Wpis z mikrobloga

@czescmampytanie: no właśnie o to chodzi, że kalendarzyk nie działa. I nikt tu nie wspomniał o kalendarzyku. Objawem nie jest miesiączka, bo krwawienie może wystąpić z różnych powodów (u części kobiet występuje nawet owulacyjne lub, uwaga, niespodzianka, implantacyjne po zapłodnieniu), nie tylko z powodu miesiączki. Objawem jest temperatura, wydzielina z pochwy, położenie szyjki macicy, ból owulacyjny, zmiana stężenia hormonu luteinizującego, objawy PMS.
@kasiknocheinmal: boze co za fikołki.

Objawem nie jest miesiączka, bo krwawienie może wystąpić z różnych powodów


oczywiście że jest.

Objawem jest temperatura,


aha, czyli krew nie jest objawem bo moze pojawić się z różnych powodów, a temperatura już jest bo oczywiście na temperature nie wpływa nic innego jak okres xD
@czescmampytanie: istnieje. Kalendarzyk to liczenie dni od krwawienia do krwawienia, nieważne jakiego. Objawy nie mają nic do rzeczy. I tak, ludzie na podstawie tego myślą, że wiedzą kiedy współżyć można, a kiedy nie. Znajoma kiedyś miała "okres" po 10 dni z parudniowymi przerwami. To nie był okres. To była nadżerka. Czytaj też ze zrozumieniem, bo napisałam wyraźnie, że na objawy mają wpływ różne czynniki (dlatego to ma sens tylko w wypadku
@czescmampytanie: krwawienia. I po raz n-ty mówię, że nieważne jakiego. Ktoś weźmie krwawienie z powodu nadżerki za okres, ktoś inny będzie mieć implantacyjne i potem będzie mówić, że ojej, jak to jest w ciąży, a przecież okres był...

Nie wiem jaką wiedzę na ten temat miały twoje dziewczyny/żony/kochanki, ale po kolezankach widzę, że wiedza co jest czym kuleje. Nie wiedzą jak działa ich organizm, część nawet nie wie jaką ma długość
Kalendarzyk to liczenie dni od krwawienia do krwawienia, nieważne jakiego


@kasiknocheinmal: no na przykład od dźgnięcia nożem. nie ważne jakie, grunt ze się krwawi.

Uczę dzieci


czyli twoja konieczność dostosowania się do ich poziomu wyjaśnia skąd te problemy z logiką.

Kalendarzyk to liczenie dni od krwawienia do krwawienia, nieważne jakiego


nie prawda
@czescmampytanie: weź może poczytaj link, który ci kolega wyżej dał, to może ogarniesz o co chodzi. Jak się już uda, to możesz poczytać dokładniej o co chodzi ze zmianami stężeń hormonów i ich wpływem na fizjologię. Możesz zacząć od podręcznika do biologii, dopiero później coś bardziej skomplikowanego. Ja się poddaję z tłumaczeniem.
@xXxPu55ySl4y3RXxX: Różowa nigdy nie brała i nie chce brać anty (i dobrze). Ale ja gumcelem też nie chciałem być bo nie lubię i zazwyczaj używałem podczas okresu. W dni płodne zawsze jestem ostrożny ale na początku mieliśmy podejście, że w razie czego zawsze można się ratować usunięciem. Później miałem podejście, że będzie co będzie bo nie chcę być też starym łojcem, a różowa nie dość, że ogarnięta, to też chciała mieć
@czescmampytanie:
Każda metoda to tak naprawdę szacowanie. Jedne są bardziej skuteczne inne mniej. Używając prezerwatyw, czy tabletek antykoncepcyjnych dalej możemy szacować czy mamy dziś większą czy mniejsza szansę na ciążę i czy podejmujemy ryzyko pojawienia się dziecka.