Wpis z mikrobloga

Dziś mija 20 lat (!!!) od wydania albumu Music for the Jilted Generation – drugiego albumu studyjnego wydanego 4 lipca 1994 roku nakładem wytwórni XL Recordings.

So, I've decided to take my work back underground to stop it falling into the wrong hands.


Motto otwierające płytę wyraża ostateczne odcięcie się Liama od "naekstazowanych dzieciaków" umierającej już sceny rave. Ową undergroundowość słychać od pierwszego utworu. Brzęk tłuczonego szkła, powolny beat i złowieszczo pulsujący bas w "Break & Enter" niszczą wszelką nadzieję na powtórkę z wesołych i szalonych melodii.

Następnie otrzymujemy "Their Law" z wokalnym udziałem Clinta Mansella (frontmana Pop Will Eat Itself znanego chyba szerzej z rewelacyjnego soundtracku do "Requiem For A Dream"... i graczom "Loaded";>). Tu Howlett łamie schematy muzyki tanecznej, spowalniając tempo, dodając ciężkie gitarowe riffy i jakże sugestywny tekst, wyrażający bunt przeciw władzom i prawu zabraniającemu organizowania imprez rave.

"Full Throttle", "Speedway" i "The Heat" pokazują nowe mroczniejsze, bardziej industrialne, zmienne i pełne napięcia oblicze techno z nalepką "made in England". Jedyną pozostałością jakby z dawnych czasów jest najstarszy track "One Love", wydany pierwotnie pod szyldem Earthbound, z racji oskarżania Prodigy o (jakże popularne) "sprzedanie się". Kolejnym udziwnieniem jest kończąca płytę trzyczęściowa psychodeliczna suita, która byłaby idealny soundtrackiem, gdyby tylko w miasteczku Twin Peaks, zamiast baru, Lynch umieścił lokalną dyskotekę.

Skoro było już o muzycznych innowacjach i zmianie stylu to czas na przeboje. Mamy więc gitarowy i pędzący na oślep "Voodoo People" wiernie oddający dzikość i okultyzm Haiti, duszny narkotyczny trans w "Poison" (gdzie po raz pierwszy udziela się wokalnie Maxim), oraz chyba największy hit, czyli porywające i ciężkie taneczne "No Good" ze słynnym zesamplowanym śpiewem Kelly Charles.

Kolejnym zaskoczeniem był, idący za zmianami muzycznymi, klimat niesamowicie zrealizowanych teledysków. Zamiast podrygujących nad morzem chłopców mamy tu undergroundowe party z prawdziwego zdarzenia, opętańczy bieg przez dżunglę i zakazane rytuały voodoo, oraz klaustrofobiczny, brudny i pełen agresji obraz do "Poison". Te utwory wywindowały Prodigy na pierwsze miejsca list przebojów, zapewniły liczne nagrody i status najlepszej grupy dance oraz trasę po największych festiwalach (również rockowych). Howletta zaś prasa okrzyknęła "współczesnym Beethovenem".

Zejście do podziemia przeistoczyło się zatem w zbrojną wyprawę na podbój świata. A najlepsze miało dopiero nadejść....

za: The Prodigy Polish Fans

#prodigy #theprodigy #prodigyzawszespoko #muzykaelektroniczna #muzyka

The Prodigy - Break and Enter
UczulonaNaAbsurd - Dziś mija 20 lat (!!!) od wydania albumu Music for the Jilted Gene...
  • 9
  • Odpowiedz