Wpis z mikrobloga

Niedawno wróciłem z NY i chciałbym napisać kilka słów. Na początek trochę o moim ulubionym miejscu, do którego udawałem się bardzo często. Mowa o McCarren Park. Tak, park moim ulubionym miejscem w NY.

Każdego wieczoru ludzie się spotykali rodzinami, przynosili grilla na kółkach. Było jedzonko, picie, muzyka i zabawa. Nawet najmłodsze brzdące jak nie miały co robić, to się zajmowały same "sobą", grzebiąc patykiem w ziemi, albo oblewając się wodą z podajników". Wokół, na terenach zielonych, ludzie rozkładali się na kocach, spotykali się ze znajomymi, na randki, odpocząć w cieniu drzew. Najbardziej lubiłem w tym parku strefę sportową. Boisko piłkarskie o standardowych wymiarach, na którym rozgrywały się jednocześnie 3 mecze 6 drużyn. A za bramkami na kawałku pozostałej sztucznej trawy ludzie organizowali sobie swoje zajęcia; tańce, relaksacje, rozciąganie. Wokół boiska był tor do biegania, na którym ciągle były tłumy. Nie tylko biegali sobie, ale też rozkładali sobie matę do breakdance, albo trenowali boks, bądź po prostu skakali na skakance. Obok były ławki, na których ludzie sobie odpoczywali, albo kibicowali, a za ławkami boiska do squasha i tenisa. Obok siłownia na powietrzu, a wokół nie tylko sportowcy, ale i dzieci, którzy przychodzili z rodzicami i naśladowali to, co robią dorośli. Fajnie było obserwować na własne oczy dawanie dobrego przykładu dzieciom. Prócz tego, co wypisałem, to ludzie przychodzili ze wszystkim co mogli robić na powietrzu i trenowali sobie: gra na gitarze, jazda na deskorolce, żonglowanie. Ludzie nawet spotykali się, "żeby razem poczytać". Ot, siadali razem na kocach i czytali swoje książki (nie piszę tutaj o jakichś weekendach, czyli wydarzeniach, bo na tych było jeszcze więcej ludzi. Piszę o takich zwykłych wtorkowych, czwartkowych wieczorach, gdzie ludzie zamiast siedzieć na kompie, wychodzili do ludzi).

Podobała mi się ta otwartość, że ludzie mają w nosie, co inni powiedzą, że nie obchodzi ich, że przyjdę i będę robił coś swojego. Byli bardzo wyluzowani. Czuć w powietrzu było taki duch sportu, który i mi się również udzielił. Każdy ćwiczy, dobrze się bawi, trenuje. Ludzie umawiali się przez grupki na whatsuppie na wspólne bieganie na konkretną godzinę (jest też akcja, że single zakładają czarne koszulki) i biega ci z 200 osób grupą. Albo popularyzują grę spikeball co tydzień o wyznaczonej godzinie, do której też się przekonałem. Albo inicjatywa 3 osób, że zrobią mini apkę do randkowania. Robią ci zdjęcie, ty piszesz kilka słów o sobie i cię przyklejają na ścianę(patrz zdj). Później wchodzisz przez QR(oni wszędzie tego używają) na stronę/aplikacje, gdzie dostajesz 6 osób do wybrania spośród tych chętnych i tak dalej. Rozumiecie to? Jeden wziął aparat, drugi pomysł, trzeci ogarną internetowo to wszystko i to zrobili. Trudno mi sobie wyobrazić to sobie u nas. Od razu byłby hejt, wyśmiewanie i szydera.

Podsumowując; duch sportu i otwartości jest tam niesamowity. Ubolewam, że u mnie w mieście #bialystok nie ma czegoś takiego. Też, że nie jesteśmy tak otwarci, wyluzowani (tam nikt się nie wkuwia, że piłka wleciała z meczu obok na "nasze boisko" i że jesteśmy tak oceniający. Wychodzenie wieczorami, ale też i o innych godzinach do tego parku zapamiętam chyba najbardziej. Czasami jak już nie miałem siły, to siedziałem i tylko patrzyłem, czerpałem po prostu radość z tej zajebistej atmosfery sportu.
#oswiadczenie #usa #chwalesie
Castellano - Niedawno wróciłem z NY i chciałbym napisać kilka słów. Na początek troch...

źródło: f4887d57-8a4d-422f-9ca8-c82773105050

Pobierz
  • 29
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Castellano: mam wrażenie, że u nas w każdym parku jest to samo przy dobrej pogodzie. W dodatku mocno nasiliły się inwestycje w różne tężnie solankowe i inną infrastrukturę, co jeszcze bardziej przyciąga ludzi.
  • Odpowiedz
@Castellano: w Polsce istnieją miejsca publiczne, otwarte gdzie ludzie przychodzą całymi rodzinami, część ćwiczy, a reszta siedzi na kocykach, są miejsca na grilla w parku gdzie jest pełno ludzi przy ładnej pogodzie. Może w Białymstoku ich nie ma, ale w trójmieście jest kilka takich miejsc
  • Odpowiedz
@Castellano: #!$%@?, to przebywanie w parku w londynie czy londynie i amsterdamie gdzie cale rodziny Ida do parku nie wynika z zandego luzu czy cos tylko kryzysu mieszkalnictwa xD wszyscy mieszkaja w malych klitkach i jak chca miec ogrodek to nie ma rady, trzeba isc do parku przy ladnej pogodzie. Zorganizowane bieganie jest wszedzie, w Polsce rowniez.
  • Odpowiedz
@eskejp_ @buchowo u nas nie ma takich integracji między obcymi ludźmi. U nas zagadywanie obcych jest traktowane trochę jak dziwactwo, ludzie nie umieją tak gadać o niczym. Do tego od razu coś by komuś przeszkadzało, zaczęły by się najazdy policji bo grill, bo piwko, bo hałas i zostałoby miejsce dla emerytów.
  • Odpowiedz
@pan-bartolomeu-dias: ale o jakich najazdach policji mowa? W trojmiescie sa miejsca gdzie na legalu zbierają się ekipy pod chmurką i grillują, w weekendy są nawet na przypale organizowane imprezy z muzyką u didżejem na plaży i nikt nie spina o to dupy. Przyjedź i sam zobacz.
Co do integracji to mnie zawsze ktoś zaczepi, zagada a często ćwiczę ostatnio na siłowni na otwartym powietrzu, jest miejsce do crossfitu i fitnessu
  • Odpowiedz
@fraciu:

jednak chyba nie ma takiej interakcji. Każdy sobie coś tam robi, nie tworzą się społeczności.


To brzmi w stylu niech ktoś coś. Możesz działać aktywnie by ten stan zmienić, ale zawsze liczymy że coś się samo wydarzy albo ktoś zrobi to za nas.
  • Odpowiedz
@Castellano heh, aż mi się przypomniało że 20 lat temu u mnie w miasteczku, na kogoś kto biega patrzono jak na chorego na umyśle xD My też przeszliśmy daleką drogę, kiedyś będzie jak w NY ()
  • Odpowiedz
  • 2
@buchowo nie, bardziej że Polacy są nie ufni, a jak ktoś jest miły i do nas podbije to jest podejrzany. Ciężko kogoś poznać tego samego dnia, bawić się i rozejść się, nie spotykając się więcej.

Nie wiem ale jednak w Polsce jest innaczej niż gdzie inndziej.
  • Odpowiedz
@Castellano powiem ci że to Białystok jest takim ewenementem w innych miastach w Polsce jest bardzo podobnie.
Sam jestem z Białegostoku i bardzo mnie to boli że cała gastronomia tak naprawdę jest skumulowana w centrum i nie ma fajnych parków oprócz centralnego.
No ale niestety jest to miasto bardzo skompresowane więc nie ma tu nawet najmniejszego sensu
  • Odpowiedz
@fraciu:

bardziej że Polacy są nie ufni

Nie jest to domena Polaków, a generalnie ludzi z północy. Zawsze będą mniej otwarci od ludzi z południa, ale nie jest tak źle, widocznie bywasz w złych miejscach. Chcesz jednym ruchem cofnąć setki lat ewolucji. NY to miks ludzi z różnych kultur i szerokości geograficznych.
  • Odpowiedz