Wybaczcie chaotyczność terminów wydawania wpisów, ale aby stworzyć dobrą opowieść, muszę być w odpowiednim stanie. Na co dzień nie chcę wracać do przeszłości - myślenie o niej nie sprawia mi żadnej przyjemności, to jak patrzeć na coś, co już dawno przeminęło i wydaje się wyblakłe. Abym mógł to napisać, muszę mieć po pierwsze wolny czas, a po drugie być lekko porobionym kilkoma browarami. Dopiero wtedy jestem w stanie cofnąć się na tyle,
@qwe1337, @Nekron, z tych najważniejszych to: "Obudź w sobie olbrzyma" - mega techniki, czytając to czułem się jakbym pracował z jakimś zajebistym osobistym trenerem, no i "Umysł ponad nastrojem" - typowo psychologiczna książka, można z jej pomocą samemu sprawić sobie terapię za którą u psychologa-nieudacznika zapłacilibyście tysiące złotych. Dużo wyjaśnia. To dwie najważniejsze pozycje jak dla mnie.
W dzisiejszym odcinku opowiem o swoim największym koszmarze jakim było pójście do pierwszej pracy, ale żeby nie było przesadnie smutno, to na koniec mały dodatek bonusowy - momenty osiągnania największej życiowej satysfakcji po wyrwaniu się z tego bagna.

Miałem 20 lat, a staż pracy jaki odbyłem w życiu wynosił może z miesiąc, byłem z tego powodu gnębiony psychicznie przez domowników.. Moja pierwsza praca miała miejsce wkrótce po tym, jak z powodu jarania
@arsenalista: no jak na moje to tym wpisem to ty wypadłeś bardzo źle ze swoją roszczeniową postawą, nie wiem, może to przez chorobę.

Nie zapłaciłeś mandatu - masz pretensje;

komornik przyszedł zrobić swoje - #!$%@?;

pojechałeś do pracy przy zbiorach - narzekasz i nie wiem czego się spodziewałeś;

wszedłeś do baraku - od razu skreśliłeś wszystkie mieszkające tam osoby.

No #!$%@?, litości :/
Dzisiaj pomijam póki co chronologię zdarzeń. Opiszę po prostu jak w moim przypadku wyglądała fobia społeczna, jak wpłynęła na moje codzienne życie i co było w niej najbardziej deprymujące. Wołam te same osoby co pod poprzednim wpisem + te, które się zgłosiły. Jeśli ktoś nie chce żeby go wołać, to pisać w komentarzu.

Przede wszystkim - fobia społeczna =/= nieśmiałość. To są dwie różne rzeczy i niech wszyscy ekstrawertyczni pseudo-psychologowie z for
Kontynuacja wczorajszego wstępu, opiszę okres dorastania, szkoły średniej, początków zaawansowanej fobii społecznej i ogólnego #!$%@? życiowego, które w pewnym momencie doprowadziło mnie na skraj ostateczności, do depresji i nerwicy oraz poważnego rozważania nad popełnieniem samobójstwa.

Tak jak mówiłem, po podstawówce wpadłem w dość nieciekawe kręgi i wkręciłem się w jaranie jointów. Na początku wszystko było fajnie, ale z czasem stawałem się coraz bardziej zamknięty i antyspołeczny. Tutaj doszukuję się głównego źródła swojej