Wpis z mikrobloga

#nieruchomosci
Kupno mieszkania dla dziecka. Branie kredytu 200k, z odsetkami do spłaty 290k na 10 lat czy sprzedaż kawalerki która jest wynajmowana i zakup bez kredytu ? Co byście wybrali biorąc pod uwagę że kawalerka spłacałaby 70% raty
  • 10
@adam080: serio na wykopie szukasz porady od ludzi, którzy albo wynajmują x mieszkań, albo od ludzi, którzy w wieku 40 lat nie mają własnego mieszkania i narzekają, że ktoś dostał za darmo (patrz dziecko od rodziców)?

Tutaj nie znajdziesz prawidłowej odpowiedzi
@adam080:
Nie wiemy gdzie jest ta kawalerka, ile na siebie zarabia, w jakim jest stanie i jak szybko trzeba będzie w niej przeprowadzić gruntowny remont.
Ja bym jednak chyba skłaniał się ku jej sprzedaży i zakupie mieszkania bez kredytu lub z mniejszym kredytem bo oprocentowanie kredytów jest bardzo wysokie.
@adam080: zauważyłem, że dostanie mieszkania od rodziców w #!$%@? rozleniwia, przynajmniej takie mam obserwacje. Także społecznie ja nawet nie uwzględniam takich mieszkań - dla mnie to człowiek nadal mieszka z rodzicami, po prostu w oddzielnym mieszkaniu. Więc lepiej poświęć czas na wychowanie, daj wędkę, a nie rybę. Samemu zarobić na mieszkanie to część bycia dorosłym, plus to jest jakieś tam osiągnięcie własne, z którego dziecko będzie dumne, a tak będzie infantylnym
@adam080: no właśnie nie, konieczność kupna mieszkania to dla wielu jedyny powód być trochę bardziej aktywnym od warzywa. Szukać lepszej pracy, oszczędzać i nie wydawać na pierdoły, itp. Wszyscy z moich znajomych co dostali od rodziców mieszkania byli najwyżej przeciętni i do 35 lat sobie sami nie napracowali na nic większego poza używanym samochodem, praca jak najlżejsza, cały czas nowe zabawki, gadżety i inne bzdety. Ale rób swoje, bycie rodzicem polega
@arsen-zujew: nie ma co generalizować, to zawsze wychodzi z człowieka. Jeden będzie szukał bogatej laski, a drugi choćby dostał 10 milionów na start, to będzie robił z tego 100 milionów, a jeszcze inny straci wszystko. To siedzi w człowieku a nie w tym czy rodzice dali. Mam takich znajomych co rodzice im dali i oni dalej nie ruszyli a mam takich co rodzice dali a oni mnożą.