@rysiul86 W ogóle nie jest przypadkiem tak, że głosujesz na konkretnych ludzi a partia tej osoby, decyduje i tak kto zasiądzie w "ławce"? Pytam, bo akurat ze wstydem przyznaję, że się w tym mało orientuję.
@wojtek-m: partia decyduje tylko o kolejnościach na liście, to ma znaczenie bo ludzie głosują najczęściej na 1 miejsce na liście. Ostatecznie z listy wchodzi ten kto ma najwięcej, dlatego ostatnie miejsce na liście też jest często wchodzące, ponieważ dużo ludzi głosuje też na ostatniego na liście :)
@wojtek-m: partia decyduje tylko o kolejnościach na liście, to ma znaczenie bo ludzie głosują najczęściej na 1 miejsce na liście.
To też jakaś oznaka małej świadomości społecznej w obecnym systemie (sam ją nawet tutaj pokazałem) > Ostatecznie z listy wchodzi ten kto ma najwięcej, dlatego ostatnie miejsce na liście też jest często wchodzące, ponieważ dużo ludzi głosuje też na ostatniego na liście :)
Czy w takim razie zasada proporcjonalności jednak nie daje i tak, pewnego "pola manewru" do obsadzania przez partię "ławek"? (pomijając tych z "jedynki" mających priorytet).
treść pochylona__Ciężko się tego pozbyć, skoro wybieramy partie, które łamią konstytucję.
To nie znaczy, że nie warto próbować... Wpierw trzeba w ogóle spróbować dotrzeć do świadomości ludzi, że taki problem w ogóle istnieje i to nie jest coś czego nie ma się prawa ruszać. W 1991 roku mieliśmy ultra proporcjonalne wybory więc to świadczy o tym, że może być
>Czy w takim razie zasada proporcjonalności jednak nie daje i tak, pewnego "pola manewru" do obsadzania przez partię "ławek"? (pomijając tych z "jedynki" mających priorytet).
@rysiul86: w obecnym parlamencie chyba tylko 4 posłów dostało się z ostatniego miejsca, nie wiem czy tyły list są takie intratne. No chyba, że mam zle info.
@ziomus0812: Zapewne nie pamiętasz wyborów z początku lat 90 - tych kiedy kilkanaście pratyjek zasiadało w w sejmie i przeforsowanie czegokolwiek zakrawało o cud.
@Bpnn: Ciężko się tego pozbyć, skoro wybieramy partie, które łamią konstytucję.
Co przez to rozumiesz?
To nie znaczy, że nie warto próbować... Wpierw trzeba w ogóle spróbować dotrzeć do świadomości ludzi, że taki problem w ogóle istnieje i to nie jest coś czego nie ma się prawa ruszać. W 1991 roku mieliśmy ultra proporcjonalne wybory więc to świadczy o tym, że może być