Tyle się mówi owocowych czwartkach, luxmedzie i innych pierdołach w ogłoszeniach. Dla mnie benefitem byłaby praca bez #scrum #agile i tych wszystkich spierdzielonych spotkań i zj3banych scrum masterkow którzy zachowują się jak członkowie sekty. Jak widzę miro to #!$%@? mnie strzela.
@scala_dev: Gdzie wy ludzie pracujecie, że tak klniecie na scruma? XD
Przecież to zostało wymyślone po to, żeby chronić devów przed niekontrolowanym i nieuporządkowanym zalewem gówna od strony biznesu.
A fakt, że w procesie który ma być adaptowalny do potrzeb zespołu i może być dostosowywany co sprint daliście sobie wyhodować nowotwora w postaci patologicznego SM i wejść mu wam na głowy, to tylko wasza wina, i nie ma co się tym
@scala_dev: Jaki tysiąc spotkań? Krótkie daily codziennie, plus raz na sprint: planning, demo i retro, z czego dwa ostatnie to raczej relaks, no a jak macie trochę oleju w głowie to oddzielny refinement żeby planowania nie robić cały dzień, i tyle.
@scala_dev: Bo taki klasyczny waterfall ze spisaną z góry całą księgą wymagań nie ma najmniejszego sensu we współczesnym biznesie, i chyba każdy kto popracował w waterfallu albo we "własnym lepszym frameworku" jakiejś firmy, będzie uważał scruma za niemal ideał procesu. Wdrożenia oczywiście mogą być wujowe, albo po prostu oszukane (jakieś własne gówno zapakowane w papierek z napisem "Scrum"). A wtedy, jak to mówią: organizacji nie zmienisz, ale zawsze możesz zmienić organizację
@scala_dev: a co ci w sumie te spotkania przeszkadzają? to idealny moment na nastawienie prania, zmywanie naczyń itp za który płaci pracodawca. Ja to bym chętnie nawet dwa scrumy wziął.
@PaaD: nie. Waterfall ma największy sens tylko wymaga od klienta biznesowego i analityków PRZYŁOŻENIA SIE DO PRACY. A nie zmienimy sobie kluczowe wymagania po testach, albo kiedy chcemy bo mamy wywalone.
Waterfall ma największy sens tylko wymaga od klienta biznesowego i analityków PRZYŁOŻENIA SIE DO PRACY.
@fujiyama: czyli w praktyce nieosiągalne. Plus waterfall też wymaga bardzo dobrego przygotowania ze strony devów. Ja często zaczynajac zadanie nie mam pojęcia jak to dokładnie zrobić, czego użyć. To wymagałoby ode mnie zaplanowania wszystkiego dosłownie wszystkiego na cały projekt zanim się on w ogóle rozpocznie. To jest większa udręka, więc nie, waterfall nie ma największego sensu.
@Anakee: a gdzieś pisałeś explicite o Polsce? W Polsce w 1960 nie robiło się oprogramowania, ale metodyki zwinne były stosowane od początku jak się tylko pojawiły u nas komputery. Tylko że one się tak nie nazywały.
Tyle się mówi owocowych czwartkach, luxmedzie i innych pierdołach w ogłoszeniach. Dla mnie benefitem byłaby praca bez #scrum #agile i tych wszystkich spierdzielonych spotkań i zj3banych scrum masterkow którzy zachowują się jak członkowie sekty. Jak widzę miro to #!$%@? mnie strzela.
Ja pierr dole
Przecież to zostało wymyślone po to, żeby chronić devów przed niekontrolowanym i nieuporządkowanym zalewem gówna od strony biznesu.
A fakt, że w procesie który ma być adaptowalny do potrzeb zespołu i może być dostosowywany co sprint daliście sobie wyhodować nowotwora w postaci patologicznego SM i wejść mu wam na głowy, to tylko wasza wina, i nie ma co się tym
@scala_dev: lubisz prace w waterfallu?
@scala_dev: jak nie? Niektórzy pracują w IT zanim się zwinność pojawiła :)
@scala_dev: ale wiesz, że sam wybierasz spotkania na które chodzisz?
A nie zmienimy sobie kluczowe wymagania po testach, albo kiedy chcemy bo mamy wywalone.
@fujiyama: czyli w praktyce nieosiągalne. Plus waterfall też wymaga bardzo dobrego przygotowania ze strony devów. Ja często zaczynajac zadanie nie mam pojęcia jak to dokładnie zrobić, czego użyć. To wymagałoby ode mnie zaplanowania wszystkiego dosłownie wszystkiego na cały projekt zanim się on w ogóle rozpocznie. To jest większa udręka, więc nie, waterfall nie ma największego sensu.
@Krolik: w Polsce?