Wpis z mikrobloga

@Wyszynkowski: a jak daleko miałeś do tych stoków? bo ciężko mi uwierzyć, że jeździliście na 10 zjazdów po kilkaset kilometrów. ja z domu rodziców miałem w góry ponad 300 km, w czasach bez autostrad i gdy rodzicie mieli malucha to taki wyjazd to praktycznie pół dnia jazdy, do tego koszt noclegów, brak sprzętu i wyszło na to, że ja również nart spróbowałem 1 raz dopiero jak miałem 30
@troglodyta_erudyta: Mialem tak samo, nawet mi smutno bylo kiedys przez to, ze tak jakby "w tyle" zostalem. Ale teraz juz totalnie mam na to wywalone, mowiac nie ladnie. Tzn. jakis czas nie jezdze, bo mam male dzieci, ale nauczylem sie z fajnymi nauczycielami wf-u na studiach, paradoksalnie byl to przez to tak super czas, ze moze dobrze, ze tak bylo, ze nie jezdzilem wczesniej. A teraz jezdzisz ew. na snowboardzie? Czy
@troglodyta_erudyta też mnie nigdy nie było stać na takie przyjemności i nawet nie znałem nikogo, kto by mógł sobie na to pozwolić. Do tego miałem plakaty z palmami, samochodami i pięknymi kobietami. Dzisiaj to wszystko na wyciągnięcie ręki, to szkoda, że to już nie wywołuje większych emocji.
Na polskich stołach jeszcze gorzej niz na polskich drogach, a polskie kurorty to jak Mielno zima.


@ArnoldZboczek: jeżdżę na nartach regularnie i tu się zgodzę. Pełno mentalnych wsioków, buroków, szpanerów, dużo nayebanych, rozkrzyczanych Mariuszy. Czasem policja jeździ na stokach i wyłapuje co najbardziej nayebanych, ale to raczej rzadkość.

Generalnie więcej tu szpanu, blichtru, selfiaczków niż samej frajdy z jazdy. Są tacy, którzy kupują karnet na cały dzień, zjadą 3 razy, a
@troglodyta_erudyta Mieszkam całkiem niedaleko gór.
W mojej miejscowości mamy sporą górkę. Każdej zimy z kolegami tłoczylismy w śniegu trasę jak na stoku i jeździliśmy co ciemnej nocy. Ponad 700m tej trasy mieliśmy. Z nartami mam najlepsze wspomnienia - czasy Małyszomani, robienie własnych skoczni, igloo, zamków itd.
Pierwsze używane narty przywiezione z Austrii przez jakiegoś budowlańca mi i rodzeństwu kupiła mame

Ale faktycznie jeśli mowa o wyjazdach z rodzicami na stok to nigdy
@troglodyta_erudyta: e tam nie róbcie z nart jakiegoś hiper eksluzywnego czegoś, bo sam pojechałem kilka razy i to za granicę do Austrii i Włoch we wczesnych latach '00. A z żadnej arystokracji nie pochodzę. Skipasy tam były tańsze niż u nas, a tras w dolinie 10x tyle. Narty miałem wypożyczane ale nie było źle. A jak dużo z tych krajów "starej UE" przechodziło na eurasy to dostałem od cioci dużo takiego
@troglodyta_erudyta górale dużo śmigali na nartach kiedyś, teraz przy takiej słabej zimie to szkoda strzępić ryja nawet. Kiedyś był dokument o zimie stulecia z lat 50 to pokazywali w Zakopanem jak #!$%@? po stokach a reszta Polski mogła tylko patrzeć
@Serniczek_Szatana:

A co jest wybitnego w nartach? Sport jak każdy inny, Ani specjalnie ekskluzywny, ani drogi.


Niestety właśnie narty/snowboard są jednym z najdroższych "popularnych" sportów rekreacyjnych.
O ile sam sprzęt używany da się kupić relatywnie tanio (ceny wypożyczenia też nie są najniższe) , to do tego trzeba dorzucić przyzwoite ciuchy (nie widziałem wypożyczalni spodni, kurtek, rękawic) aby zapewnić sobie chociaż jako taki komfort na stoku.
No i stoki - bez wyciągu
dla mnie to jest zupełna abstrakcja.


@troglodyta_erudyta: dla mnie to samo. W latach dziewięćdziesiątych moi rodzice pożyczali od sąsiadów węgiel na reklamówki, a dzieci lekarzy po feriach opowiadały, że były na nartach lub snowboardzie. Ja w wakacje pojechałem do rodziny na wieś, a one w Chorwacji uczyły się nurkować z akwalungiem. Nie mam żalu do rodziców, bo oboje uczciwie pracowali. Dzięki temu, że mój tata zasuwał za dwóch, nasza sytuacja znacznie
Nigdy nie byłem na nartach i jak słyszę opowieści, że ktoś regularnie jeździł na narty z rodzicami za dzieciaka, zwłaszcza na przełomie lat 90/00 to dla mnie to jest zupełna abstrakcja.


@troglodyta_erudyta: a pomyśl, że są jeszcze ludzie którzy nurkują i mają cały sprzęt dla rodziny.