Znacznie wzrosłaby nienawiść do Rosjan i strach przed nimi - strach przed całkowitą aneksją. Oznaczałoby to stałą prozachodnią orientację i poważne zbliżenie z NATO i UE. W tej sytuacji możliwe stałyby się rzeczywiste reformy i ograniczenie korupcji oraz rozwój gospodarczy. W efekcie Rosja całkowicie straciłaby wpływy na Ukrainie i wepchnęłaby ją w ręce Europy. A tego Putin na pewno nie chce.

Aby do tego nie dopuścić Putin potrzebuje silnej ukraińskiej prorosyjskiej opozycji wobec zbliżenia z zachodem, którą może wykorzystać do destabilizowania Ukrainy a z czasem do przejęcia na niej władzy. A to może mu zapewnić tylko i wyłącznie silna mniejszość rosyjska na Ukrainie.

Ukraińcy doskonale zdają sobie z tego sprawę i nie chcą do tego dopuścić. O co właściwie teraz toczy się walka?

Ukraińcy chcą rzucić wschód na kolana. Dzięki temu osiągną kilka rzeczy - wzmocnią własne morale i godność narodową ("walczyliśmy z Rosją i wygraliśmy"), drastycznie osłabią pozycję mniejszości rosyjskiej ("jesteście terrorystami i zdrajcami, nie macie praw") i wreszcie osłabią poparcie dla Putina w Rosji ("Putin, dlaczego pozwoliłeś abyśmy przegrali z Ukraińcami?").

Putin chce osiągnąć dokładne tego przeciwieństwo, osłabienie morale i godności Ukraińców, wzmocnienie pozycji i wpływów mniejszości rosyjskiej na Ukrainie i wreszcie wzmocnienie poparcia dla siebie w Rosji.

Co gorsza, Putin jest aktualnie pod ściana - nie może się wycofać, gdyż przegrana mogłaby bardzo osłabić jego władzę w Rosji, a jak wiemy Rosja nie lubi słabych władców.

Gdyby separatystyczne republiki nie powstały, nie byłoby problemu. Ale powstały, doszło do kryzysu i teraz sprawa jest krytyczna.

Co ciekawe, moim zdaniem bierność militarna i polityczna UE i USA świadczy o tym, że Putin zapewnił ich, że wschodnie prowincje pozostaną częścią Ukrainy i jedyną kwestią jest na jakich zasadach.

Co więc Putin chce teraz zrobić?

Chce unikając oficjalnego wkroczenia wzmocnić separatystyczne republiki i ustabilizować w nich sytuację na tyle aby nie zagrożone dotrwały do zimy. Owszem, obecnie bardzo zintensyfikowali działania, a nawet na Ukrainę nieoficjalnie wkroczyły regularne jednostki ale nadal działają pod szyldem separatystów i to się nie zmieni.

A co będzie zimą? Zimą nastąpi katastrofa humanitarna na całej Ukrainie. Pozbawieni gazu i paliwa Ukraińcy zaczną bardzo mocno marznąć. Kijów jest w zasadzie bankrutem i nie jest w stanie zapewnić bezpiecznego przetrwania zimy. I wtedy Rosja ponownie posłuży się bronią gazową i za rozmaite ustępstwa wynegocjuje zakończenie konfliktu na swoich zasadach.

Dlatego uważam, że możecie przestać się przejmować III WŚ, bo w żadnej sytuacji do niej nie dojdzie.

Wielu ludzi twierdzi, że w Doniecku Rosja powtarza scenariusz z Krymu. Wystarczy jednak przyjrzeć się obu kryzysom, żeby stwierdzić że to nie jest prawda.

Krym

Na Krymie nie istniała lokalna milicja separatystów. Rosja od początku wprowadziła na Krym regularne jednostki wojskowe funkcjonujące w sposób zorganizowany, wyposażone i uzbrojone zgodnie z regulaminem (pomijając oznaki identyfikacyjne), również w broń ciężką, transportery piechoty a także śmigłowce.

To były regularne spójne jednostki armii rosyjskiej. W pierwszych trzech dniach kryzysu regularne jednostki opanowały kluczowe lotniska. W ciągu pierwszych czterech dni na Krymie znalazło się 6 tys rosyjskich żołnierzy (nie licząc żołnierzy i marynarzy Floty Czarnomorskiej), a po tygodniu już 16 tys. Po dwóch tygodniach na Krymie znajdowało się już 30 tys żołnierzy rosyjskich (znowu - bez Floty Czarnomorskiej). W tym momencie rosyjskie wojsko kontrolowało już niemal cały obszar Krymu, pod kontrolą Ukraińców pozostały odizolowane bazy, które systematycznie były przejmowane przez Rosjan.

Już po kilku dniach od rozpoczęcia kryzysu były jednoznaczne sygnały o politycznej woli Kremla przyłączenia Krymu do Rosji.

W półtora miesiąca od rozpoczęcia kryzysu Krym został anektowany przez Rosję.

(liczebności wojska wg danych ukraińskich)

Republiki separatystyczne

Nie było żadnych zorganizowanych oddziałów armii rosyjskiej. Nie było ciężkiego sprzętu ani śmigłowców. Cały wysiłek wojskowy separatystów spoczywał na lokalnej milicji (zasilonej przez nie ukraińskich Rosjan, ale w sposób chaotyczny, jeszcze pod koniec lipca, w trzy miesiące od rozpoczęcia kryzysu, ich liczebność szacowano na 40%).

Nie było żadnych dowodów na dozbrajanie separatystów przez Rosjan. Zapewne dostarczali im strzelecką broń ręczną i amunicję, ale niewiele więcej. Cała działalność regularnych jednostek armii rosyjskiej bardzo długo sprowadzała się do demonstracji siły na granicy.

Mija już piaty miesiąc kryzysu i pomimo wielokrotnie ponawianych przez separatystów politycznych gestów z intencją przyłączenia do Rosji, Kreml cały czas przekazuje sygnały, że zbuntowane prowincje powinny pozostać częścią Ukrainy (osobnym rozdziałem jest na jakich warunkach, ale absolutnie nie ma mowy o aneksji przez Rosję).

Jak widać scenariusze były zupełnie odmienne, co skłoniło mnie do powyższych przemyśleń.

PS.W całym wywodzie pominąłem sprawę zestrzelenia MH17, gdyż choć zintensyfikowała ona pewne działania to nie miała żadnego wpływu na przyczyny ani cele stron konfliktu. Tak samo głośny biały konwój.

#ukraina #rosja #wojna #krym #polityka
  • 121
@jast: Nie bardzo sobie wyobrażam co w takiej sytuacji byłoby dalej, za dużo zmiennych. Ale nie sądzę aby Ukraina mogła przetrwać taką zimę i pozostać zorganizowanym państwem.
@rajwyk: Bardzo dobry tekst. Samemu wczesniej doszedlem do wniosku, że separatyści to taki skutek uboczny po wywołaniu chaosu na ukrainie w celu gładkiej aneksi krymu. Jednak dalsza część bardzo spójna. Szczególnie ciekawe to z zakończeniem działań wojennych zimą.

Zobaczymy, jest to bardzo prawdopodobne. Im wieksze mrozy tym większa szansa, ale musimy docenić też działania USA i innych krajów, które nie będą chciały na to pozwolić.
@glaaki: Nie sądzę aby nawet po zakończeniu modernizacji armii Rosja była w stanie zaryzykować konflikt militarny z NATO, zwłaszcza, że aktualne embargo na technologie na pewno wydłuży czas modernizacji. Tak czy siak, ewentualny konflikt nie będzie wynikał z aktualnego kryzysu na Ukrainie. Pamiętaj, że jeśli wszystko pójdzie tak jak napisałem to zanim Rosja weźmie się za kogoś innego najpierw będzie musiała całkowicie dominować Ukrainę.
@299792458: Nie, jeżeli wszystkie działania nadal będą prowadzone pod płaszczykiem separatystów. Zwróć uwagę, że nie ma żadnego zwrotu w politycznych wypowiedziach, nic o odłączaniu od Ukrainy.
@SDammtsg: Słusznie. jednak z tego co czytałem ludność ukraińska jest w tych regionach bardzo rozproszona, głównie na wsi, zaś rosyjska jest zebrana w większe skupiska, co pozwala jej narzucać kierunek działania.
@rajwyk: W podanym przeze mnie linku podana jest również procentowa obecność Rosjan w miastach regionu. Jest to głównie 50%(w miastach przy granicy z Rosją dochodzi do 60%), więc w miastach też większości nie mają.
@rajwyk:

Jeżeliby to nie Rosja planowała te rozruchy na czele "republik" nie staliby agenci/oficerowie GRU a "separatyści" byliby Ukraińcami a nie przerzucanymi z Rosji żołnierzami + sprowadzanymi a innych rejonów przez Moskwę "bojownikami".

Piszesz o "podziale" Ukrainy powtarzając kremlowską propagandę. Ukraina jest teraz jedna, walczą z Rosyjską inwazją obywatele Ukrainy, także ci rosyjskojęzyczni.

Zauważ, że tylko strach poprzez mordy i terror separatystów pozwala im trwać. Na terenach odbitych przez ATO jakoś