Wpis z mikrobloga

Następne 3 tematy:

- Polacy czyli zajebista nacja #!$%@? ludzi :)


- Jak to „pracowałem” w Niemczech :D


- Turcy i Kurdzi (hurr durr kurdystan to nie turcja, ahmed Ci wytłumaczy xD)

POLACY, ZAJEBISTA NACJA #!$%@? LUDZI

Generalnie rozróżniam 7 grup:

- darek, ale weź Oettingera!

Nasz towar eksportowy, umięśnieni wojownicy spod znaku Hemp Gru, dzielnie reprezentujący nasz kraj na farmach w południowych Niemczech, chłodniach, rzeźniach i sortowniach śmieci. Choć żyją na uboczu, rzucają się w oczy i kształtują obraz Polski w oczach Niemców. Ludzie renesansu – mają swoje ideę (POLSKA, #!$%@?Ć HITLEROWCÓW), swoich oddanych braci krwi (EJ NO SEBIX, ODDAJ MI TE 5 JURKÓW). Zabawne jest to, że piją najtansze oettingery po ok. 30centów za butelke, ale jak widzą Lecha to potrafią wydać 1,60 za butelkę bo.. polskie. #!$%@? z tym, że rozlewnia jest w Duisburgu, to polskie xD

Dzień ogranicza się do #!$%@? ośmiu godzin na taśmie, w przerwach obrażając się na migi z turasami (bo jak inaczej ze znajomością niemieckiego na poziomie 5 czasowników und scheisse). Potem zaczyna się zabawa! Lokalne budki z piw.. centra kultury, są wypełnione po brzegi slunzakami i gorolami, którzy posługują się własną, nowomową. Przykładowo: #!$%@?, ale ten #!$%@? #!$%@? #!$%@?, rozumiesz #!$%@?, wyszedł #!$%@? i mi zabrał #!$%@?, tego #!$%@? #!$%@?, rozrzutnika gnoju. Czujesz to #!$%@??

Tak więc od poniedziałku do piątku popołudniu przygotowania do weekendu – chlanie. W weekend – chlanie x2. W ekstremalnych przypadkach po paru piwach albo trawce dostają małpiego rozumu i zaczepiają przechodnich, czasem rzygają na ulicach. Niestety ale gromkie „#!$%@? #!$%@?” daje nam światową renomę i od razu zdradza nację przybyszy. Według statystyk 1 na 3 kradnie, pozostała dwójka tylko go ubezpiecza xD

- kobieta-pin

Laska w wieku 20-25, czasem trafiają się starsze. Stereotypowa karyna, włosy #!$%@? od farbowania ich przez kilkanaście lat, zawodowe szpachlarki. Robią z reguły z „darek pożycz 2 jurki” na pralniach, rzeźniach itepe. W Polsce skończyły zawodówkę, ¾ to fryzjerki a reszta to krawcowe. Czasem trafiają się też laski po europeistyce XD No i tak se żyją, czasem na zasiłku, czasem po kwaterach pracowniczych.

UWAGA! Cholernie groźne dla niebieskich pasków. Na początku zacznie flirtować a później jeśli jesteś stuleją, weźmie Cie na litość albo wyląduje z Tobą łóżku. Od teraz ona i jej dziecko (połowa ma dziecko – pamiątkę po wypadzie do Mielna z Sebiksem) będą liczyć na Twoje przelewy.

- kolonizator

Szczęsliwy posiadacz hartz-iv, siedzi paręnaście lat w Niemczech ale nadal jak idzie do urzędu to musi brać ze sobą Janusza biznesu (o nim niżej). Niemiecki stoi na kiepskim poziomie, ale uważa, że to wystarczy. Czasem spotyka się z „darek, weź oettingery”, czasem kręci z kobietami-pin. W domu polska telewizja, na zakładkach strony „ile należy się kindergeld”, „jak załatwić mieszkanie”, „ile ulg mi się jeszcze należy”, „sprzedam opla tanio”. Robi zakupy w polskim sklepie płacąc za kilo parówek 8eur (#!$%@? z tym, że takie same nieimeckie dostanie za 4,44eur), ale jak Niemcy zdobywają mistrza świata to musi #!$%@?ć całą swoją tablicę wpisami „DEUTSCHLAND WIR GEWINNEN HABEN JA JA SUPER. OH UNSER DEUTSCHLAND” (tak, orto celowe).

- janusz biznesu

Człowiek, który ogarnął niemiecki na tyle, żeby porozumieć się w sklepie, na ulicy i w urzędzie. Trochę kaleczy, ale daje radę. Przed powyższymi gatunkami udaje znawcę, obeznanego guru i folksdojcza. W rzeczywistości siedzi na hart-iv albo robi na etat a w wolnym czasie doi kasę z frajerów rozliczając ich z podatku, idąc z nimi do lekarza (bo oni nie rozumieją niemieckiego) albo sprzedaje polską żywność itp. Janusz biznesu załatwi wszystko – załatwi Ci pozwolenie na pracę, prawo jazdy, kartę zdrowia a nawet usunie ciąże. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych – kwestią jest tylko cena.

- folksdojcz

Tutaj pełni rolę kolonizatora, zaś gdy przyjeżdza do Niemiec przywozi najtańsze proszki i kawy zaczynając od „a bo wiecie, u nas w Niemczech to takie luksusy, Wy tu gnijecie”. „A bo w Niemczech wszystko takie piękne i czyste, a tu syf. No ale co zrobić.” XD

- korzeniowiec

Siedzi tu już paręnaście lat, pracuję w swoim zawodzie. Nie wstydzi się swojej polskości i wykonuję należycie swoje obowiązki. Z reguły żyje na uboczu, z polakami styka się tylko w pracy (np. będąc lekarzem). Kupuję polskie żarcie czasem, ale generalnie nie jest typem kolonizatora. Ma pracę, dom, dzieci – jest mu tu dobrze, ale pamięta skąd przybył.

- ni to pies, ni wydra

Do Niemiec przyjechali jego dziadkowie, ewentualnie rodzice. Sam ledwo mówi po Polsku, a czasem wcale. Znajomi to Niemcy, Polskę zna tylko z opowieści i telewizji. Czasem spoko z niego ziomek, ale „darek weź oettingera” lubią go atakować za to, ze nie umie polskiego i jest „#!$%@? hitlerowcem”. W sumie to w Niemczech ludzie kojarzą go z polską, bo ma np. polsko brzmiące nazwisko, a Ci w Polsce za Niemca.

PRACA:

Na początku moje życie towarzyskie ssało jak cholera, więc dużo pracowałem. Wszędzie się wciskałem gdzie się dało :D Po szkole robiłem na magazynie, w markecie (na kasie), w warsztacie i w galerii handlowej. Oprócz tego z pracą zetknąłem się podczas dwóch staży – elektronika.

No więc ostatnio parę sebiksów miało potworne hurr durr o podejście do pracy w Niemczech, że niby w Niemczech jest zapieprz. Nie martwcie się koledzy, wysłałem Wam już zapas maści na ból dupy. Chociaż muszę się zgodzić z jednym – i w Polsce i w Niemczech są zawody, gdzie po prostu trzeba #!$%@?ć i kraj nie ma tu nic do rzeczy. Supermarkety, wszelakiej maści sortownie, prace w polu – tutaj po prostu musisz walić normę, pikać na kasie i nie ma zmiłuj.

W podejściu do pracy miałem na myśli zawody z innego koszyka (z całym szacunkiem dla innych) czyli np. urzędników, różnego rodzaju fachowców, lekarzy (nie licząc oddziału ratunkowego gdzie są emocje i adrenalina, wiadomo) i tym podobnych. Generalnie jak mówiłem, nie liczy się czas w jakim to zrobisz, tylko efekt. Dlatego od wszystkiego, do najdrobniejszych pierdół bierze się specjalistów. Mając staż u eletryka jeździliśmy po domach nawet wymieniać ludziom żarówki. Oczywiście elektrykowi zajmowało to.. no bitą godzinę :D

No ale nie o tym. Co jest bardziej świętę od pracy? FAJRANT OCZYWIŚCIE :D W tygodniu zdarzało się, że musieliśmy robić do 18, chociaż normalnie powinniśmy do 16, ale w piątek?! W piątek o godzinie 11 urzędy/biura nie istnieją, a elektrycy u nas zawsze wyłączyli już telefon. Weekend to weekend, kończymy o 12:30 i nie ma zmiłuj :D No i u tego elektryka nauczyłem się ściemniać jak cholera. Nasz przykładowy dzień:

8:00 dostajemy 5 zleceń.


8:05 oj, gęsto na drogach, pojedziemy do McDonalda obok i coś zjemy, może zmniejszą się korki xD


8:20 no możemy jechać


8:50 jesteśmy u klienta. Pijemy z nim kawę


9:20 kończymy jeść ciastka, można zacząć robić. Czas wypakować sprzęt.


9:45 okej, zabieramy się za robotę.


10:30 teraz 2 warianty: - gotowe lub – nie gotowe. Jeśli nie gotowe, to umawiamy się na następną wizytę xD


10:45 po lunchu w busie wracamy do bazy i jedziemy do klienta nr 2


11:00 baza, #!$%@? pod tytułem „zbieramy potrzebne części”


11:40 jesteśmy u drugiego klienta, wymieniamy usterkę. Oczywiście powoli, płacą za godziny. Przy okazji majster uczy mnie wszystkiego i robimy jedną rzecz np. 5 razy, dopóki opanuje ją do perfekcji.


13:30 kończymy, oczywiście kawusia obowiązkowo.


14:30 wyjeżdzamy przejedzeni i przepici kawą, czas na następnego klienta. Dzisiaj jak widzicie dzień jest ciężki, więc nie robimy trzeciego zjazdu do bazy XD


15:30 przez korki jesteśmy na miejscu godzinę później, ale nie szkodzi. To tylko drobna usterka.


16:00 wybija 16, czas na fajrant. Klientowi mówimy, że najlepiej wymienić urządzenie i przyjedziemy jutro.

Pozostałe dwa zlecenia muszą poczekać, zrobimy je jutro.

To akurat już przegięcie ten staż, ale u fachowców ogólnie tak to wygląda. Natomiast byłoo #coolstory raz, jak jakiejś kobiecie wybijało korki ciągle gdy włączała ogrzewanie. Okazało się, że w lato (Gdy ogrzewanie było off) wieszała obrazek i nie wiem jakim cudem, przebiła nim kabel który prowadził do grzejnicy. 220v na gwózdku z obrazkiem zawsze spoko xD

Raz było parę akcji, że jechaliśmy do bloków z Polakami i większość nie ogarniała niemieckiego, więc tłumaczyłem. Mieliśmy też jedną laskę, która chciała zapłącić mojemu szefowi z którym jezdziłem (lvl 88) w naturze, a gdy odmówił, #!$%@?ła swiezo założoną listwę z okablowaniem i powiedziała, że nie ma sygnału, nie ma zapłaty (robiliśmy wtedy sat). Kisłem wtedy niemiłosiernie xD

Drugi staż miałem jako elektrotechnik w fabryce takich urządzeń do kawusi. Ogolnie programowalismy PLC, ale obok nas był warsztat i widzieliśmy jak pracują spawacze i mechanicy. Generalnie atmosfera zajebista – zawsze sobie heheszkowali, wysługiwali się młodymi, żywo komentowali minione kolejki bundesligi, obrażając nawzajem swoje drużyny. Kto chciał mógł w każdej chwili zrobić pauzę i iść po kawę, kakao (było za darmo, mentosz oczywiście cebulak zawsze pił je 3 razy w ciągu jednej zmiany xd). Mimo takiego luzu, zawsze byliśmy pod wrażeniem jak szybko idzie im ta robota, uwijali się z reguły ponad normę. Może w tym szaleństwie jest metoda?

CO TO #!$%@? JEST KURDYSTAN? XD

Wiecie jak wywołać ból dupy u Kurda? Nazwać go Turkiem :D Obie nacje się nie lubią, chociaż nie poznasz nikogo po wyglądzie. Generalnie to śmieszkuję czasem z turkami, gramy czasem w piłkę po robocie (najlepsze, gdy noszą te swoje tshirty reprezentacji kurdystanu – reprezentacji która nie istnieje, Państwa którego nie ma na mapie xD), ale nic z bliższych relacji. Na imprezy też nie ma co chodzić z nimi, bo im #!$%@?. Zachowanie podobne do wykopowych samców alfa xD

Jest ich niby na ulicach dużo, ale muslimów w Niemczech statystycznie to parę procent. Oczywiście ich standardowa wymówka na lenistwo i niepowodzenia to „dlatego, że jestem turkiem”. Czują się tacy dyskryminowani, ale spróbuj ich obrazić czy sprostować brednie, to jesteś rasista, #!$%@? i w ogóle zaraz zadzwonią po czterdziestu kuzynów xD

Stosunek Niemców do Turków.. hmm dużo stosunków, tyle, że seksualnych xD Nie wiem co Niemki w nich widzą, ale lokalne habibi pukają ile wlezie. Generalnie jak narzekacie na polki co dają turkom, to spoko, bo u nas jest to samo – Grecy, Turcy, Marokańczycy mają w czym przebierać. No, troszkę zazdroszczę im zarostu.

Dobranoc :D

##!$%@? #coolstory #niemcy
  • 23
@mentosh: egzotyczna przygoda (chociaż swojska, bo przecież już swoi, w DE urodzeni;), co do Ślązaków, wielu z nich (głównie starsze pokolenie) zna dobrze gware, a ona paroma słówkami/zwrotami jest podobna do niemieckiego, dlatego jakoś idzie się dogadać.

Staż mnie rozwalił ;D w ogóle w Niemczech jesteś od urodzenia, czy jak?
@ButtHurtAlert: z własnych doświadczeń (wymiana) mogę powiedzieć, że problemu nie ma. Byłem w byłym RFN niedaleko Osnabrucka i stwierdzam, że większość osób tam (nawet starszych!) zna w miarę porządnie angielski. Jeżeli nie, to chociaż podstawowe zwroty czy słowa, ale do podstawowej komunikacji starcza. Ogólnie fajni ludzie, raczej bez kompleksów co to sąsiad kupił nowe audi z salonu, a ja jeżdżę 15-letnią astrą i jak to wygląda. Przyjaźni i otwarci. Lubią pomagać
z własnych doświadczeń (wymiana) mogę powiedzieć, że problemu nie ma. Byłem w byłym RFN niedaleko Osnabrucka i stwierdzam, że większość osób tam (nawet starszych!) zna w miarę porządnie angielski. Jeżeli nie, to chociaż podstawowe zwroty czy słowa, ale do podstawowej komunikacji starcza.


@ButtHurtAlert wśród młodych z angielskim jest tak samo, albo i trochę gorzej, niż u nas :) starsi znają bo nie mieli ruskiego (chyba, że na terenach NRD). chociaż z Holandią
@gaska: Bo naraodowośćtak naprawdęma niewiele do rzeczy. Świat dzieli się na chamów i nie-chamów. W każdym kraju, w każdej religii, w każdej szerokości geograficznej. Myślenie "granicami" czy "flagami państw" świadczy tylko o w ten sposób myślącym. A świadczy źle.
@mentosh: troche to #!$%@? brzmi, jak opisujesz polaków. Odniosłem wrażenie, że czujesz się lepszym od nich, wywyższasz się. JA POTRAFIE NIEMIECKI, A TY CO SEBIXIE? #!$%@? NA TAŚME I DUPA CICHO HEHE, A TY KARYNA MOZESZ MI OBCIĄGNAĆ BO ZARABIAM 5K EURASÓW I NIE PIJE OETINGERA.Nie każdy ma takie możliwości jak ty ;] Oni pewnie tak samo ciebie postrzegają, no ale taki już jest nasz kraj.
@mentosh: Wszystko co napisałeś o pierwszej pracy to 10000000% prawdy :D Aż jakbyś moją branżę opisał w każdym milimetrze znając ją perfekcyjnie na wylot :D Złota zasada: Eile mit Weile.

Pozdrawiam serdecznie z Brandenburgii, fajny wpis, opis ludzi taki prawdziwy!