Wpis z mikrobloga

Kiedy miałem z 15 lat czyli +/- 20 lat temu jeździłem dużo na #rower. Dużo w sensie codziennie kilkadziesiąt kilometrów, co weekend 5 rano rowerem na dworzec #katowice i w Beskidy. Rower Canyon kupiłem w słynnym interkomisie w Siemianowicach śląskich - ani ja, ani koledzy, ani tym bardziej sprzedawca nie wiedzieliśmy co kupuję, ale osprzęt się zgadzał, a #!$%@?ąc w wakacje na czarno za 5 PLN na godzinę po 10h dziennie odłożyłem te 2200 PLN i go kupiłem. Liczył się tylko rower jako hobby, a że kasy za bardzo nie było to mogłem jedynie przeglądać "Katalog rowery" (drukowany) gdzie były wszystkie części świata wraz z wagami i orientacyjną ceną. Każdy z nas marzył o Foxie albo Sidzie z przodu, carbonowej kierownicy, albo czymś ze stajni XTR. Każda z tych części kosztowała tyle co pensja mojej matki więc mogłem sobie jedynie pomarzyć. Dziś wracając do roweru i będąc wykopowym #programista15k poszedłem na grubo i postanowiłem wszystko co się da i ma jakiś sens wymienić na carbon. Tak oto zmieniając sztycę, siodło, kierownicę i mostek odchudziłem i tak już chudą Univege Alpine upc-t o kolejne 500g. Czy to się opłacało? Oczywiście, że nie ( ͡º ͜ʖ͡º) Czym było warto? Jak cholera, zajebiście jest wrócić do starych marzeń i je spełnić #czujedobrzeczlowiek ()
Tapirro - Kiedy miałem z 15 lat czyli +/- 20 lat temu jeździłem dużo na #rower. Dużo ...

źródło: temp_file.png5560022213978773254

Pobierz
  • 29
  • Odpowiedz
  • 0
@Tapirro ja się zastanawiam co lepiej wpłynie na jazdę rowerem. Odchudzić rower o 0.5 kg czy siebie o np 1 kg. Kiedy będzie lżej pedałować?
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@-pafel lżejszy rower to co innego niż lżejsza dupa. Lepiej inwestować w redukcję swojej wagi, ale lżejszy rower jest jakby bardziej zwinny. Ciężko to opisać, ale radzę kiedyś przejść się na dzień testowy jakiegoś producenta gdzieś możesz wytestować każdy model z gamy i przejechać się po prostej na najtańszym modelu i zaraz potem na takim z 1,5 kilo lżejszym. Zaraz zrozumiesz o co chodzi. Moje zmiany nie mają sensu ani ekonomicznego, ani
  • Odpowiedz
@Jgruyf: Jeżdżę prawie codziennie, ale tylko w weekendy, a właściwie w niedzielę coś więcej, jakieś 100, czasami 200 km. Z wiekiem bardziej zaczęła przeszkadzać mi pogoda – przy większym prawdopodobieństwie deszczu odpuszczam. Kiedyś potrafiłem wyjechać na spontanie na 200 km, w połowie dystansu kilka kilometrów jechać w burzy i dosychać na powrocie. Dziś nie ma opcji. Ale jak już się zbiorę, to coś tam formy wciąż mam i w połączeniu z
  • Odpowiedz
  • 0
@Wilczak Spoko. Za 200 km szacun. Nigdy tyle nie przejechałem w dzień. Nie mam takich ambicji. Wolę pozwiedzać, coś zjeść, zdjęcia zrobić. Jazda w deszczu jest bez sensu dla mnie. To tylko kilometry ewentualnie. Wczorajszy dzień spędziłem w hotelu. Lało non stop. Też odpuszczam. Dzisiaj zapowiadało się lepiej. Ruszyłem. Niestety lekkie górki i deszczu było sporo. Niezbyt intensywnego.
  • Odpowiedz
życiową historie z rowerem mam podobną, ale nie mogę sobie pozwolić na zakup wypasa, bo trzymam przypięty pod drzwiami w bloku. A marzy mi się bardzo
  • Odpowiedz