Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

23. lutego 3019 roku Trzeciej Ery

Wieczorem Drużyna wyruszyła w kolejny etap podróży. Ta wypada im między wzgórzami Emyn Muil, natomiast jak szacował Aragorn, od progów rzecznych Sarn Gebir dzieliło ich jeszcze wiele mil. Wielkie było ich zaskoczenie, gdy spostrzegli w nocnych ciemnościach, iż progi są tuż tuż. Postanowili więc zawrócić i poszukać schronienia, by pomyśleć, co dalej. Niestety tuż przy wschodnim brzegu, do którego znosił ich prąd rzeczny, zostali zaatakowani przez orków, czekających od kilku dni z zasadzką.

Orkowie, zupełnie zaskakując Drużynę, strzelali w mroku z łuków. Frodo został trafiony strzałą w plecy, ocaliła go jednak krasnoludzka kolczuga. Wędrowcy wiosłując z całych sił podjęli próbę ucieczki, która ostatecznie zakończyła się sukcesem. Wycieńczeni dotarli po omacku na zachodni brzeg i tam skryli się w krzakach.

Legolas wyskoczył błyskawicznie z łodzi i wskoczył na najbliższą skarpę z łukiem w gotowości. Swym elfim wzrokiem zauważył na nocnym niebie dziwne kształty, które okazały się skrzydlatymi bestiami Nazguli.

– Elbereth Gilthoniel! – westchnął Legolas, spojrzawszy w górę. W tym samym momencie z ciemności od południa wyłonił się jakiś czarny kształt, jak chmura, lecz o wiele od chmury szybszy, i pędem zbliżał się nad zbite u brzegu łodzie Drużyny, przesłaniając światło. Po chwili mogli już rozróżnić olbrzymie skrzydła, czarniejsze od czerni nocy. Za wodą dziki wrzask powitał sprzymierzeńca. Nagły lodowaty dreszcz przeszył Froda i serce w nim stężało od morderczego zimna, jak gdyby odezwała się znów stara rana w lewym barku. Hobbit skulił się w łodzi, szukając kryjówki. Niespodziewanie zadźwięczał ogromny łuk z Lórien. Z napiętej przez elfa cięciwy świsnęła strzała. Frodo podniósł wzrok. Skrzydlaty stwór chwiał się niemal nad jego głową. Lecz nagle z ostrym, ochrypłym wrzaskiem runął w dół i zniknął w mroku na wschodnim brzegu. Niebo znów było czyste. Wdali rozległ się w ciemnościach zgiełk mnóstwa głosów, przekleństw i lamentów, a potem zapadła cisza.


Drużyna ruszyła po ciemku w górę rzeki i znalazłszy stromą skarpę, wędrowcy postanowili się pod nią schronić.
Grishnákh tymczasem spodziewając się, że uciekinierzy ruszyli do Minas Tirith, przeprawił się ze swoim oddziałem na zachodni brzeg i ruszył w pościg na południe.

tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska
Na ilustracji Legolas autorstwa Līgi Kļaviņa
#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Pobierz
źródło: L%C4%ABga_K%C4%BCavi%C5%86a_-_Legolas
  • 18