Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć Mirki. Już od dawna noszę się z zamiarem napisania o moim życiu, bo jakkolwiek głupio to nie zabrzmi - po prostu nie mogę już dłużej tego w sobie nosić, a nie mam komu się wylać.
W tym roku skończę 24 lata i po prostu z niczym sobie nie radzę. 4 lata temu poszedłem na AiR na dość ciężką uczelnie i od tego momentu całe moje życie po prostu zawaliło mi się pod nogami. Częściowo pod presją matki, bo 'tylko polibuda', częściowo po prostu sam nie wiedziałem czego się spodziewać, inaczej sobie go wyobrażałem. Na 2 roku miałem 2 warunki, mogłem kontynuować z nimi ale wziąłem dziekanke - bo nie dałbym rady kontynuować trzeciego (najtrudniejszego) roku + 2 zaległe ciężkie przedmioty. W tym czasie zacząłem studiować inżynierie środowiska - dlaczego? Generalnie podobał mi się syllabus i ogólnie z perspektywy obecnie 1.5 roku kierunek jest jak najbardziej 'dla mnie', podoba mi się. Głównie jednak wybrałem go dlatego, że już wtedy widziałem co się święci na tym cholernym AiRze, żeby nie być tyle lat w plecy i mieć jakąś alternatywę.
Wolałbym ekonomie, ale uczelnie były od siebie tak oddalone że nie miałbym możliwości pogodzić odrabiania przedmiotów na AiR + jeździć na zajęcia na ekonomie, na inną uczelnie, dlatego musiałem wybrać coś na tej samej.
Teraz jestem na III roku AiRu i II IŚ (dwa jednocześnie), ale prawdopodobnie nie dam rady skończyć AiRu, nie mam pojęcia co ze sobą dalej robić. To co się tam dzieje po prostu przechodzi ludzkie pojęcie, nawet nie tylko pod względem nauki, tylko jak podłych prowadzących tam trafiłem - z których z resztą ten wydział słynie od dawna.
Za dużo osób zdało? No to zmieniamy oceny to fakcie. Prowadzący dyskutujący między sobą "jacy studenci są głupi" i "poczekaj poczekaj, ułożymy im zadania na egzamin niedługo <śmiech>" to praktycznie chleb powszedni.
Ja wiem że są przedmioty na których zdaje ledwie połowa osób, ale tam coś takiego jest praktycznie co semestr. Z 240 osób z którymi zaczynałem obecnie jest może z 80 z 'początkowego składu' z czego połowa na warunkach/dziekankach.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nienawidzę tego kierunku. Jedyną rzeczą która mnie tam jeszcze trzymała jest w moim przypadku już 4-letnia dziura w CV gdybym je rzucił - choć najchętniej bym to zrobił. Nie mam pojęcia co dalej. Utknąłem w martwym punkcie. Zawsze chciałem pracować w finansach, najlepiej w jakimś korpo, ale nawet praca jako zwykły księgowy w normalnej firmie by mnie zadowoliła. Problem w tym że obawiam się że jest już za późno. Tego kierunku i tak nie skończę i tak zostałem, niedługo 24 lata, bez skończonych studiów i bez doświadczenia zawodowego.

Moje życie po prostu się zawaliło na amen. Jedyne o czym teraz marzę to mieć choćby 4 godziny wolnego czasu w weekend na rozdysponowanie na cokolwiek, choćby proste zakupy. Codziennie budzę się z bólem brzucha ze stresu i łzami w oczach "co dalej ze mną"?

Co powinienem zrobić? Czy gdybym w tym roku zaczął po prostu wszystko od nowa - myślałem o zaocznych, swoich wymarzonych od dawna Finansach i Rachunkowości od października na jakiejś w miarę normalnej uczelni, mam jeszcze szanse jakoś odzyskać marzenia o pracy w korpo?

Nie znam słów żeby przelać to jak bardzo przerażony jestem tą sytuacją, mam po prostu dość życia. Nie mam nawet w nikim oparcia.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63c3bd5d01f4c80d190192db
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
Pobierz AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Cześć Mirki. Już od dawna noszę się...
źródło: comment_1673781293mLG2EWNIUdaaQliNGTwNAe.jpg
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: Mam znajomych, którzy kończą studia po 30tce albo robią podyplomowe jeszcze później. Zrobienie licencjatu to 3 lata. Jak Cię FIR interesuje to leć tam, a po 3 latach idź do roboty, a magisterkę o ile Ci potrzebna/będziesz chciał robić to zrobisz zaocznie. Bo mając te 27 lat to dobrze zacząć na siebie zarabiać/zarabiać więcej niż w dorywczych robotach.

Ja zmieniałem branżę w życiu 2 razy. I jestem teraz szczęśliwy, że