Wpis z mikrobloga

135 387,48 - 4,32 - 6,36 = 135 376,80

Takie sobie krótkie poranne przebieżki po bułki. Nic wielkiego, nic szybkiego, ale pańszczyzna odrobione ( ͡º ͜ʖ͡º)
Tempo słabe, ale nie tragiczne. Kolano daje radę, pewnie gdyby mi zależało to mógłbym coś tam przyspieszyć ale i tak te przebieżki są ustawione pod bułki - dystans mniej więcej ustalony, czas też.

Od poniedziałku walczę z #odchudzanie - to półtora miesiąca bez biegania od kontuzji dostarczyło mi trochę dodatkowych kilogramów (dokładniej to coś koło 5) i nawet jakoś nie rozpaczałem nad tym, nie hamowałem się z niczym zbytnio, czasem sobie folgowałem jakimiś chipsami, kolacyjkami...

No i schluß! Decyzja zapadła, jak sięgnąłem po jeansy i okazało się, że mi dupsko urosło na tyle, że nagle portki stały się jakby trochę ciasnawe ( ͡° ʖ̯ ͡°) Może to będzie ten sam impuls co 10 lat temu gdy zobaczyłem na wadze wynik 94 i z dnia na dzień się zabrałem do roboty, by skończyć po pół roku w okolicach 80? Oby, bo generalnie to powinienem zrzucić z dychę żeby się zgadzało z tabelkami (choć oczywiście wszcy mi mówią że po mnie nie widać) - i jakoś się lepiej poczuć, w końcu #zdrowie najważniejsze.

Na pierwszy ogień poszło pieczywo. Dotąd sobie jadłem normalne śniadanie - kilka kanapek, jakieś jajko, parówki, do kawy w pracy cały obwarzanek i życie miało smaczek. Nie wzgardzałem jakimiś ciastami, choć typowych słodyczy unikałem - czasem mi się zdarzyło w ramach grzechu zjeść jakiegoś batonika albo wypić sok pomarańczowy.

Teraz - obwarzanki w odstawkę, kawę po prostu piję bez podgryzania czegokolwiek. Śniadanie to jedna kanapka + jakieś jajka albo kiełbaska, obiady skromniejsze, kolacje nie istnieją i nawet jak mnie trochę ssie to ignoruję i idę spać. Oczywiście zdarzają się grzeszki (żona upiekła szarlotkę, jeden kawałek dziennie do kawy się zje), winko na wieczór na pewno będzie rzadziej, mniej i bez dodatków typu ser pleśniowy, orzeszki i winogrona. Jak mam ostre ssanie to sobie zjem jabłko i jakoś się da żyć ( ͡º ͜ʖ͡º)

Niby sztuka dla sztuki i w sumie "po co sobie odbierać smak życia" - ale już teraz po tych 2-3 dniach się czuję jakby lepiej, liczę na to że spodoba mi się ten stan - jedyny minus to będzie konieczność kolejnej zmiany całej garderoby ale takie koszty to sama przyjemność (ʘʘ)

Nic to, nagadałem się, teraz czas wracać do roboty.

Miłego dnia! ( ͜ʖ)

#sztafeta #bieganie #biegajzwykopem #enronczlapie #ruszkrakow
enron - 135 387,48 - 4,32 - 6,36 = 135 376,80

Takie sobie krótkie poranne przebieżki...

źródło: IMG_8371

Pobierz