@jatutaktylkonachwile dlatego to typ zarabia na dom a kobieta rodzi i wychowuje dzieci. 8tys lst temu tez kobieta po połogu nie zbierała tyle samo jagód.
Czyli bezdzietne kobiety sprzedają całą unikalną linię genetyczna za to marne grosze w korpo.
@Pan_krecik: szczekasz pod złym adresem. Kobiety z wyższym wykształceniem obecnie mają trochę wyższą dzietność niż te z niższym (a kobiety z wyższym wykształceniem mają też najwyższy współczynnik aktywności zawodowej). Bezdzietność teraz najczęściej występuje wśród ludzi z wykształceniem podstawowym (staty z USA, u nas trend może być parę lat opóźniony)
@garfyldo: nie jestem za takim rozwiązaniem bo: 1. to rodzi patole 2. to nie jest takie proste. Rodzice (najczęściej kobiety) tracą nie tyle te konkretne pieniądze z wypłat, ale przede wszystkim ponoszą 'opportunity cost' (tracą awanse, doświadczenie, szkolenia, możliwości) , który się ciągnie do emerytury. 3. I tak nie dało by się tego zmierzyć na konkretne przypadki (np co jeśli to ojciec sprawuje więcej opieki?)
@jatutaktylkonachwile: No to za jakim rozwiązaniem jesteś? Żeby zmniejszyć wpływ kosztów (bezpośrednich i alternatywnych) posiadania potomstwa trzeba: a) w miarę możliwości je skompensować b) przerzucić koszt tej kompensaty na ludzi nieposiadających potomstwa Innej opcji za bardzo nie ma i nie piszę tego w swoim interesie, bo ze mnie materiał na starego kawalera jest niestety
@Ignacy_Patzer: 1. równe, niezbywalne urlopy dla ojca i matki 2. instytucje które przejmą funkcję domu wielopokoleniowego* (np w każdym nowym apartamentowcu powinno się budować żłobki i przedszkola)
*do całkiem niedawna, przez całą historię ludzką dzieci nie wychowywali ludzie w sile wieku, tylko niedołężni starcy i ledwo starsze rodzeństwo. To, że my teraz zrzucamy wychowanie na 2 ludzi (a najczęściej 1) to jest nowy wynalazek (efekt urbanizacji) i najwyraźniej trochę niewypał
Kosztem dzieci, które w pierwszych latach potrzebują przede wszystkim matki.
2. instytucje które przejmą funkcję domu wielopokoleniowego* (np w każdym nowym apartamentowcu powinno się budować żłobki i przedszkola)
Nihil novi, były już takie eksperymenty np. Kibuce ze "społecznym" wychowywaniem dzieci - oczywiście niewypał. Co ciekawe nie wypaliły w dużej mierze przez protesty... kobiet. Co
@jatutaktylkonachwile: Będą i są, tylko w rodzinach gdzie ludzie poważnie traktują swoją religię, obowiązki małżeńskie i są otwarci na życie. Tam będą dzieci, które będą powielać wzorce kulturowe więc długoterminowo patrząc pokoleniowo społeczeństwo się odbuduje. Te środowiska się rozwijają więc jestem dobrej myśli - coraz więcej ludzi (zwłaszcza młodych) uczęszcza na Mszę Trydencką itp., kościoły pełne młodych z wózkami.
Co ciekawe, różnice objawiają się także w podejściu do kwestii dzietności. I tutaj także „tradsi” wypadają lepiej. Ich współczynnik dzietności wynosi 3.6
@jatutaktylkonachwile: To i tak nic nie zmienia. Chodzi mi o ludzi, którzy żyją wg zasad katolicyzmu (tylko niezmodernizowanego, a takiego jaki funkcjonował przez 2 tys. lat), a nie tylko udają. Wszystkie zakony, seminaria itp. skupione wokół normalnego katolicyzmu notują wzrost powołań, liczby wiernych skupionych wokół Mszy Trydenckiej itd. Nie jest to oczywiście jakiś odłam, przeciwnie rdzeń Kościoła.
"W tym samym 2018 roku co piąty ze wszystkich wyświęconych nad Sekwaną kapłanów należał
Etyka ówczesnego starożytnego świata była na wskroś egoistyczna, sankcjonowała wyzysk i ucisk niezdolnych do obrony i słabszych. Na tej etyce opierała się instytucja niewolnictwa oraz stosunek nie tylko do niewolników, ale również do ludzi niedołężnych i kalek, a także kobiet i dzieci. Miłosierdzia nie tylko nie znano,ale nawet nie miano dla niego zrozumienia. Szpitali i przytułków poganie nie posiadali. Etyka starożytna była ściśle związana z panującą wówczas formacją niewolniczą –
#demografia #depopulacja #statystyka #polityka #dzietnosc #ciekawostki #dzieci #rodzicelstwo #rodzice #praca #zarobki #ekonomia
dlatego to typ zarabia na dom a kobieta rodzi i wychowuje dzieci. 8tys lst temu tez kobieta po połogu nie zbierała tyle samo jagód.
Czyli bezdzietne kobiety sprzedają całą unikalną linię genetyczna za to marne grosze w korpo.
z punktu widzenia ewolucji istnieje tylko jeden właściwy cel życia i jest nim prokreacja.
@Pan_krecik: szczekasz pod złym adresem. Kobiety z wyższym wykształceniem obecnie mają trochę wyższą dzietność niż te z niższym (a kobiety z wyższym wykształceniem mają też najwyższy współczynnik aktywności zawodowej). Bezdzietność teraz najczęściej występuje wśród ludzi z wykształceniem podstawowym (staty z USA, u nas trend może być parę lat opóźniony)
geny nie są unikalne,
1. to rodzi patole
2. to nie jest takie proste. Rodzice (najczęściej kobiety) tracą nie tyle te konkretne pieniądze z wypłat, ale przede wszystkim ponoszą 'opportunity cost' (tracą awanse, doświadczenie, szkolenia, możliwości) , który się ciągnie do emerytury.
3. I tak nie dało by się tego zmierzyć na konkretne przypadki (np co jeśli to ojciec sprawuje więcej opieki?)
a) w miarę możliwości je skompensować
b) przerzucić koszt tej kompensaty na ludzi nieposiadających potomstwa
Innej opcji za bardzo nie ma i nie piszę tego w swoim interesie, bo ze mnie materiał na starego kawalera jest niestety
1. równe, niezbywalne urlopy dla ojca i matki
2. instytucje które przejmą funkcję domu wielopokoleniowego* (np w każdym nowym apartamentowcu powinno się budować żłobki i przedszkola)
*do całkiem niedawna, przez całą historię ludzką dzieci nie wychowywali ludzie w sile wieku, tylko niedołężni starcy i ledwo starsze rodzeństwo. To, że my teraz zrzucamy wychowanie na 2 ludzi (a najczęściej 1) to jest nowy wynalazek (efekt urbanizacji) i najwyraźniej trochę niewypał
Typowe chcę zjeść ciastko i mieć ciastko.
Kosztem dzieci, które w pierwszych latach potrzebują przede wszystkim matki.
Nihil novi, były już takie eksperymenty np. Kibuce ze "społecznym" wychowywaniem dzieci - oczywiście niewypał.
Co ciekawe nie wypaliły w dużej mierze przez protesty... kobiet. Co
widziałeś ostatnie staty CBOSu ile bezdzietnych kobiet chce mieć dziecko? połowa
@jatutaktylkonachwile:
Będą i są, tylko w rodzinach gdzie ludzie poważnie traktują swoją religię, obowiązki małżeńskie i są otwarci na życie.
Tam będą dzieci, które będą powielać wzorce kulturowe więc długoterminowo patrząc pokoleniowo społeczeństwo się odbuduje. Te środowiska się rozwijają więc jestem dobrej myśli - coraz więcej ludzi (zwłaszcza młodych) uczęszcza na Mszę Trydencką itp., kościoły pełne młodych z wózkami.
Oczywiście
No tak jest:
https://pch24.pl/usa-tradycyjni-katolicy-sa-bardziej-religijni-wyniki-badan-sa-jednoznaczne/
Robiłem o tym wpis zresztą niedawno.
https://wykop.pl/cdn/c3201142/comment_OGvgSIOdJseduBk6P1qCkQd9c9Xi05CQ.jpg
To i tak nic nie zmienia.
Chodzi mi o ludzi, którzy żyją wg zasad katolicyzmu (tylko niezmodernizowanego, a takiego jaki funkcjonował przez 2 tys. lat), a nie tylko udają.
Wszystkie zakony, seminaria itp. skupione wokół normalnego katolicyzmu notują wzrost powołań, liczby wiernych skupionych wokół Mszy Trydenckiej itd. Nie jest to oczywiście jakiś odłam, przeciwnie rdzeń Kościoła.
Etyka ówczesnego starożytnego świata była na wskroś egoistyczna, sankcjonowała wyzysk i ucisk niezdolnych do obrony i słabszych. Na tej etyce opierała się instytucja niewolnictwa oraz stosunek nie tylko do niewolników, ale również do ludzi niedołężnych i kalek, a także kobiet i dzieci. Miłosierdzia nie tylko nie znano,ale nawet nie miano dla niego zrozumienia. Szpitali i przytułków poganie nie posiadali. Etyka starożytna była ściśle związana z panującą wówczas formacją niewolniczą –