Wpis z mikrobloga

Patrzę jak pani (z daleka 7/10) w paku robi okrążenia na rolkach po placu pod pomnikiem. Nudne, ale nic ciekawszego o tej godzinie w parku nie znajdę. Monotonię urozmaicają ludzie przechodzący placem. Wszyscy faceci bez wyjątku zapuszczają żurawia za panią. Normalka. Idzie przez plac także Sebastian. Bardziej typowy już być nie mógł. Ortalion, kołczan, czapka #!$%@?. Ze cztery piwa grają w kieszeniach i ma jedno w ręce. Jest wszystko. Nawet nie kryje się z sowią szyją i namierzaniem białych spodenek pani od kółeczek. Nie liczyłem, ale kilka 360tek jego głowa zrobiła. Ale nie... to nie jest byle #tfwnogf, Nie. To jest Sebix lovelas, bo nawet z mojej ławki czuć, że chce zagadać. No musi zagadać, bo go #!$%@?. Ale pierwszą okazję, kiedy ich ścieżki się przecięły zawalił, bo łykał piwo. Przepadło - pojechała. Nie zagadał. Szkoda, bo jego sprawdzony i przemyślany tekst musiał być bajecznie mocny, bo aż się popluł pianą. Cholera. Mnie prawie było go szkoda. Ale nie bójcie się o Sebę! Jest dla niego nadzieja... pani robi kolejne kółko... on zaraz zejdzie z placu. Ich ścieżki przetną się po raz drugi i ostatni. Ma tylko sekundę. Musi się skupić. Ostatnia szansa nadjeżdża. Pani jest blisko. Seba zwilża wargi. Przygotowuje się... i zapodaje komplement zaczepny, głośno, zdecydowanie ale i seksownie:


Dobrze, że rozmawiała przez zestaw słuchawkowy i Seby nie słyszała, bo oboje byśmy się od tego tekstu #!$%@? na bruk, a tak to tylko ja.

przede wszystkim #jakklamietoniechmniekulebija #heheszki #wirussebola #humor #sebastory i trochę #stulejacontent