Wpis z mikrobloga

tl:dr: Takie tam żale i przemyślenia z okazji nadchodzących urodzin

Poczyniłem niesamowite postępy jeśli chodzi o rozwój samego siebie, jestem zupełnie inną osobą, odzyskałem sprawczość nad życiem a jednak strefa relacji wciąż jest niedostępna. Przez to ciężko mi jakkolwiek pozytywnie oceniać swoje zmiany skoro nie zmieniły nic, ok, żyje inaczej, jestem "lepszym" człowiekiem, ale nie dało mi to żadnej "nagrody" w postaci, choćby odrobiny, uwagi kobiet. Czyli robię za mało. A na więcej nie mam sił. Daje z siebie 100%, wiele musze przezwyciężać i ciężko to wszystko robić gdy nie mam nikogo kto mnie wesprze, przytuli. Jasne, rób dla siebie, nie dla kobiet. Wiadomo, że głównie dla poprawy swojej własnej egzystencji i dobrostanu psychicznego się rozwijam ale nie przynosi mi już to radości.
W pewnym sensie boje się ściany, gdzie nie będę miał już żadnych znaczących rzeczy do poprawy a wciąż będę sam. Co wtedy? Dalej egzystencja na zasadzie pracy po to, żeby mieć jeszcze lepszy samochód, jeszcze lepszy sprzęt domowy, dodatkowy remont, nowy mebel? Czy to sprawia radość? chwilową, nieznaczącą
Życie rzuca mi nieustannie kłody pod nogi, obecnie musze się mierzyć z problemami zdrowotnymi, łykam tabletek tyle co, stary, schorowany, dziadek i czekają mnie ciężkie 2 miesiące przed sobą związane ze zmianami leków. Biore to wszystko na klatę ale często pojawia się pytanie "po co to wszystko?".
Normik rzuca hasłem "samotność jest super" i o tym jak potrafi rozwinąć ale nie wspomni o tym jak posiadanie kogoś bliskiego pomaga w trudnych momentach, jak sprawia, że te dobre stają sie jeszcze lepsze gdy możesz się nimi dzielić. Lockdown był najlepszym potwierdzeniem bo nie widze artykułów o tym jak to ludzie zyskali średnio 10iq dzięki samorozwojowi w samotności a tylko te o #!$%@? stanie psychicznym i zyskaniu 10kg od zajadania izolacji.
Wkręcam się w nowe hobby - longboarding, fajny dodatek. Jasne, mam co robić. Tylko wciąż brakuje tego "czegoś".

Nie obraziłbym się gdybym był w stanie chociaż zbierać pary na portalach randkowych i raz na jakiś czas umówić się na kawe ale to jest nieosiągalne. Czuje, że mam zerowy wpływ na to wszystko, nawet jak umówiłem się na masaż erotyczny to zostałem wystawiony xD Może i jestem niewierzący ale nabieram przekonania, że ciąży na mnie klątwa samotności. A mój nonkonformizm nie pozwala mi się z tym pogodzić i wole zabić się około 30 niż tak żyć. Incelstwo to naprawdę #!$%@? problem i lata terapii czy psychiatrów i rozwoju niewiele wnoszą. Albo się "dzieje samo" albo nie dzieje się wcale i nie ma nic co można z tym zrobić.

#przegryw #samotnosc #samobojstwo #zwiazki #zalesie #rozwojosobisty #psychologia #psychiatria
  • 15
@MrSknerus: sytuacje jeszcze bardziej komplikuje fakt, ze po 20 roku zycia prawie wszystkie rozowe zajete albo szukaja kogos na "swoim poziomie", zostaly jedynie jakies szony albo chore psychicznie, poje-bane.
@MrSknerus: Niby zagadywanie na żywo to taka gra numerów i w końcu coś musi wyjść o ile się nie jest sub5, z tym że i tak ilość żenady, złych reakcji i dziwnych sytuacji przez jakie się przejdzie nieuchronnie podmyje fundamenty tak mozolnie budowanego poczucia własnej wartości. Jest to swego rodzaju błędne koło
jestem "lepszym" człowiekiem, ale nie dało mi to żadnej "nagrody" w postaci, choćby odrobiny, uwagi kobiet.


@MrSknerus: to będzie trochę niepopularna opinia, zwłaszcza na tym tagu i problem na zupełnie innym poziomie niż to z czym boryka się większość osób tutaj.... Rzecz w tym, że ty nie stajesz sie lepszym człowiekiem tylko się wygodniej urządzasz w życiu. Jest PRZYJEMNIEJ a nie SZCZĘŚLIWIEJ. Prawda jest taka, że pogoń za materialnym komfortem i
typ wieku 25 lat nigdy nie uprawiał seksu,


@przegrywam_przez_miasto: typ pisze o tym że zamiast #!$%@?ć na tagu to poprawia swoje życie ale w sumie nie widzi po co o i nie przynosi mu to satysfakcji. Więc ja mu pisze że na koniec dnia to nigdy mu nie da satysfakcji
@LifeReboot nie przynosi mu satysfakcji, bo nie ma znajomych i nigdy nie miał dziewczyny

gdyby użyteczność przynosiła mężczyznom satysfakcje, to w wolnym czasie zamiast uganiać się za dupami i chodzić ze znajomymi na popijawy chodziliby na wolontariaty

a pójdź sobie na dowolny wolontariat, to zobaczysz że 90% uczestników to będą kobiety

A połowa z tych 10% facetów chodzi bo chce tam poznać dupę a nie pomagać xd