Wpis z mikrobloga

Hej mirki, nie jest to historia, ale raczej #gorzkiezale , troche #polityka bo o "pomocy" społecznej. tldr na dole.

Mieszkam w domku jednorodzinnym, moimi sąsiadami są Karolina i Jadźka. Są niepełnosprawne umysłowo. Karolina jest córką Jadzi, nigdy nie pracowała, ma jakąś rente inwalidzką czy coś takiego, ok 400 zł, Jadźka coś tam pracowała, ma może 600. ( Kiedyś mówiły). Razem 1000 złotych, na utrzymanie domku jednorodzinnego, 2 niepracujące niepełnosprawne umysłowo kobiety ( Karolina urodziła się obojniakiem, no ale nie ważne ) .

Dopóty żyła matka Jadzi, jakoś to było, ponieważ była to babka o zdrowych zmysłach, krótko je trzymała i ogólnie co powiedziała to było święte, dlatego jedzenie zawsze miały, ubrania poprane, na polu warzywka, coby było co jeść, zadbany ogródek. Karolina wszystko obrabiała, bo bacia kazali. Bacia 2koła renty, bo w niemczech robiła, więc jakoś sobie radziły.

Niestety baci się zmarło. Pieniądze jakieś oszczędzone były. I zaczęły się imby. Najpierw Karolina kupiła sobie komputer. Co się tam hurr durr nalatałem żeby jej go naprawiać, gry instalować itp. to już nie będę wspominać. Potem zakupiła sobie jakiś telefon. Potem spaliła karte graficzną, to kupiła nową. Komputer się zepsuł, kupiła cały 2. Telefon odsprzedała Andrzejowi ( znajomemu, oszukiwał je strasznie i okradał, przez interwencje taty i innej sąsiadki został podany do sądu i ma teraz zawiasy ). Kupiła sobie następny telefon. itd. Jak możecie się domyślić, pieniądze się skończyły szybko. Jadźka nie reagowała na ekscesy Karoliny, bo ta ją zastraszyć potrafiła, klnęła na nią i zamykała w pokoju. Ojciec reagował, ale Karolina poza kontrolo była.

Bez pieniędzy Jadźka i Karolina narobiły sobie długów. Jedzenie w sklepiku na kreske, troche je dokarmialiśmy, i inni sąsiedzi też. Mój tata postanowił je ogarnąć. Najpierw zaczął od ogródka, bo wiadomo, u nas to wszystko widać, zarośnięte zielska, drzewa i wogóle. Nakazał Karolinie ogarnąć pole, żeby ziemniaki mogła zasadzić, nawet im mieliśmy dać żeby miały jak to zrobić. Dał łopate, nakrzyczał na nią i do roboty. Niestety, co ojciec szedł z podwórka to Karolina jeb do domu, nie upilnujesz. Innym razem dał im piłe, coby pościnały drzewa, nie dość, że zasłaniały im cały teren, to Jadźce ciężko było chodzić( była już po wylewie, chodzi o kuli), i by miały na opał na zimie i wogóle, węgla nie trzeba by było kupować. Pomogłem z ojcem te drzewa pościnać. Drzewo leżało z 2 lata, w końcu ktoś je zabrał. Karolina wolała za hajs matki węgiel kupić. Także próby naszej pomocy się za bardzo nie udawały, a pomoc doraźna, czyli karmienie to wiadomo, ileż można. Mama zadzwoniła do mopsu, pomocy społecznej.

Od tego czasu Karolina i Jadźka mogły jeździć na miasto na obiad i śniadanie do pomocy, Karolina dostała jakąś prace na kuchni w tym ośrodku. Zaczęły dostawać ubrania ( nie piorą, wyrzucają i biorą nowe ). No i niby było lepiej.

Nie musiały wydawać wszystkiego na jedzenie, pospłacały kredyty itp. Zresztą tamten Andrzej musiał im oddać pieniądze za kradzieże, i się wypłaciły. Niby super. Wszyscy szczęśliwi.

Ale gdzie tam k---a.

Do ośrodka zaczął je wozić co rano Michałek pracownik tegoż ośrodka, też chyba trochę upośledzony umysłowo. Namówił Karoline żeby sobie kupiła skuter. Tak k---a, skuter. A wiecie co zrobiła Karolina po tygodniu ? Sprzedawała kumplowi Michałka o połowe taniej, bo jej Michałek nagadał że zepsuty. Kupiła se lepszy. Teraz Karolina nie idzie z matką po zawale, chodzącą o Kuli, tylko pomyka sobie obok niej na skuterku. Nie mają hajsu na jedzenie, ale na wache czemu nie.

Ale to nie koniec pomocy społecznej. Ponadto, do sąsiadek przychodzi pani z tejże opieki. Pierwsza wizyta, mój tata przez płot krzyknął do Karoliny i do tej baby żeby zrobiły porządek z tyłu ogrodu, na ziemniaki. (Specjalnie to powiedział, liczył że ta z mopsu na nich wpłynie dobrze i się Karolina weźmie za robotę) Ale niee, pani z mopsu rzekła: Proszę nie słuchać tych ludzi, ja tu jestem by pomóc, czego oni od pani chcą i tym podobne. Wielka k---a pomocniczka za pieniądze moich rodziców się szarogęsi, no ale c--j, może coś tam im pomoże. Ale gdzież tam. Wpada raz na tydzień. Teraz w lato na czeresieńki, na truskaweczki, na porzeczki. Siatami to bierze i spieeerdala. Ponadto wymyśla im jakieś bezsensowne rzeczy, np. dziś się zastanawiały jakby tu założyć TV satelitarną, pokazywała gdzie w ścianie kuć. Innym razem wymyśliła, że Karolinie lepszy podjazd jest potrzebny na ten skuter. I Karolina zacznij, potem pomyślimy jak to zrobić. Karolina drogę( słabą, bo słabą, zwykła jak chodnikowa) r-------a, te płyty zostawiła z boku i dziury pozostawiała zamiast drogi. Przychodzi po tygodniu babka i c--j, już tematu nie ma, sama się martw. Nie ma chodnika przez rok, Jadźka o kuli, po wylewie musi przełazić po kamieniach i błocku jak chce wyjść na ulicę. Człowiekowi się nóż otwiera w kieszeni.

Chciałem napisać jakieś wnioski, że tak nie powinno być i wogóle. Ja jestem #4konserwy, i takie pomysły lewicowe #neuropa jak pomoc społeczna między innymi przez takie doświadczenia uważam za złe. Sami pomyślcie jakby to lepiej rozwiązać. Jakaś kontrola finansów ? Nie wiem...

tl:dr :

  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@maciej-sokolnicki-7: zamiast pisać na wykopie napisz piętnaście skarg do rzecznika niepełnosprawnych (jest taki?), burmistrza, sołtysa, kierowniczki mopsu, proboszcza, uwagi po uwadze, teleexpresu, faktu, superexpresu i tygodnika podhalańskiego. Ojciec widać ogarnięty, w-------y złą wolą urzędniczki i raz już jednego oszusta przed oblicze Temidy zaprowadził. Czasami żeby zło zatriumfowało wystarczy, żeby dobrzy ludzi nic nie zrobili - Paulo Cohelo
  • Odpowiedz