Wpis z mikrobloga

Dzisiaj pomijam póki co chronologię zdarzeń. Opiszę po prostu jak w moim przypadku wyglądała fobia społeczna, jak wpłynęła na moje codzienne życie i co było w niej najbardziej deprymujące. Wołam te same osoby co pod poprzednim wpisem + te, które się zgłosiły. Jeśli ktoś nie chce żeby go wołać, to pisać w komentarzu.

Przede wszystkim - fobia społeczna =/= nieśmiałość. To są dwie różne rzeczy i niech wszyscy ekstrawertyczni pseudo-psychologowie z for internetowych wsadzą sobie w dupę swoje rady w stylu "rusz się sprzed kompa i zacznij żyć", bo to tak #!$%@? nie działa.

Fobia społeczna różni się od zwykłej nieśmiałości tym, że oprócz standardowej mega-blokady psychicznej dochodzą symptomy fizyczne i to właśnie one stanowią największe utrapienie. Zaczynasz się pocić, drżą ci dłonie, robisz się cały czerwony, serce wali jak szalone, nie możesz normalnie oddychać, twój głos to jakaś parodia - jąkasz się i nie potrafisz wykrztusić z siebie zdania.. a to wszystko podczas tak trywialnej sytuacji jak przykładowe spotkanie w sklepie jakiegoś dawnego znajomego.

Każda interakcja społeczna jest koszmarem. Nawet napisanie głupiego komentarza na jakiejś stronie w internecie sprawia, że serce bije o wiele szybciej, a ty boisz się czy ktoś tam po drugiej stronie cię za chwilę nie wyśmieje, nie skrytykuje.

Nie potrafiłem spojrzeć ludziom w oczy, zawsze kiedy z kimś musiałem rozmawiać, skupiałem się tylko na tym, czy on nie myśli sobie o mnie czegoś złego. Idąc ulicą i widząc kogoś z naprzeciwka, zaczynało mnie ze zdenerwowania łaskotać ciało, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Co zrobić z rękoma, jak mieć uniesioną głowę, jakim krokiem iść żeby wszystko wyglądało dobrze.. #!$%@?, to absurdalne, ale ludzie z fobią społeczną mają naprawdę takie #!$%@? jazdy.

Ci od zawsze normalni kompletnie tego nie ogarniają, każdy myśli, że zachowujesz się jak #!$%@? z własnej woli. Uważają, że nie patrzysz im w oczy, bo coś kombinujesz.. Że nie odzywasz się, bo ich nie lubisz. Szczytem upokorzenia jest sytuacja w której ktoś na żywca wygarnie ci, że jesteś przymułem. Jeśli jest to powiedziane w towarzystwie i czujesz na sobie pogardliwe spojrzenia obecnych, to masz ochotę umrzeć.

Zawsze pragnąłem mieć piękną dziewczynę, mimo, że zdawałem sobie sprawę, że nie mam najmniejszych szans, to interesowały mnie tylko i wyłącznie różowe paski od 8 w górę. Będąc przekonanym o swoim #!$%@? nie podejmowałem żadnych działań, by zainteresować sobą jakąś przedstawicielkę płci pięknej. Wiedziałem, że jestem zbyt nudny, zbyt niedostosowany, zbyt brzydki, zbyt nieporadny. Mimo to, codziennie wieczorem przytulając się do poduszki wyobrażałem sobie, że jestem pewny siebie, zadowolony z życia i że przytulam właśnie jedną z tych wymarzonych piękności których pobrane z facebooka zdjęcia zapisywałem sobie na dysku. To żenujące i nawet teraz kiedy to opisuję, czuję lekkie zażenowanie, no ale jeśli opowieść ma być interesująca, to musi być autentyczna.

Zawsze czułem, że jestem gorszy od innych. Zachodziłem w głowę jak to możliwe, że są osoby, które potrafią zrobić z siebie pajaców na forum publicznym i się tym nawet nie przejmują. Miałem też niewiarygodne kompleksy na punkcie wyglądu. Potrafiłem się ze 100 razy w ciągu dnia przeglądać w odbiciach i jeśli tylko zauważyłem, że nie wyglądam "idealnie", to rujnowało to mój nastrój na wiele godzin.

Po cichu marzyłem, że pewnego dnia wszystko się ułoży, że ludzie mnie zauważą i docenią. Często wychodziłem na długie, samotne spacery po lesie. Tam byłem sam ze swoimi myślami, tam snułem plany i marzenia, które pryskały od razu po powrocie do domu. Każdego poranka po przebudzeniu czułem się wyczerpany i ociężały. Nie miałem na nic sił i chęci, a świadomość, że mam już 2 dychy na karku i jestem totalnym zerem tylko mnie dobijała.

Tak jak wspominałem, moja fobia miała swoje źródło w jaraniu trawy, ale zanim zdałem sobie sprawę co się ze mną tak naprawdę dzieje, minęło wiele lat. Kiedy pierwszy raz wyczytałem o czymś takim jak fobia społeczna, za wszelką cenę starałem się odrzucić myśl, że to się właśnie u mnie dzieje. Starałem się pocieszać, że wcale tak nie jest, ale brakowało mi argumentów. Fora dla osób cierpiących na fobię charakteryzują się tym, że jest tam olbrzymie stężenie pesymizmu. Wszyscy są jednakowo #!$%@? w to szambo i nikt tak naprawdę nie wierzy, że z tego można wyjść. Przesiąknąłem takim nastawieniem i sam zacząłem wierzyć, że to już nieuleczalne. Przecież już tyle razy próbowałem z tego wyjść i nigdy się nie udawało. Czytałem masę książek, chodziłem do psychologa... Wyznaczałem sobie misje, tworzyłem złożone programy mające na celu krok po kroku mnie stamtąd wydostać.. I wciąż nic. Pozostało mi jedno, ostateczne rozwiązanie. Pozostała jeszcze jedna ścieżka, której unikałem jak ognia. Nie miałem wyjścia, musiałem z niej skorzystać. Jeśli teraz się nie uda, to już nigdy. Pieprzyć to, stawiam wszystko na jedną kartę. Właśnie w ten sposób rozpoczęła się moja długa i wyboista podróż, która finalnie doprowadziła do momentu w którym mogę powiedzieć: Jestem zdrowy, fobia społeczna to już przeszłość!!

#tfwnogf, #psychologia, #koniecstuleiarsenalisty

@Sancho_Pansa, @Jurodiwy, @bebeto39, @JamesikR , @duraven, @maze, @flann, @goldrush255, @Nekron , @Stadler, @WspanialyCzlowiek , @Xivid, @mlg20, @plawio, @Zuchwaly_Pstronk, @nitemar_, @opinel, @pawlik90, @trollik,

@fungicyd, @LesnyPatatajnik, @Pstek, @pixxel, @nitemar_, @phatee93, @BaRi, @itsatrap, @zurie, @duraven, @rickroll, @rad31, @Heninger, @flann, @getrag, @Piotrekp666, @Ainhoa, @mcmlxxll, @luka93
  • 63
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Boltooon: Włosy zawsze miałem dość krótkie, jeśli chodzi o wygląd, to po prostu w najgorszym okresie często chodziłem nieogolony, nie chciało mi się nawet codziennie brać prysznica i dbać o higienę. Nosiłem #!$%@? dopasowane ubrania, często złe rozmiarowo i ogólnie nie miałem żadnego stylu. Co by tu jeszcze.. przez codzienne tankowanie piwska, siedzenie w domu i bardzo ograniczoną aktywność fizyczną zrobiłem się dość gruby, właściwie ciało miałem niby normalne, ale
  • Odpowiedz
@arsenalista: Serio chce Ci się #!$%@?ć z tym całym wołaniem wszystkim po kolei? Nie lepiej zrobić własnego tagu, który każdy mógłby sobie zasubskrybować? Teraz co wpis będziesz miał tasiemca złożonego z komentarzy o jednakowej treści "wołaj". Także i mnie "wołaj" :P

Odniosę się jeszcze do treści postu. Moim zdaniem zbyt ogólnie wszystko opisujesz. Lecisz z tą historią jakby Cię ktoś gonił. Co z tym psychologiem przykładowo? Zawsze wydawało mi się, że pójście do psychologa to jest właśnie to co powinno taki problem rozwiązać. Tylko nikomu się nie chce/wstydzi się/nie ma kasy/nie wierzy w to że to pomoże i stąd dalsze problemy. Ty poszedłeś i co? Nic Ci nie pomógł?

Mam jeszcze pytanie do tego
  • Odpowiedz
@-PPP-: Symptomy fizyczne w ogólnie nazywane są symptomami psychosomatycznymi. Można nauczyć się funkcjować tak, że na zewnątrz nie widać, ale wewnątrz trwa emocjonalna burza. Jednak większość fobików, gdy znajdzie się w sytuacji dla nich trudnej (emocjonalnie) chce jak najszybciej z takiej sytuacji uciec. Stąd bierze się unikanie. W przypadku np. fobi społecznej unika się miejsc, gdzie znajduje się wiele osób. Czasami nawet wykonanie telefonu by zamówić sobie pizze może być
  • Odpowiedz
@arsenalista: Ale mistrzu, stuleja i przegryw to jest #!$%@? sobie życia z własnej woli. Ty wpadłeś w kłopoty pośrednio z własnej woli, bo nie sądze żebyś specjalnie jarał po to żeby dostać fobii społecznej. Trzeba rozróżnić chorobę od rozlazłości.

@Blaskun: Mi się wydaje że tą rzeczą którą zrobił jest właśnie napisanie tutaj.

Tylko żeby teraz co drugi przegryw nie usprawiedliwiał się fobią społeczną...
  • Odpowiedz