Wpis z mikrobloga

#pracait #programista15k #programowanie

Czytam dyskusję na tagu o tym, że niektórzy wolą "quick call" zamiast odpowiedzi na czacie i niestety smutek mnie ogarnął.

1. Często zdarza się, że robię coś innego, gdy ktoś mnie zapyta o coś, i jak zostajemy na czacie, to mogę to wrzucić na boczny monitor i odpowiadać według potrzeby.
"Quick call?" zmusza mnie do całkowitego oderwania się, często muszę "szer maj skrin" i wytrącić się z setupu/workflowu, żeby wyjaśniać komuś mniej rozgarniętemu dosłownie gdzie klikać.
Quick call to poza tym ryba, nie wędka, rozleniwia ludzi. "E, po co same rozkminiać, zadzwonię do specjalisty na kłik koll i mi powie, jak małpie, gdzie klikać". Czat uczy zadawania precyzyjnych pytań i wyjaśnienia, co właściwie chce się osiągnąć.

- hey I have a problem with X, it not work
- hey, but what's the actual issue? what are you trying to achieve? have you checked Y?
- quick call?

Nosz #!$%@?.

2. Ktoś tu mówił, że najważniejsza jest dokumentacja i to PRAWDA. Nieraz korzystałem z historii czatu jako podstawy do stworzenia dokumentacji. Poformatujesz gramatykę, pokolorujesz coś na czerwono na screenshocie, wypchniesz do confluence'a i jest zawsze wartość dodana. Czasami na rozmowie zapomnisz o jakimś szczególiku, na czacie sobie to przeczytasz drugi raz i łatwiej odtworzysz.

3. Na tym "quick callu" będą dwie, trzy osoby. Na czacie będzie więcej i ktoś będzie mógł zerknąć, że ten problem już był i na przyszłość zapamiętać. Nieraz ratowała mnie wyszukiwarka głupiego Teamsa i funkcja "jump to message". TRANSPARENCJA I KNOWLEDGE SHARING

4. Przy okazji: myślę, że im większy skill, tym większe porozumienie można osiągnąć na czacie, serio. Możecie to nazwać bufonadą, ale quick calla częściej chcą juniorzy czy jakaś zoutsource'owana siła robocza. Z architektami i seniorami regularnie jestem w stanie ogarnąć na czacie.

Nie wiem, czy to kwestia tego, że swego czasu siedziałem sporo na IRCach i forach, a niektórzy nie, ale przecież możliwość wyjaśnienia rzeczy tekstem i obrazkiem i umiejętność zadawania dobrych pytań to była podstawa.

Myślicie, że w wielu wybitnych projektach opensource'owych, będących kolaboracją między randomowymi, zajawionymi ludźmi, były quick calle?
  • 82
  • Odpowiedz
  • 18
@karetpoker miałam raz PMke, która dzwoniła z zaskoczenia, bo miała jakieś szybkie pytanko ( ͡º ͜ʖ͡º)
Najgorsza opcja ever, chociaz projekt byl ogarniety wzorcowo.
  • Odpowiedz
@karetpoker: Brzmi jak dyskusja o tym jaki framework/język/biblioteka jest lepszy xD

Jest miejsce na calle (poprzedzone pytaniem "hej masz chwilę na calla?"), jest miejsce na slacka czy mejla.

Z biznesem często o wiele łatwiej się dogadać w cztery oczy, bo pisząc silą się na techniczne opisy czegoś czego nie potrafią opisać. Szanuję tych, którzy potrafią nagrać film z pulpitu pokazując o co konkretnie im chodzi - zawsze od razu łatwiej zrozumieć,
  • Odpowiedz
- hey I have a problem with X, it not work

- hey, but what's the actual issue? what are you trying to achieve? have you checked Y?

- quick call?


@karetpokerI podczas calla:

- odpalam X i nie działa
- jaki error dostajesz?
- yyyy że brakuje Y
- masz odpalone Y?
- nie.... teraz działa, dzięki
  • Odpowiedz
@karetpoker: Czasami masz tak zajebistą dokumentację i tak dobrych ludzi, że taki quick call to naprawdę ostateczność i głębokie rozkminy. Czasami też łatwiej mi powiedzieć i wytłumaczyć coś na callu niż pisać elaboraty na czacie, ale w takich przypadkach to i tak się umawiam na calla. Dla mnie quick call znaczy tyle, że "weź wrzuć coś na za pół godziny".
  • Odpowiedz
@karetpoker: czasami tacy wolnomyśliciele dostają pytanie, i zamiast odpowiedzieć krótko to zwlekają i każą czekać na każdą odpowiedź po kilka minut z opcjonalnym pójsciem na "away" na 30 minut. I pytanie o jedną rzecz zamienia się w wymianę wiadomości na pół dnia
  • Odpowiedz
@karetpoker: nie lubię rozmawiać "przez telefon", ale czasem muszę i jest to odwrotna sytuacja niż piszesz - czasami jakiś idiota nie rozumie słowa pisanego i 100% zawsze są to osoby, które nie potrafią przecinka postawić i wysrywają strumień świadomości. Oni potrzebują 5 razy więcej treści i szybkiej informacji zwrotnej że dobrze rozumieją. Przykre i męczące, ale tak jest. Pisanie do nich to jeszcze więcej roboty z wątpliwym rezultatem.
  • Odpowiedz
@karetpoker: Jasne. Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś, ale są momenty, kiedy ten "quick call" może być lepszy.

Jak coś jest na już i trzeba to zaraz ogarnąć, to dzwonienie i ustalenie planu działania na żywo jest jak znalezienie wody na pustyni. W kryzysie liczy się każda sekunda.
Jak jesteś w większej grupie i trzeba coś szybko przegadać, to "quick call" może być bardziej na miejscu. Na czacie łatwo coś przegapić,
  • Odpowiedz
@karetpoker: mnie smutek bierze jak czytam kolejnego autyste który ma problem ze zrozumieniem że "przerywanie się od pracy" by z kimś przegadać jakiś problem to też jest jego praca ale oczywiście musi to zwalić na swoje turbo ogarnięcie bo inaczej psycha siądzie mocno że jest takims samym klepaczem jak reszta xD
  • Odpowiedz