Wpis z mikrobloga

#filozofia #socjologia #antynatalizm #milosc

Tak sobie popisze, mini esej, bo większość ludzi i tak nie rozumie a sądzę że to ciekawe i ważne.

Ogólnie nasze życie, egzystencja ludzkiego gatunku jest bezcelowa, absurdalna i nie ma większego sensu.
Świetnie pokazuje to filozofia antynatalistyczna z logicznego i etycznego punktu widzenia a tej w sensie ścisłym, nie potrafią obalić nawet dobrzy katoliccy filozofowie.
W tym miejscu warto wymienić esej "Ostatni Mesjasz" Petera W. Zappfe, ale też książki Davida Benatara. Polecam tego drugiego wyszukać na YT, a wspomniany esej tego pierwszego, jest w postaci PDF na bazhum.

No dobrze, ale co z tego dla nas realnie wynika?
Myślę że wiele ważnych, kluczowych kwestii, które wydaje mi się, że każdy świadomy człowiek, powinien spróbować przyswoić, by poruszać się po nich swobodnie.

W życiu każdego z nas pojawiają się lepsze i gorsze momenty, czasami pojawia się taki stan, który został nazwany ciemną nocą duszy, co można pomylić z depresją, choć kolokwialnie bardziej pasuje to opisać jako "potężny dół".
W tym stanie, wiele z dotychczasowych naszych wierzeń i przekonań na temat tego kim jesteśmy i tych dotyczących kształtu świata, tego jak go postrzegamy, zwyczajnie rozpada się.
Może to prowadzić do naturalnej chęci wypisania się z Matrixa, czyli czegoś w rodzaju aktu lykniecia czerwonej pigułki.
I w istocie jest to bardzo ważny proces, który rozpoczyna naszą prawdziwą drogę do stawania się w pełni człowiekiem.
Nie gwarantuje on oczywiście szczęścia, nie redukuje problemów, wręcz przeciwnie, różnica jest jednak taka, że przyjmując bezsens i absurd życia, możemy pokierować nim, nagiąć nieco bardziej zycie na te aspekty które są bliskie naszym sercom, prawdziwym pragnieniom. Proces ten zbliża nas również do miłości własnej a zatem ułatwia zaproszenie właściwej osoby/osob do naszego życia.

Przestaje być bowiem ważne, czy komuś zaimponujemy, czy wpiszemy się w czyjeś oczekiwania, jakaś statystykę. Może też zagwarantować, że jako uwolnieni ludzie, nie będziemy musieli udawać samców alfa, nie będziemy musieli biegać za partnerami o nikłej świadomości, którzy nie potrafią udźwignąć prawdy o naszej egzystencji.
Będziemy mogli się uwolnić od rodziców, toksycznych relacji, mówiąc wprost to wszystko co myślimy. Działając w prawdzie i w zgodzie z sobą, z jednej strony narazimy się na problemy, tak to często postrzegać będziemy. Jednak odwaga by wyrazić to co nasze, z czasem przywróci nam godność i wolność.

To co najważniejsze, zetknięcie się i wejrzenie prawdziwe w ten mrok bezsensu, absurdu, bólu, traum, które na nas nałożono rodzinnie czy społecznie, będzie prowadzić nas do rozumienia tego czym jest miłość. Nie mówię o miłości romantycznej ale właśnie o miłości do siebie i drugiej istoty ludzkiej, głównie na drodze empatii, zrozumienia. Miłość nie polega na odgrywaniu ról, budowaniu fasad. Ale właśnie dojrzała miłość czerpie swoje źródło w świadomości absurdu, bezsensu egzystencjalnego, tylko wtedy staje się pełną i prawdziwą.

Wszyscy jesteśmy przegrywami, bo przegramy, umrzemy.
Ale w każdym z nas jest coś co zasługuje na miłość i zrozumienie. W każdym z nas jest pragnienie, pasja, naturalne oczekiwanie dialogu, zrozumienia, miłości, pasji które to chcemy zrealizować. Róbmy to, pozostając autentycznymi wobec samych siebie i innych.

Jedyne piekło jakie istnieje, to takie, zafundowane nam przez głupich ludzi, rodziców, partnerów, społeczeństwo, ale też piekło to wiąże się często z naszą zgodą na jego istnienie, bo wydaje się nam że na nie zasłużyliśmy.

Życie jest bez sensu, zatem możemy nadać mu nasz własny sens i kochać tych, którzy nadali mu podobny sens, który z nami rezonuje.

Obiektywnie życie jest bez sensu, ale o ile nie ranimy samych siebie i innych, nie działamy wbrew własnej woli czy woli innych ludzi, wszystko jest ok.

Możemy sobie siedzieć w piwnicy, możemy jebnac robotą w której czujemy się źle traktowanymi. Możemy odejść ze związku w którym ktoś źle nas traktuje, możemy zaakceptować samotność, czekając na prawdziwą miłość, zamiast katować się myślami, że nie mamy partnera/partnerki.

Nie musimy się rozmnażać, jeśli nie czujemy się na to gotowymi. Możemy przecież zrobić dużo więcej dla społeczeństwa, niż tylko spłodzić kolejne dziecko, które miałoby czuć się źle na tym świecie i z dużym prawdopodobieństwem będzie się tak czuło.

Wzrastajcie mireczki, kochacie się. Nie przejmujcie się niczym. Nikt wam złego słowa nie powie, bo w istocie to nie czyjeś słowa są ważne, ale te słowa jakie wypowiadacie sami do siebie. I bądźcie w tych słowach czuli, kochający.

Przyjmując negatywną narrację o sobie samych, zawsze będziecie wpuszczać do swoich żyć jedynie ludzi, którzy tę narrację potwierdzą.

Życie jest bez sensu, jest trudne, absurdalne, ale miłość absurdalną nie jest, to jedyne antidotum, jedyny sensowny, antypodalny czynnik, który pozwala przywrócić balans.

Życzę wam wszystkim, byście kochali, to kim jesteście, to co robicie, tych ludzi, przyjaciół, partnerki i partnerów, to czym zajmujecie się zawodowo czy z pasji, oby to stanowiło w Was spójną całość.

Nie traćcie odwagi, bo tak naprawdę to co jest, jest w waszych rękach. Wiem, wolelibyśmy lepiej, zamiast trójki przynieść piątkę, nie dostać lania od ojca, czy cichych dni od kobiety, która twierdzi że kocha.

Ale to tylko tym ludziom wydaje się że jest jakaś trójka, czy piątka. Nie ma to żadnego umocowania w rzeczywistości.
Czlowiek jest absurdalnym, zawsze będzie popełniał błędy. Wystarczy spojrzeć na naszą historię.
Z czego dostałeś piątkę, może szóstkę?
Jesli tak, to podążaj za tym, bo to znaczy że to kochasz a resztę miej w dupie.
  • 8
@Syntax: wspaniałe myśli, ogarnęłam to około 15 roku życia (ʘʘ) Ps. nie trzeba wpadac w czarną dziurę bezsensu, żeby dojść do podobnych wniosków o np. miłości i własnej wartosci.
Życie jest bez sensu, jest trudne, absurdalne, ale miłość absurdalną nie jest, to jedyne antidotum, jedyny sensowny, antypodalny czynnik, który pozwala przywrócić balans.


@Syntax: Piękne to złudzenie, że agape nie jest absurdalna.
Taka sobie myśl pijana. Raczej nie trzeba odpowiadać.
via Android
  • 2
@Otom_jest
W sumie z wszelkich iluzji, miłość, agape, pełni przynajmniej jakaś ważną funkcję. Ogólnie sublimacja zdaje się być jedyną formą działania, która pozwala przetrwać we w miarę dobrej kondycji.
Gdyby zabrano nam wszelkie złudzenia, to w sumie życie nie warte byłoby przeżycia, zwyczajnie wszyscy byśmy wyginęli.
Oczywiście powstanie ludzkiego umysłu i samoświadomości, zdaje się być chichotem, przewrotnością natury. A może nie?