Wpis z mikrobloga

W marcu trafiłem po kilku latach przerwy do "u Gruzina". #wroclaw
Szału nie było, wczoraj postanowiłem z Żoną dać im jeszcze jedną szansę. Tragedia.

Ukraińska rodzina obok nas zostawiła kilka chinkali (jakoś 5 ziko za sztukę) - wstali i wyszli. Ja nie ukrywam również nie byłem zadowolony. To już sam pieprz z solą, a placki wyglądają na robioną gdzieś centralnie masówkę.

A wisienka? Lemoniada. Estragon (też mam w ogródku obok mięty, faktycznie pasuje), gruszka, winogronowy - myślę, no brzmi ok. A tam po prostu dostajesz szklankę z Ikei, butelkę oranżady gruzińskiej (sam cukier, na necie po 7 zeta) za szesnastaka i wojuj, klasyka polskiego gastro.

Nieźle się to popsuło. A przecież dekadę temu to w okolicach Grunwaldu był studencki sztos - obok pizzeri Bravo (ciekawe, czy dalej jest ok), czy tego baru na Skłodowskiej, niedaleko pączkarni.

Nie polecam. Tyle w temacie. Idźcie gdzie indziej.

Trochę #zalesie #jedzenie71
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@patryk_66: lemoniada tam zawsze tak wygladala, butelkowana i czesc czapka.

Natomiast ja bylem fanem i staly gosciem lokalu na sklodowskiej. Pozniej wzbogacili sie o 2 dodatkowe miejsca na mikolaja i pod nasypem. Na koncu otworzyli duzy lokal przy moscie szcytnickim i wtedy chyba zamkneli ten maly na sklodowskiej.

Dawno nie bylem, ale to pewnie standardowa historia w gastro, na poczatku sie starasz lapiesz klientow i robisz sensowne rzeczy. A im wiecej lokali tym mniej 'serca' za to wieksza chec zarabiania, wiec tnie sie obsluge skladniki
  • Odpowiedz
@patryk_66: Lemoniada tak jak pisze @PurpleHaze zawsze taka była i to zwykła gruzińska. Ulepek, ale części ludzi smakuje.

Ja nie byłem tam od roku, ale rok temu jeszcze było spoko. Natomiast jesteś kolejna osoba która mówi, że się popsuli niestety.

Bravo zawsze było po prostu polskim plackiem i zyskiwalo na cenie. Poziom mają ten sam co zawsze bo akurat kumpel mnie ostatnio wyciągnął tam z sentymentu. Można zjeść, ale
  • Odpowiedz
@patryk_66: taniej wychodzi lot do Gruzji, zjeść kolację i wrócić niż stołować się w polskich pseudo gruzińskich knajpach. Tam na miejscu oranżada 2zl, 1 Chinkali 1zl, no i z lokalnych składników a nie z makro, więc smaku i jakości nawet nie ma co porównywać
  • Odpowiedz
  • 0
@throwawayaccount1: przecież napisałem dobitnie, iż chodzi o czasy wybitnie studenckie. Waliło się familijną kurczak+boczek i można było słuchać leśnych dziadków od 9 do 21 na pobliskiej szkole wyższej Aspergera i kolejek do dziekanatu. ( ͡º ͜ʖ͡º)

Nic ponad zgadzanie się z poniższym (patrz załącznik):

@TomWro Bene.
@Darth_Gohan Faktycznie, lepiej zjeść w Bundze, ale jednak sentyment czasów studenckich pozostał (jak wyżej) - i ten
patryk66 - @throwawayaccount1: przecież napisałem dobitnie, iż chodzi o czasy wybitni...

źródło: qwe

Pobierz
  • Odpowiedz