Wpis z mikrobloga

Was też to #!$%@? w polskich filmach że są tak #!$%@? nagrane pod względem dźwiękowym? Wszystko nagrane naraz i #!$%@? słychać jak się nie #!$%@? dźwięku w telewizorze na dużą głośność. W filmach z Europy zachodniej czy z USA nawet jak cichutko sobie włączę to zajebiście slychac dialogi
  • 88
  • Odpowiedz
@hehehej @Qql3l3 @paruwczak
Ostatnio rodzice oglądali czarno biały film z Kaliną Jędrusik. To samo Stawka większa niż życie, a nawet Czterej pancerni.
Dialogi perfekcyjnie wyraźne, cały czas jednakowy poziom dźwięku.
Przecież sprzęt w tamtych czasach był mizerny.
Co więc z dźwiękiem w polskiej kinematografii poszło nie tak?
  • Odpowiedz
@hehehej i w końcu już podgłośniłeś, słyszysz dialogi, główny bohater podchodzi do drzwi, przekręca kluczyk... i JEB! - huk jakby strzelił z magnum 45, cały blok obudzony, a Ty szukasz w Panoramie Firm kliniki dla głuchoniemych xD
  • Odpowiedz
@hehehej: #!$%@?, nawet mi nie przypominaj. Chcesz pooglądać na normalnej głośności to albo nie słychać dialogów albo wszystko inne #!$%@? po uszach. Nie wiem czy to jakaś Polska tradycja, czy może nagrywanie/miksowanie ścieżek dźwiękowych jest najtrudniejszym etapem produkcji, ale praktycznie zawsze jest padaka
  • Odpowiedz
@hehehej: Chyba jeszcze w latach 90' np. w filmie Psy było normą nagrywanie postsychronów czyli aktorzy nagrywali swoje dialogi jeszcze raz w studiu. A później bliżej lat 2000 już kasy było szkoda dla aktora.
  • Odpowiedz
@hehehej: Za każdym razem. Naprawdę bardzo często jest tak, że nie dość, że aktor bełkocze, to ledwo go słychać, natomiast wszystko inne głośniejsze o 40 dB.
  • Odpowiedz
@epicentrum_chaosu: wtedy były tzw. Postsynchrony. Dogrywali kwestie dźwiękowe jeszcze raz w studio. Czasem wypadało to słabo bo nie zgrywało się z ruchem ust. I całe dźwięki tla były też dodawane jeszcze raz w postprodukcji bo trzeba było wyciszyć całą ścieżkę dźwiękową.
  • Odpowiedz