Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Bawi mnie to jak ludzie opisują szybki dojazd z "podmiejskich" domów pobudowanych 30 czy 50km od Warszawy czy Wrocławia. 30 minut i jestem w robocie/w centrum. Tak, jasne. Dolicz jeszcze wchodzenie i wychodzenie z samochodu, parkowanie, korki, stanie na światłach.

Jeździłem tak przez parę lat z domu rodzinnego i to była koszmarna strata czasu i realne wykluczenie z życia miejskiego. Na początku roku kupiłem mieszkanie we Wro z którego do roboty mam 900 metrów. Dojście (od drzwi do drzwi) zajmuje ok. 13-16 minut, dojazd samochodem podobnie ze względu na światła/korki, rowerem 5-10 minut w zależności od cyklu świateł. I są to super komfortowe czasy, ale jeśli pokonanie kilometra w mieście zajmuje kilkanaście minut to wiadomo że 30 kilometrów z dojazdem pod drzwi nie pokona się w 30 minut - to oszukiwanie samego siebie. Poza tym gdy jest się blisko domu to nie trzeba zabierać ze sobą tylu rzeczy (jedzenie, ubrania na przebranie, rzeczy które warto mieć na wszelki wypadek itp.), zawsze można podejść do domu.

Pomimo tego, że pracuję w zadaniowym czasie pracy i nie muszę siedzieć w robocie od 8 do 16 (pracuję 2-4 dni w tygodniu) uważam że mieszkanie blisko to jest zaleta. Fajnie jest posiedzieć chwilę w biurze, iść do domu na obiad, potem wrócić do biura albo i nie, dokończyć robotę na home office. W szczególności że akurat lubię swoją pracę i jest to miejsce w którym zostanę do oporu (w tej branży nie ma dużej rotacji). Wszystko jest takie spokojne, wiem że nie muszę się nigdzie spieszyć, nie muszę sprawdzać korków na google maps przed każdym wyjazdem. Dojście i dojazd gdziekolwiek nie jest już problemem. 200 metrów od mieszkania mam park, kawałek drogi do roboty można zrobić między drzewami, po 500 metrów w jedną lub drugą stronę od mieszkania mam mniejsze i większe centrum handlowe, mogę sobie wziąć w każdej chwili rower miejski i dojechać szybko na rynek, bo bezpośrednio pod domem idzie ścieżka rowerowa, idą też tędy główne linie tramwajowe. Przestrzeni też mi nie brakuje, mam 60m2, choć gdybym miał tu mieszkać z kimś jeszcze, to faktycznie przydałby się troche większy metraż, z 70-90m2. Ale takie mieszkania też są dostępne. Natomiast do stałego zamieszkiwania mniej niż powiedzmy 50m2 to faktycznie mogłoby być niekomfortowe, lepiej nie robić kompromisu na metrażu przy zakupie mieszkania.

Bardzo lubię taki styl życia i mocno mi go brakowało. Tak wyglądało moje studenckie życie oraz początek kariery, gdy wynajmowałem mieszkania blisko uczelni/roboty. Potem w trakcie pandemii przeprowadziłem się do domu rodzinnego (gdzie miałem na własność całe piętro), pracowałem zdalnie, a po zluzowaniu restrykcji dojeżdżałem raz na jakiś czas do Wrocławia. Był to chyba najgorszy okres w moim życiu, bo poza domami w okolicy nic nie było. Nie bylo czego robić, dojazdy i stanie w korkach mnie męczyły, po robocie spałem, nie mogłem robić żadnych spontanicznych wyjść bo do miasta było daleko. A teraz czuję się naprawdę fajnie. Mógłbym dojeżdżać do pracy 2 razy w miesiącu i siedzieć na home office w domu na zadupiu, ale co z tego. Robiłem to i wcale mi się to nie podobało.

#nieruchomosci #mieszkanie #pracbaza #kariera



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Wyślij anonimową PW do autora (niebawem) · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Jailer
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 13
@mirko_anonim
Mam podobne odczucia, do pracy mam teraz 4km w Warszawie i okres jesienno - zimowy chodziłem sobie piechotą. 40-45 minut z audiobokiem na słuchawkach. Teraz rowerkiem ok 15minut. Jazda samochodem to koszmar dla stanu ppsychiczbego. Nigdy się nie zdecyduje na dojazdy spod miasta, problemy z samochodem, koszty, czas itd. Szkoda własnego życia.
Na początku roku kupiłem mieszkanie we Wro z którego do roboty mam 900 metrów.


@mirko_anonim: Typowa sytuacja w dużym mieście, na pewno będzie trwała do końca życia.

Rozumiem Twoją niechęć do domu pod miastem i dojazdów, ale ten argument jest śmieszny.

Poza tym gdy jest się blisko domu to nie trzeba zabierać ze sobą tylu rzeczy (jedzenie, ubrania na przebranie, rzeczy które warto mieć na wszelki wypadek itp.), zawsze można podejść
@mirko_anonim: ludzie uwierzyli, że mieszkanie za miastem i dojazd do miasta to fajna sprawa bo przecież można mieszkać na wsi a jak coś trzeba załatwić to szybko samochodem się podjedzie, zupełnie jak w USA.

Problem w tym że myślało tak zbyt wielu, a my nie jesteśmy USA bo my podobnie jak inne kraje Europy mamy ciasno i teraz wjazd do centr dużych miast jak Kraków, Gdańsk, Wrocław, Warszawa to jest koszmar,
@mike_kolano: to prawda, i jest to prawidłowe działanie włodarzy miast. Trzeba zniechęcać ludzi spoza do wjazdu, by korzystali z alternatyw. Miasta nie są z gumy i niestety wszyscy się tutaj nie zmieszczą.
@maryjuszpitagoras: a to wszystko przez jeden dzień w tygodniu możesz sobie robić. Bo w pozostałe dni cały wolny czas spędzasz w aucie. Dodatkowo wszystkie zalety które wymieniłeś są bardzo zależne od pogody. Oczywiście zgadzam się, każdy ocenia wedle swoich potrzeb. Natomiast ja też już dawno wróciłem spod dużego miasta do niego, szkoda życia na bezproduktywne siedzenie w aucie. A z dzieciakami jak zaczną rosnąć będzie tylko więcej kursów.
Dla niektórych dłuższy dojazd do pracy nie jest problemem bo cenią sobie inny zalety własnego domu - własny ogród, grill, dzieciaki mają gdzie się bawić, można sobie coś podłubać przy aucie czy mieć quada dlafanu


@maryjuszpitagoras: ta tylko dzieciaki trzeba zawozic i odwozic ze szkoly, z zajec. Po zajeciach sa zamkniete w urbanistyce łanowej, z dojazdem z krajowki bez chodnika w kierunku wioski. Wiec po szkole jedynie co robia, to graja