Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mircy, potrzebuję porady.
Jakieś pół roku temu mój różowy zrezygnował z pracy w pewnej firmie ze względu na likwidację oddziału w naszym mieście. Zarządzała tam zespołem kilkunastu osób, praca dosyć mocno wymagająca, ale satysfakcjonująca i dobrze płatna. Pracowała tam od samych studiów, gdzie wzięli ją po stażu. Firma oczywiście chciała ją w drugim oddziale, ale dziennie dojazd to prawie 100 km. Praktycznie brak możliwości dojazdu pociągiem, więc jedyną opcją był samochód. Po przekalkulowaniu stwierdziliśmy, że wliczając czas na dojazd, odejmując koszty paliwa i utrzymania samochodu to już lepiej jak znajdzie nawet gorzej płatną pracę, ale na miejscu. No i to był błąd.

Pierwszy miesiąc super. Wypoczęła, cieszyła się wolnym czasem, pomagała pokończyć projekty za co firma płaciła jej 50% wynagrodzenia. Potem zaczęła szukać pracy. Mocno pewna swojej wartości już na etapie czytania ogłoszenia odrzucała daną pracę jeśli coś jej minimalnie nie pasowało. Mówiłem, że musi zmienić podejście, bo wiem po znajomych jak wygląda szukanie pracy, szczególnie na tak ograniczonym rynku pracy jak w naszej miejscowości. No i tak było - praktycznie zero odpowiedzi. Do tego w szukaniu pracy kierowała się tylko tym, żeby było to kierownicze stanowisko, nawet jeśli nie miała pojęcia o branży.
Potem zmniejszyła swoje oczekiwania, ale wciąż praca całkiem dobra. I od razu efekty - dostała zaproszenie na trzy rozmowy. W jednym miejscu byli nią zachwyceni. Kierowniczka stwierdziła nawet, że za 3 lata widzi ją jako szefa zespołu, bo tyle musi przepracować żeby awansować. A moja skupiła się w zasadzie na jakichś pierdołach i stwierdziła że to nie praca dla niej. Kolejna rozmowa - podobnie. Przy jednej z tych rozmów byłem, babka była w ciężkim szoku jak odmawiała. Podobnie jak nasi znajomi i rodzina, wszyscy pukali się w głowę co robi ze swoim życiem. Polska B - praca za 5 tys. na rękę, a ona "niestety muszę podziękować".

W efekcie od pół roku moja dziewczyna "pomaga" na czarno w firmie swojej siostry na pół etatu. Zarobionych pieniędzy wystarcza jej na zapłacenie rachunków i jedzenia. Zero potrzeb. Poza siedzeniem u siostry, gapieniem się w TV i telefon oraz ogarnianiem mieszkania nie robi nic. Przestała chodzić do fryzjera, kosmetyczki, malować się. Zrezygnowała z zajęć sportowych. Każda nasza rozmowa to instant kłótnia z ciężkimi zarzutami w moją stronę, że wywieram na niej presję i nie daję spokoju. Ostatnio nawet doszło, że ją dręczę psychicznie. Od razu argumenty, że jak mi nie pasuje to mogę ją zostawić.

Kocham ją, bo sporo przeżyliśmy razem przez osiem lat. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć, mieliśmy sporo większe problemy rodzinne czy finansowe wcześniej. Zawsze działała jak maszyna, na chłodno rozwiązywaliśmy wszystko i nie sądziłem, że utrata pracy spowoduje u niej taką zmianę.

Kompletnie nie wiem co robić. Miotam się pomiędzy chęcią zakończenia tego, skoro z jej strony nie widzę żadnej chęci na poprawę. Zapewnia mnie że mnie kocha, radzimy sobie z innymi kwestiami, a jak tylko pojawia się kwestia pracy to wpada w histerię.

Podejrzewam, że najbardziej brakuje jej właśnie tego zarządzania ludźmi bo była w tym naprawdę dobra. Cieszyła się sporym autorytetem i szacunkiem. Wychodzi na to, że cała jej pewność siebie była na tym zbudowana i jak to straciła, to wszystko się dalej posypało. Co robić?

#zwiazki #logikarozowychpaskow



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Jailer
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 6
@mirko_anonim: ale co "Robic" ? nic. po prostu nic.

laska wysadzona z siodła, i oczekuje ze w waszej miejscowości firmy "rzuca" się na nią...
gdzie u was "zarządzanie ludźmi" firmy szukają ?

za pół roku po prostu będziesz miał babę na utrzymaniu. bo ona "szuka pracy" na FB.. na Netflix..

albo się ogarnęła i wzięła te robotę która dostaje albo raczej nie bo to "poniżej jej kwalifikacji" - no cóż. niektórzy
Kompletnie nie wiem co robić. Miotam się pomiędzy chęcią zakończenia tego, skoro z jej strony nie widzę żadnej chęci na poprawę.


@mirko_anonim:

odnaleźć własne jaja. Albo wspierasz swoją kobietę albo zejdź z drogi, bo sama cię usunie.

Moja kobieta zbankrutowała, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Posypała się finansowo, psychicznie, fizycznie, biznes zatonął z hukiem. Do tego od zawsze była w typie "silna, niezależna, samowystarczalna", a takie osoby mają trudność z przyjęciem
W efekcie od pół roku moja dziewczyna "pomaga" na czarno w firmie swojej siostry na pół etatu. Zarobionych pieniędzy wystarcza jej na zapłacenie rachunków i jedzenia


@mirko_anonim: no i tak się kończy jak ktoś młody za bardzo "uwierzy" w siebie i myśli że od razu po studiach będzie zarabiać 10k jako kierownik

Pewnie różowa miałaby taki hajs, ale za 3-5 lat, jak już minimalnie doświadczenie nabierze, a nie z dupy na
@mirko_anonim:

Do tego w szukaniu pracy kierowała się tylko tym, żeby było to kierownicze stanowisko, nawet jeśli nie miała pojęcia o branży


Bardzo duża czerwona flaga już na samym wstępie.
@kosmita: całkiem sensowna wypowiedź
Prowadzenie kobiety nie polega na szarpaniu jej za rękę za sobą na siłę na środek jeziora a podaniu ręki w oczekiwaniu że sama złapie, a jak nauczy się pływać to sama ją puści i zacznie działać