Wpis z mikrobloga

Wiele ludzi uzasadnia brak dzieci tłumacząc się między innymi tym, że przecież nie mają mieszkania i warunków. Na przykładzie koleżanki mojej żony pokażę, dlaczego uznaję to za wymówkę, a nie argument.

Dla ułatwienia nazwijmy ją w tej historii Kingą (imię zmienione). Od kiedy dziewczyny się znają (a to będzie już z 10 lat) Kinga powtarzała, że ona to będzie mieć dużą rodzinę i dużo dzieci. Tylko wiecie, na początku nie miała z kim, nie miała dobrej pracy i nie miała swojego mieszkania, więc wtedy tylko mówiła, ale ich nie robiła.

Mamy więc 3 czynniki, dlaczego Kinga nie ma dzieci:
- brak partnera
- brak pracy
- brak mieszkania

W czasie studiów, w czasie których była jedną z najlepszych osób, znalazła pracę. I nie jest to jej wymarzona praca (bo tą wymarzoną, mniej płatną, planowała dopiero "w przyszłości", jak już będzie mieć dzieci), ale taka, którą nie tylko bardzo lubi, jest stabilna, ale i dobrze płatna.

Odpadł więc argument braku pracy, zostają dwa:
- partner
- mieszkanie.

Równolegle w czasie studiów poznała Kamila, zakochała się po uszy i wiedziała, że to "ten jeden". I faktycznie, 2 lata temu wzięli ślub. Nadal obstawała za urodzeniem trójki dzieci. Razem z Kamilem wybrali już nawet 3 pary imion, tak wiecie, żeby każde dziecko miało już z góry wybrane imię, zanim się urodzi, bez względu na płeć.

Tylko co, nie będą przecież robić dzieci w wynajmowanym mieszkaniu. Żyli więc wygodnie, robiąc różne rzeczy, które robią ludzie w ich wieku, od imprez, przez granie w planszówki, jeżdżenie na wakacje, aż po zwykłe spanie do południa w dni wolne. No ale na pewno, jak tylko będą mieć własne mieszkanie, to już na 150% w pierwszym miesiącu posiadania mieszkania robią dziecko.

Rok temu zmarła jej babcia, która zostawiła jej 3 pokojowe mieszkanie. Musieli je tylko wyremontować. Jeszcze w czasie remontu Kinga powtarzała, że zaraz po wprowadzeniu się, zaczynają "rozmnażanie", Wyremontowali je, wprowadzili się do niego i od pół roku sobie w nim mieszkają.

Czyli wszystkie 3 jej warunki wstępne są spełnione, ma męża, stabilną i dobrze płatną pracę i własne mieszkanie. Czy to znaczy, że Kinga jest już w połowie ciąży i niedługo urodzi się jej pierworodne dziecko? No nie. Pojawiły się nowe wymówki. A bo jeszcze nie teraz, a bo przecież trzeba zrobić X, Y i Z, a bo to, a bo tamto.

I to nie jest pierwsza osoba, o której słyszę lub wiem, że robi to w ten sam sposób. Dlatego, kiedy słyszę "nie mam dzieci, bo nie mam swojego mieszkania", to uznaję to za nic innego niż wymówkę i kłamstwo.

#zmarnowanademografia — zacznę tak tagować swoje wysrywy na temat demografii, bo to obecnie temat, w którym siedzę po uszy, bo bardzo mnie ciekawią powody takiej, a nie innej demografii i ewentualne sposoby na jej poprawę, stąd będę też trochę na ten temat pisać.

#dzieci #dziecko #demografia
  • 37
@thomeq: główny powód to fakt, że kobiety nie chcą rodzić i wychowywać dzieci, bo mogą robić inne rzeczy, szczególnie gdy to na nich spoczywa główny ciężar opieki nad malcem a każdy ma wobec nich wymagania (via ten wpis).

Oczywiście problematyka całego zagadnienie jest bardziej złożona.
@zmarnowany_czas Przecież to co piszesz to jest oczywiste dla każdej średnio ogarniętej osoby, która nie oszukuje samej siebie. Dzieci zawsze rodziło się najwięcej w czasie najgorszych warunków, czyli np. po wojnach. Gdyby to sytuacja finansowa i mieszkaniowa stanowiła główny powód posiadania dzieci to by ich rodziło się pełno w krajach skandynawskich, natomiast tam urodzenia również pikują w dół i są podbijane jedynie przez imigrantów, którzy to właśnie nie mają żadnej stabilnej sytuacji.
nie sądzisz że to są jej intymne i prywatne sprawy i trochę nie masz prawa jej z tego rozliczać?


@ciemnienie: nie rozliczam, podaję przykład

ale co go to w ogóle obchodzi?


Bo demografia jako dziedzina szalenie mnie interesuje. Od zjawisk widocznych wyłącznie z perspektywy całego społeczeństwa, jak i jednostek.

a co jeżeli Kinga i Kamil nie mogą mieć dzieci, próbują ale się nie udaje, więc nie chcąc dzielić się takimi informacjami
każdy ma wobec nich wymagania (via ten wpis).


@ciemnienie: z całym szacunkiem, ale czytać ze zrozumieniem to niezbyt potrafisz. Ponownie, nie mam żadnych wymagań, pokazuję przykład.

główny powód to fakt, że kobiety nie chcą rodzić i wychowywać dzieci, bo mogą robić inne rzeczy,


I gdyby tak po prostu powiedziała, to nawet bym o niej nie wspomniał, mam i takich znajomych i mogę Cię zapewnić, że bezdzietności jako takiej nikomu nie wypominam.
@zmarnowany_czas: ale co tu rozpatrywać na przykładach? Każdy ma swoje osobiste i zwykle złożone powody i to się składa na całość.

To nie jest jakiś problem systemowy, który rozwiążesz ustawą i dotacją. Można poprawiać poszczególne aspekty od dostępności i jakości opieki ginekologicznej, opieki okołoporodowej, wsparcia matek, dostępności mieszkań i żłobków, zwiększenia zamożności społeczeństwa, dofinansowań i ulg na dzieci, społecznego do odbioru rodzicielstwa i dzieci a może się okazać, że wskaźnik tylko
ale co tu rozpatrywać na przykładach? Każdy ma swoje osobiste i zwykle złożone powody i to się składa na całość.


@ciemnienie: oczywiście. Jednak to co opisałem, to najczęściej podawany powód jaki widzę, kiedy czytam różne dyskusje na ten temat w różnych zakątkach internetu i od ludzi z całego świata. I to jedyny powód, czemu to opisałem.

To nie jest jakiś problem systemowy, który rozwiążesz ustawą i dotacją. Można poprawiać poszczególne aspekty