Samurajowie - legendarni wojownicy władający Japonią przez 700 lat - prof. Ewa Pałasz-Rutkowska
Gdybym zapytała was o skojarzenia z Japonią, samurajowie pewnie znaleźliby się w pierwszej trójce. Kodeks honorowy, charakterystyczne miecze i zbroje, długie włosy związane w kok, absolutne posłuszeństwo wasala wobec seniora. Ile z tego wizerunku to potwierdzona historycznie prawda? O samurajach rozmawiam dziś ze znaną wam prof. Ewą Pałasz-Rutkowską z Katedry Japonistyki na Wydziale Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
By trwająca aż 700 lat władza siogunów mogła się rozpocząć, potrzebne było kilka korzystnych zbiegów okoliczności. Pierwszych siogunów (generałów do ujarzmienia barbarzyńców) mianował cesarz w VIII wieku. Jak sama nazwa wskazuje, byli potrzebni do ochrony cesarstwa przed atakującymi je od wschodu Ajnami. Z biegiem czasu wrogów cesarstwa było coraz więcej, a wojskowi coraz mocniej rośli w siłę. W XII wieku panowie z rodów Minamoto i Taira byli już tak potężni, że zajmowali cywilne stanowiska w administracji państwa, wcześniej zarezerwowane dla arystokracji. Pod koniec XII wieku tytuł sioguna otrzymał od cesarza Yoritomo Minamoto. Jego potęga była na tyle wielka, że zmienił ten tytuł na dożywotni i dziedziczny i założył pierwsze bakufu, czyli siogunat: sformalizowaną, feudalną strukturę, w której władzę sprawuje kasta samurajów (bushi) – wojowników pod wodzą sioguna. W pierwszym okresie (Kamakura) siogunowie dzielili się jeszcze władzą z cesarzami, z biegiem czasu przejmowali jej coraz więcej. Nie było jednak koncepcji obalenia tronu cesarskiego. – To było ważne, żeby to cesarz pozwolił nam sprawować władzę, będziemy wobec niego lojalni – wyjaśnia prof. Pałasz-Rutkowska.
Ikonicznym okresem władzy siogunów było sto lat od połowy XV do połowy XVI wieku, znanych jako okres Sengoku. Państwo było mocno rozdrobnione, co ułatwiło tzw. wypieranie góry przez dół: nikomu nieznani wojownicy zdobywali sławę w ciągłych walkach i rugowali ze stanowisk panów ze znanych rodów. – To, co wtedy robili wojownicy, zostało zebrane w coś, co nazywamy kodeksem samurajów, bushido – opowiada prof. Pałasz-Rutkowska. – Najgorsza była hańba – dodaje. Hańbą było niewypełnienie zadania, nie tylko przegranie bitwy, ale np. walczenie za sprawę, która została przegrana. Śmierć z własnej ręki (seppuku) była honorowym wyjściem. Kodeks bushido to jednak nie tylko walka, zawierał też np. zalecenie edukowania się i kultywowania sztuki – samurajowie powszechnie uwielbiali poezję. Elementy bushido można dostrzec też we współczesnej Japonii, np. w korporacjach lub… wśród yakuzy, czyli japońskiej mafii.
W odcinku usłyszycie też, jak wyglądała sytuacja kobiet w świecie samurajów, jak to było z tymi katanami oraz jak mit samurajów wykorzystywano w propagandzie podczas II wojny światowej. Będzie coś o roninach, filmach Kurosawy i japońskiej broni palnej.
@POPCORN-KERNAL na całym świecie są synonimem honoru a to po prostu były największe na świecie cuckoldy które dla swojego pana, innego faceta, byli w stanie poświęcić wszystko xD
czyli byli oni podobni do szlachty w XVII w., która miała wtedy władzę większą niż król. Na szczęście w Japonii z szogunami się rozprawili sami w XIX w. bez udziału zaborców jak u nas.
#japonia #podcast #samuraje #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #historia
- A moje kimono to co?"