Wpis z mikrobloga

@Gran Ja też nie pije, jestem trzeźwym alkusem. Ale co z tego, skoro depresja zamiast się zmniejszyć to tylko się pogłębia. Jak uporam się z depresją, to i nie będę musiał sięgać po alkohol. Nie radziłem sobie z nie piciem, bo nie radziłem sobie z depresją i w końcu się zaszylem, żeby nie pic. Pomogło. Chodzę na terapię, biorę leki antydepresyjne, ale nadal nie mogę poradzić sobie ze smutkiem i lękiem. Ech.
I jak ktoś porównuje kreskę amfetaminy do jednego kieliszka wina to pozostaje mi się tylko zaśmiac.


@swinkapl: bo alkohol jest przyjęty powszechnie w europejskiej kulturze. Pod względem medycznym, nie ma aż takiej wielkiej różnicy pod kątem szkodliwości (oczywiście, trudno jest przyjąć obiektywnie o jakich ilościach mówimy). Poza tym, ktoś podał też przykład papierosów.

Osobiście, mam znacznie większą motywację do ćwiczeń kiedy nie piję niż kiedy piję. Rozumiem, że ktoś kto pił
kancerogenem


@Wap30: karcynogenem jak juz coś.

Zero alkoholu to najsensowniejszy wybór


To kolejna religia, kolejny fetysz. Jak ktoś lubi sobie wypić piwko w upalny dzień, albo kieliszek proseco, to nie czyni go nieodpowiedzialnym trucicielem swojego ciała na równi z narkomanem walącym heroine w żyłę. Wy po prostu zrobiliście sobie z niepicia kolejny fetysz.

Postępując zgodnie z ta filozofią powinniście zaprzestać jakiejkolwiek aktywności, bo de facto każda czynność wymyślona przez człowieka ma
@Gran: Gratulacje, za około miesiąc i mi stuknie 2 lata bez alkoholu. Ciekawe wyzwanie które myślałem, że wytrzymam pół roku ale po prostu nie mam już chęci na picie. Fakt - odpadło sporo znajomych, w życiu jest nudniej ale spokój i korzyści zdrowotno-psychologiczne są absolutnie warte abstynencji.
@Gran: gratki, mi jakoś ostatnio stuknęło 500 dni. zanim odstawiłem to piłem może raz na kwartał, od czasu do czasu jakieś winko do kolacji - generalnie zero problemu. pewnego dnia obudziłem się i stwierdziłem, że alkohol mi jest w życiu niepotrzebny i po prostu odstawiłem.
@arysto2011: ja sama nie pogardzę dobrym winkiem, czy aperolem, ale co ty za kocopoły piszesz i jeszcze masz ponad 300 plusów za stwierdzenie, że życie w trzeźwości to niepanowanie nad sobą? Wtf XD.
@pp93: widzę przesady by odbierać sobie dobroci w tym chorym świecie, pizza też nie jest zdrowa a ja jemy, tak samo olej, fajki, kawa, przetworzone jedzenie, leki itp itp. Dużo rzeczy ma negatywny wpływ, ale głupota jest odbierać sobie radość z życia, no chyba że jest się dzbanem który nie umie z tego korzystać, wtedy lepiej rzucić
@somskia: Tak niestety jest. Taki ktoś przy sprzyjających warunkach wali do odcinki i nie widzi w tym problemu. DLa niego istnieją tylko dwa bieguny - absolutne pijaństwo, albo żelazna wytrwałość w abstynencji. To zdecydowanie ktoś bez samokontroli.

Dlamnie alkohol jest jak cukierki. Wiem, że nadmiar jest niezdrowy, więc nie jem/piję zbyt dużo. Ot jak jest okazja. Ale robienie z niezażywania czegokolwiek fetyszu to debilizm.

Wiem, że niektóre substancje są bardziej szkodliwe
karcynogenem jak juz coś.


@arysto2011: polecam poprawiać już po minimalnym zaznajomieniu się z pojęciem, co do którego poprawiasz:
"Czynnik rakotwórczy, czynnik rakogenny, czynnik onkogenny, karcynogen, kancerogen"
https://pl.wikipedia.org/wiki/Czynnik_rakotw%C3%B3rczy

Dlatego uważam takie podejście za chore. Chore, które nie uczy samokontroli.


Wszystko na poziomie biochemii mózgu, uzależniającego fizjologicznie (a tak uzależnia alkohol), nie ma nic wspólnego z samokontrolą. Od początku do końca widać, że nie masz po prostu wiedzy w temacie, i na
polecam poprawiać już po minimalnym zaznajomieniu się z pojęciem, co do którego poprawiasz:


@Wap30: Akurat ja mam pojęcie, o czym piszę. Karcynogen jest jedynym poprawnym terminem dla czynnika rakotwórczego.

Od początku do końca widać, że nie masz po prostu wiedzy w temacie,


Powiedział random wykopek do kogoś z dyplomami w dziedzinie genetyki i neurofizjologii. To, co Ty wiesz o biochemii mózgu, ja widziałem już w czwartej klasie podstawówki.
Wszystko na poziomie biochemii mózgu, uzależniającego fizjologicznie (a tak uzależnia alkohol), nie ma nic wspólnego z samokontrolą.


@Wap30: Jak jesteś taki mądry, to powiedz, o czym mówisz? Może jakiś system neuroprzekaźników, może jakaś sieć neuronowa, układ w mózgu? Jaki jest mechanizm biochemiczny?

A może to tylko coś, co przekopiowałeś z wikipedii?
@arysto2011 przy nałogach z wykorzystaniem używek nie ma czegoś takiego jak umiar. Żeby się wyleczyć to musisz całkowicie się odciąć. Bez względu czy to papierosy, narkotyki, alkohol czy cukier. O ile cukier można jakoś kontrolować to pozostałe 3 należy całkowicie odciąć.
@Xerdur: Ale ja nie pisze o nałogu. Jak już masz #!$%@? mózg, to musisz łapać się ekstremalnych środków. Ja piszę o normalnych ludziach, którzy nie mają mechanizmu zero-jedynkowego. Walę alko do odcinki, albo nie tykam wcale.
15 lat w trzeźwości, polecam wszystkim.


@olokynsims: Wyobraź sobie, że tak ma większość populacji i żyje sobie normalnie każdego dnia i od czasu do czasu coś tam wypije. Nie ma potrzeby #!$%@? się codziennie. To czyni Cię jakimś bohaterem?
Przesada w każdą stronę jest niezdrowa.

@arysto2011: Alkohol szkodzi w każdej ilości, nawet małej

Wahadło od kompletnego zapicia do absolutnej trzeźwości. To znamiona człowieka, który nie panuje nad sobą.

Raczej znamiona człowieka który nauczył się panować nad sobą i nie wmawia sobie że jedno piwko nie robi różnicy