Wpis z mikrobloga

#dzieci #zwiazki #wies Nałykałam się tabletek z kofeiną i mam sraczkę myślową I tak myślę sobie że dawno nie widziałam krowy. Mój syn nie będzie wiedział co to wieś.
Mój facet jest mieszczuchem i to hardkorowym. Widziały galy co brały i myślę jak z tego wybrnąć bez szantażu i odpalania trybu #!$%@? suki stawiającej na swoim.Nie ma przecież prawdziwie pięknego dzieciństwa bez możliwości spędzania go na wsi. I tu właściwie mogłoby się skończyć moje pytanie . Jako wieśniara wiem, jak rosną porzeczki, agrest, czereśnie, wiśnie, jabłka. Wiem czym nakarmić kury i kaczki. Wiem, jak sadzić marchewkę, przekopywać ziemniaki i podpierniczać truskawki z działki sąsiada. Wiem, jak wyglądają jadowite mrówki, pszczoły, ule, psie budy, krecie kupy, myszy, szczury. Pamiętam przyjemny chłod przegniłych piwnic, zapach węgla, umiem nawet nim napalić w piecu.A konie? Dzisiejsza młodzież potrafi je tylko zwalić.

Pamiętam, że nie należy wchodzić na strych, bo tam straszy, ale już pani krowa w oborze jest niegroźna i można do niej podejść i za cycka złapać. I napić się ciepłego mleka prosto od krowy.. i nie beda wpadać w krowie kupy gdy otworzą furtkę. i nie beda lapac koników polnych, ani gotować własnej zupy z marchewek wyrwanych z ogródka babci, i nie beda wstawać o 5 rano na grzyby do lasu, i pająk im nie usiadzie na czole i nie beda sie wydzierać na cały las i nie zgniota go i nie beda mieli jego flakow na tym czole, i nie beda skakac ze stodoly na piach, i nie beda sie rzucac w siano i nie beda jeździć traktorem i nie beda sie tym podniecac. i nie beda chodzić do malego, pięknego kościółka, na male cmentarze odwiedzac dziadkow, i nie beda jeździć rowerem wzdłuż wsi, i nie beda wtykac wszędzie glowy, i nie zawisna na plocie, nie utknie im tam noga, nie beda zbierać stonek, zabijać motyli, gnieść konikow polnych, nie beda rąbali drewna, ukladali węgla, nie beda palić w piecyku, nie beda wrzucac tych stonek do pieca, zeby sie spaliły... No jprdl czy z takiego kogoś może wyrosnąć w ogóle człowiek? Wątpię.

A nad jeziorem ojciec uczył mnie łowić. 4 lata miałam, gdy złowiłam ogromnego szczupaka. Latałam z nim w przezroczystej reklamówce po całej wsi - bez pukania wchodząc do domów sąsiadów i dumnie trzymając swoją zdobycz. Ale ja byłam wtedy szczęśliwa.

Potem jak byłam starsza, ojciec wysłał mnie rowerem po worek mąki trzy wioski dalej, powiedziałam mu że ciemno jest i boje się że mnie zgwałcą i zabiją, na co ojciec przyniósł świński ryj bo właśnie świniobicie było i kazał atakować świński ryj jak gdyby chciał mi odebrać życie, naciskając bym robiła to z całej niewielkiej siły. Dał wskazówki, by atakować oczy aż po sam mózg, pokazał jak łamać szczękę, gdzie bić z całej siły i jak by wyłączyć światło, zastrzegając jak nieodwracalne, ryzykowne i precyzyjne musi to być. Dał mi swój nóż którego używał do wsyztskiego i powiedział, że z przeciętym ściegiem achilesa żaden gwałciciel mnie nie dogoni i kazał podstawiać sobie haka i przewracać. Pojechałam po ten worek, nic się nie stało. Stało się kiedy indziej, na własne życzenie jak jeździłam po nocach bez światła na rowerze, z którym to związałam przyszłość dekadę później na stałe. Ale to inna historia. Wracając do tematu - nie rozumiem dziewczyn ciągnących do miasta, chociaż sama ten błąd popełniłam. No ale ja byłam prawdziwą wieśniarà.
KingaM - #dzieci #zwiazki #wies Nałykałam się tabletek z kofeiną i mam sraczkę myślow...

źródło: Kocham rolników PSL power

Pobierz
  • 42
@KingaM ale o co Ci chodzi? Facet mieszczuch więc wszystkie wakacje spędzicie w bloku? Przecież są oferty agroturystyczne, dziecko w ramach wakacji spotka się z naturą i będzie w sam raz.
@KingaM jak taka z Ciebie wieśniara mentalna to kup sobie działkę ROD i siej sobie marcheweczkę, obsadź wszystko porzeczkami, podpierdzielaj od sąsiadów truskawki i jabłka. Co stoi na przeszkodzie?
Jak byłam dzieciakiem to jeździłam na wieś do dziadków. Ja mieszczuch totalny. I wiesz co? Z tej tęsonoty za wsią, za pieknie pachnącym i smakujacym słońcem pomidorkiem z krzaczka kupiłam RODos. I teraz sobie sama pomidorki hoduję i siostrzeńcowi pokazuję motylki, pszczółki i
@KingaM: osoby, które nie wychowały się w ten sposób nie będą Cię rozumieć tak jak ty nie zrozumiesz osób wychowujących się w innych warunkach, czy jakbyś urodziła i wychowała się w mieście, to czy takie myśli by Cię nachodziły? jedź na agroturystykę, pojedź na weekend do lasu, nad jezioro albo bierz substytut jak ci zaproponowano czyli ROD.
@KingaM podoba mi się wpis, ja wychowana na przedmieściach ale były i gęsi i indyki i je paslam jak byłam gowniakiem xD coś tam w ogrodzie pomagałam i w kuchni no a że starymi na grzyby się jeździło i drewno robić na zimę bo mamy centralne na drewno. pamiętam jak raz ciągnik się popsuł w lesie więc tato musiał jechać po jakieś części czy coś, a ja z matką zostałam a to
@KingaM: Piękna historia. Miałem podobnie, choć nie wszystkich przygód z Twojego życia zaznałem.
Jak sobie pomyślę jak ja się boję o bombelki, a jak rodzice o nas się bali to przepaść. Jako gówniak 7-8 letni jeździłem na wozie, na kopie śliskiego siana traktorem, będąc + - 3 m nad poziomem, jadąc kilkaset metrów drogą wojewódzką o dużym ruchu. Na tylnym fotelu dużego fiata potrafiło jechać sześcioro dzieci bez zapiętych pasów, a
marcel_pijak - @KingaM: Piękna historia. Miałem podobnie, choć nie wszystkich przygód...

źródło: 1611355255_jgmlxv_600

Pobierz
@KingaM: Ja mieszkam na wsi - tego już nie ma. Przynajmniej we wsiach dookoła dużych miast. Moje dzieci 2 razy widziały kangura zanim zobaczyły krowę. Ze zwierząt to max indyki - już nikt nie trzyma nic większego. Uprawy to monokultura od 2/3 rolników którzy dzierżawią ziemię w całej gminie - mniejszych pól się nie opłaca uprawiać. Dzieciaki też już nie "latają po wsi"
zabijać motyli, gnieść konikow polnych, nie beda rąbali drewna, ukladali węgla, nie beda palić w piecyku, nie beda wrzucac tych stonek do pieca, zeby sie spaliły...


@KingaM: No kurna zaczynało się sielankowo i nawet moje dzieciństwo wsiuńskie mi się przypomniało ale to już #!$%@? akcja, KTO #!$%@? ZABIJA MOTYLE? A stonki, no ja wiem że to z amerykańskich zrzutów ale do pieca? Wystarczy nam tych holokaustów. Kinia odstaw to co bierzesz.
mieszkam na wsi - tego już nie ma. Przynajmniej we wsiach dookoła dużych miast. Moje dzieci 2 razy widziały kangura zanim zobaczyły krowę.


@Stah-Schek: hmm, może mieszkasz na wsi w Australii ( ͡° ͜ʖ ͡°)
U mnie, w promieniu 5 km od granicy miasta wojewódzkiego spokojnie zobaczysz krowy, konie czy kozy.

Dzieci biegających po wsi za to brak.
@KingaM: Kwestia genów i przystosowania. Ja jestem wielopokoleniowym mieszczuchem. Nawet moi rodzice nie mili babci na wsi. Mam rodzinę w mniejszych miejscowościach ale gdzie by nie szukał to żadnego rolnika nie znajdę. Żadna koleżanka ze szkoły nie zaprosiła mnie na wieś. Ale dobrze mi z tym. Miasto moim naturalnym miejscem występowania. ( ͡° ͜ʖ ͡°)