Wpis z mikrobloga

Jakoś w marcu wracałem koleją z Lublina do Gdyni. Byłem strasznie #!$%@?, bo słabo mi poszło na nagraniu 1z10 więc po wypiciu dwóch piwek w barze na dworcu w Lublinie, pierwsze kroki po ruszeniu skierowałem do Warsu. Los chciał że w ciągu 20 minut nawiązałem kontakt z randkowymi typami i tak se siedzieliśmy i piliśmy browary. Jeden z nich był koksem i właścicielem jakieś siłki w Warszawie (krokodyle czy tam aligatory), drugi w markowych dresach i że stylowym wąsem twierdził że zajmował się marketingiem internetowym a dwóch ostatnich chwaliło się niesamowitymi zyskami na rynku Forex. No i cos mi tu nie pasowało, bo wyglądali jak typowe gołodupce z Sochaczewa czy tam Płońska i nawijali na okrągło o tym że mają swój zespół, organizują szkolenia i nas zapraszają. Zyski oczywiście ogromne, morze możliwości itp. Wysiadłem z nimi w Warszawie wschodniej czekając na przesiadkę na pendolino, poszliśmy sobie do żabki żeby #!$%@?ć jeszcze Królewskie pod dworcem czekając na nasze pociągi i tak i ich słucham i słucham i mówię coś w stylu. Słuchajcie, ja nie wiem czy wy zdajecie sobie sprawę ale to brzmi jak typowy MLM (chociaż w głowie miałem myśl co jak granie na Forexie może być MLMem)

No i teraz dzięki wykopowi wiem, że wyczułem MLMiarzy nawet po 7 browarach xD

#frajerzyzmlm